Bardzo trudno było cały czas unikać niedogodnej pracy fizycznej, kiedy natrętny szef strażników siedział ci nad głową. Czy on naprawdę nie miał niczego lepszego do roboty? Jeszcze to podśpiewywanie starych piosenek...! Na szczęście Rebeca potrafiła się opanować i niema ze szczerym optymizmem wypełniać swoje obowiązki.
-- Tam jeszcze jest za słabo wyszorowane. -- powiedział ochroniarz, kopiąc prądem Selicjo.
Ruby naprawdę nie wiedziała, czemu strażnik żywi tak wielką urazę do tego cichego mężczyzny, który podczas wykonywania kary nie odezwał się ani jednym słowem! Seo powoli marniał w oczach i wzdrygał się co chwila ze względu na dość częste dawki prądu, jakie dostawał.
Został już ostatni dzień kary, ciekawe, czy uda mu się przeżyć?
***
Michael już powoli nie potrafił znieść patrzenia na to, jak strażnik znęca się nad tym niemową. Irytowało go to niemal tak bardzo, jak ta niesprawiedliwa kara i to więzienie! Siedział już tutaj cztery lata i był wręcz przekonany, że przywykł już do zasad, które tu obowiązywały, ale widocznie się mylił.
-- Zawsze mnie zastanawiało, jak to możliwe, że twoi koledzy po fachu z taką powagą wymawiali twoje imię? -- dumał nad nim, kiedy ten mył podłogę. -- Selicjo. -- splunął dosłownie na niego.
-- I mówi to ktoś, kto nazywa się Izwi Isifebe. -- warknął Michael, nie przemyślając tego do końca.
Więźniowie, a w szczególności Altair, zaczęli się śmiać, podczas gdy twarz strażnika zrobiła się wściekle czerwona.
-- Moje nazwisko jest bardzo ważne na świecie. -- żachnął się, jeszcze bardziej rozbawiając więźniów.
Chwilę potem jednak już nie każdemu było do śmiechu, bo Michael padł na łazienkową podłogę (bo tam teraz sprzątali) i wił się oraz krzyczał z bólu. Minęła minuta, a strażnik dalej nie odpuszczał, kolejna i kolejna, i nadal nic, aż w końcu krzyk się urwał . Isifebe wyłączył pilot i podszedł do ciała. Kopnął go w twarz, lecz mężczyzna nie zareagował. Strażnik przykucnął i sprawdził mu puls.
-- Ups. -- powiedział bez emocji, rozszerzając oczy. -- Zapomniałem, że nie wolno was trzymać tak długo pod tym urządzeniem. -- zacmokał. -- Hmm... Trzeba to będzie zgłosić... -- zamyślił się, przeczesując brązowe włosy. -- No tak. Kontynuujcie sprzątanie i... przesuńcie go pod ścianę, jeżeliby wam przeszkadzał.
I wyszedł. Tak po prostu sobie wyszedł, jakby zabicie kogoś nie było niczym nadzwyczajnym. A może na tym świecie, w tym czasie faktycznie nie było?
***
Ada nie mogła uwierzyć, że trup, którego przesuwają teraz pod ścianę Tobias i Peter jeszcze pół godziny temu był jednym z żywych więźniów. Wstrząsnęło nią to bardzo i musiała wyrazić swoją frustrację na głos:
-- Nienawidzę tych gnoi! -- warknęła. -- Nic nie zrobiłam, a mnie ukarali, a jeszcze do tego ten Izwi "mam ważne nazwisko" Isifebe zabił tego gostka, bo co? Bo zachował się jak człowiek?!
-- Nie mów, że się tego nie spodziewałaś. -- wtrąciła Katherine.
-- Siedzę tu już dziewięć lat i mogę szczerze stwierdzić, że ten gościu to najgorsze, co mogło spotkać to więzienie. -- skomentował lekceważąco Altair, opierając się nonszalancko o mopa.
![](https://img.wattpad.com/cover/129265157-288-k411267.jpg)
CZYTASZ
Władcy Czasu
Adventurerok: 2763, miasto: Oposhno... Dziesiątka przypadkowych więźniów spotyka tajemniczego mężczyznę, który kompletnie nie pasuje do tego miejsca, jednak mają teraz ważniejsze rzeczy na głowie; zbliża się koniec świata. Ziemia niedługo rozerwie się na...