- Oszalałaś?! - jeszcze zanim drżenie dłoni ustało, Lennox wysiadł z samochodu, chociaż "wysiadł" to może złe określenie. Wypadł z niego, jak wściekły buldog spuszczony ze smyczy, z rządzą mordu w oczach i niemal pianą na ustach. - Chciałaś się zabić?! O to chodzi?! I postanowiłaś zabrać mnie ze sobą?!
Patrzył z góry na obcą dziewczynę, podnoszącą się powoli do siadu i odetchnął z ulgą widząc, że jest w stanie samodzielnie się podnieść. To oznaczało, że nie odniosła żadnych poważniejszych szkód, a Lewis mógł wściekać się dalej.
- Nie jestem... - zaczęła, ale detektyw nie zamierzał jej słuchać. W nerwach, zrobił kółko wokół leżącej i niemal odruchowo wyciągnął rękę do wciąż spłoszonego konia, który stał nieopodal, niespokojnie przebierając kopytami.
- Przeklęte miasto! - warknął, kiedy stworzenie odskoczyło, najwyraźniej wyczuwając jego zdenerwowanie. - Jeśli już musisz jeździć po zmroku, mogłabyś łaskawie założyć na siebie coś odblaskowego! Mogłaś się zabić, pomyślałaś o tym?! - wyklinał, patrząc jak dziewczyna zbiera się z chodnika, starając się godnie, na tyle na ile to było możliwie w jej sytuacji, otrzepać się z pyłu i błota. - A mnie wsadziliby do więzienia.
Lennox wiedział, że racja nie do końca leżała po jego stronie. Na drodze z której wyjechał, widniał bardzo wyraźny znak stopu, ustawiony tam właśnie na takie okazje, ze względu na ścieżkę konną, która w tym miejscu łączyła się z drogą. Gdyby zatrzymał się, jak powinien, nic złego by się nie stało, chociaż dziewczyna mogłaby wykazać odrobinę zdrowego rozsądku i faktycznie założyć coś bardziej widocznego niż czarny, dopasowany strój jeździecki.
- Nie jestem... - podjęła kolejną próbę zabrania głosu, w czasie w którym Lennox przesuwał wzrokiem od zdecydowanie zbyt wąskich jak na kobietę, nawet tak młodą, bioder, na całkiem zgrabną talię, aż do zdecydowanie bardzo płaskiej klatki piersiowej. - ... dziewczyną.
Dopiero to stwierdzenie zdołało uciszyć detektywa, który mrugnął dwa razy z konsternacją, po czym zawiesił spojrzenie na bardzo wyraźnie zaznaczonym na szyi jabłku Adama.
Cóż... Na jego usprawiedliwienie należy dodać, że stojący przed nim młodzieniec znacznie bardziej przypominał płeć piękną niż... No właśnie, młodzieńca. Miał delikatne rysy twarzy, zdecydowanie zbyt androgeniczne, by nie powiedzieć "dziewczęce", ładnie wykrojone, pełne usta i oczy otulone gęstym wachlarzem czarnych rzęs. Tak czarnym jak gruby, sięgający niemal pośladków warkocz, wystający spod kasku.
- Jeśli nie chcesz być brany za dziewczynę, należałoby ściąć włosy i postarać się o odrobinę zarostu - zanim zdążył przemyśleć swoją wypowiedź, lub jakoś się powstrzymać ze względu na zwykłą grzeczność bądź przyzwoitość, ta już wypłynęła z jego ust, jak to mu się zresztą często przydarzało.
I, choć Lennox rzadko przejmował się cudzymi uczuciami lub tym, co ludzie o nim myślą, przyszło mu do głowy, że tym razem trochę przesadził. Stojący przed nim chłopak otworzył usta w oburzeniu i Lewisowi przyszło do głowy, że może oberwać w twarz za swoje grubiaństwo, co też zdarzało mu się już wcześniej.
- Odwieźć cię do domu? - zapytał, w nędznej próbie zatuszowania swojej gafy, trochę spokojniej niż jeszcze przed chwilą. - Później wrócę tu i odprowadzę też konia. Możemy przywiązać go do parkanu.
Nie miał na to ochoty, bynajmniej, ale coś się chyba chłopakowi należało. W ciągu ostatnich pięciu minut niemal go zabił, spowodował zapewne bolesny upadek z końskiego grzbietu na ziemię i zdołał obrazić przynajmniej dwa razy. Nie wspominając już o całej gamie przeróżnych krzyków, które też nie były najprzyjemniejsze dla ucha. Lennox łatwo wpadał w gniew, ale tak samo łatwo łagodniał, była to jedna z niewielu cech które dzielił ze znienawidzonym ojcem. Tak jak on, kiedy był zły, był najgorszy, za to gdy się uspokajał, ciężko było znaleźć łagodniejszego człowieka.
CZYTASZ
Trzy kroki od nieba | YAOI
Mistério / SuspensePo tragicznej śmierci męża, detektyw Lennox Lewis porzuca tłoczny Nowy Jork i wraca do rodzinnego miasteczka Lastheaven, z którego uciekł jeszcze jako młody chłopak. Liczy, że to pozwoli mu otrząsnąć się z gorzkich wspomnień i pozbyć duchów z przesz...