Cześć! Tak na wstępie chciałam zadedykować ten rozdział osobie dobrze mi znanej emkaP11 Miłego czytania💞
Rano obudziłam się wyspana. Żadnych koszmarów. To chyba pierwsza, przespana noc od tygodnia.
Było wcześnie. Ubrałam się i uczesałam włosy w jednego warkocza.
Wzięłam swoją broń i wyszłam z komnaty.W zamku nie było żywej duszy oprócz strażników. Co się dziwić, w końcu była czwarta rano.
Wyszłam na dziedziniec i czekałam na księcia. Nagle usłyszałam że ktoś próbuje się skradać. Pomyślałam się kto to może być aleostrożności nigdy dość. Gdy postać doszła dość blisko jednym ruchem obruciłam się i przełożyłam miecz do szyji składającej się osoby.
-Bardzo szybko reagujesz.-powiedział Legolas. Ja w tym czasie chowałam miecz do pochwy i przewróciłam oczami.
-W końcu jestem dowódcą straży. To co idziemy?-powiedziałam. On minął na znak zgody i ruszyliśmy w danym kierunku.
Szliśmy w ciszy około dziesięciu minut. Gdy dotarliśmy na miejsce usiadłam na ziemi. Legolas patrzył na mnie ździwiony.
-Nie ćwiczymy?- zapytał. Ja dalej siedziałam i się uśmkechnęłam.
-A rozgrzałeś się? Ja już to zrobiłam- powiedziałam a on zaczął się rozgrzewać. Tak naprawdę specjalnie się rano rozgrzałam żeby teraz posiedzieć i zobaczyć jakie są jego słabe punkty.
Minęło kilkanaście minut. Z każdą minutą utwierdzałam się coraz bardziej ze swoją początkową teorią. Legolas będzie bardzo dobrze walczył. Jest praworęczny tak jak ja więc będą z tej strony padały mocne ciosy, natomiast lewą ręką za mało rusza. Powinno pracować całe ciało. To jest jego słaby punkt. Lewą stroną ciała. Gdy się dowiedziałam wszystkiego o moim przeciwniku wstałam.
-A więc czym walczymy?-zapytałam.
-Może miecze,a potem sztylety.
-Świetny wybór.-powiedziałam wyciągając miecz.
-Zasady są takie. Można walczyć dowolnym sposobem, a jeśli ktoś zostanie lekko zraniony, nie przejmujemy się tym. Wygrywa osoba która pokona przeciwnika. Zaczynamy na raz...
-Dwa...
-Trzy!-krzyknęliśmy równocześnie i zaczęliśmy walkę. Legolas walczył bardzo dobrze, ale nie miał że mną szans. Był zbyt wolny.
Walczyliśmy już od pięciu minut gdy książę swoim mieczem lekko zranił mój policzek, lecz wystarczająco mocno aby polało się kilka kropel krwi. W końcu postanowiłam zakończyć to starcie. Zrobiłam obrót i wytrąciłam mu broń z ręki. Zrobiłam salto w tył. Kopnęłam go w dolną część nóg. Przełożyłam swój miecz do jego szyji mówiąc:
-Wygrałam.
- To była zacięta walka. Jesteś bardzo dobra.-mówiąc to popatrzył na mnie a ja podałam mu dłoń aby pomóc wstać.
Wyciągnęliśmy sztylety i zaczęliśmy walkę. Po piętnastu minutach zaciętej walki znów wygrałam. Na koniec jeszcze strzelaliśmy z łuków. Tu akurat był remis. Gdy zrobiło się późno postanowiliśmy wracać do pałacu. Byliśmy na dziedzińcu i skierowaliśmy swe kroki mu sali jadalnej. Strażnicy otworzyli nam drzwi i weszliśmy do środka.
-Witajcie.-powiedział mój tata.
-Witajcie.-powiedzieliśmy równo z księciem. Zasiedliśmy do stołu. Moja mama spytała:
- Co ci się stało w policzek, Luno?
-A to...taki mały wypadek przy pracy.-powiedziałam uśmiechając się.
-A gdzie dokładnie byliście?-zapytała spoglądając to na mnie to na Legolasa.
-Ćwiczyliśmy na polanie.-powiedział. Skończyliśmy kolację. Ja poszłam do swojej komnaty. Chciałam się ukompać zarazem przygotować się do balu który miał się odbyć na część przyjazdu gości z Leśnego Królestwa.
Nalałam sobie gorącej wody do wanny i się odprężyłam.
-----------------------------------------------------------
Cześć wszystkim!
Oto kolejny rozdział mam nadzieję że się spodobał. Piszcie w komentarzach co myślicie.

CZYTASZ
Legolas & Luna
أدب الهواةLuna, córka Lady Galadierli i Celeborna, księżniczka i prawowita następczyni tronu Lothorien. Legolas, syn Thranduila, księże i prawowity następca tronu Leśnego Królestwa. Czy zdołają podołać trudom jakie szykuje dla nich los? Czy poznają swoją drug...