Rozdział 5

1.8K 80 11
                                    

Azog uśmiechnął się i zaczął spoglądać na każdy szczegół królestwa. W końcu jego wzrok spoczął na nas. W tedy jego uśmiech znikł. Za nami pojawiła się część armii licząca około jednego tysiąca elfów.

Staliśmy tak jakieś dziesięć minut. Czekaliśmy kto zrobi pierwszy ruch. Niektórzy orkowie już podskakiwali w miejscu z podniecenia. W końcu jeden z nich nie wytrzymał i wystrzelił strzałę. W tedy się zaczęło. Orkowie ruszyli do walki tak samo jak elfy. Szanse można powiedzieć patrząc po liczbie że wyrównane. Jednak elfowie byli szkoleni przez setki jak nie tysiące lat, a orkowie to naiwne i głupie ścierwa.

Elfowie jak można było się spodziewać odnieśli zwycięstwo.

-Lindirze! -zawołałam- Ilu naszych braci poległo?

-Czterech elfów, Pani.

-Niestety nie obeszło się bez ofiar-powiedziałam że smutkiem-uprzątnijcie wszystkie ciała jak najszybciej.

-Już się robi-skłonił się i odszedł w stronę innych aby wydawać rozkazy. Ja natomiast udałam się w stronę komnaty aby się przebrać bo zostałam ubródzona orczą krwią.

Po około godzinie miałam na sobie nową, czystą suknie. Różniła się od powszedniej, ale również była bardzo ładna. Wyszłam z komnaty i skierowałam się w stronę sali balowej.

Weszłam do środka. Zauważyłam rodziców rozmawiających przy stole z  królem Thranduilem.

-Witajcie-powiedziałam jakby nigdy nic i usiadłam przy stole na swoim miejscu.

-Kochanie...czemu na nic nie powiedziałaś?-zapytała moja mama lekko zdenerwowana.

-O czym?

-Ty już dobrze wiesz o czym. Przecież umiem czytać w myślach.

-A po co miałam was martwić? Prowadziliśmy sobie.

- To dobrze, ale masz nam mówić na przyszłość o takich rzeczach.-pokiwałam głową na znak zgody. Ojciec wraz z królem z Leśnego Królestwa na nas z zdziwieniem.

-Coś się stało?-zapytał Celeborn.

-Tysięczna armia orków zaatakowała pałac, ale szybko sobie z nimi prowadziliśmy.

Do końca balu rozmawialiśmy wszyscy. W między czasie przyszedł Legolas. Wszyscy zaczęli się rozchodzić do swoich komnat. W sali zostałam ja, Galadierla, Celeborn, Thranduil i Legolas. Powoli zaczęłam wstawać od stołu. W pewnym pojęcie zakręciło mi się w głowie, upadłabym gdyby nie książę który mnie złapał.

Pamiętam jak przez mgłę Legolasa który mnie łapie i mamę mówiącą aby zanieść mnie do uzdrowicieli. Potem tylko ciemność...

-----------------------------------------------------------
Witam wszystkich! 😁
Wiem, wczoraj miałam dodać rozdział ale późno się wróciłam do domu i po całym dniu byłam po prostu wykończona. Rozumiecie 5 NA NOGACH!! Bez ŻADNEJ przerwy. Po prostu masakra, ale koniec o tym. Mam nadzieję że się spodobało jeśli macie jakieś uwagi bądź pomysły to śmiało piszcie jestem otwarta na każde propozycje. Życzę miłego dnia, wieczoru (nwm kiedy to czytacie). Do zobaczenia kochani😘💗

Legolas & LunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz