Marie czuła się tak swobodnie w tym sztucznie osadzonym lesie. Niewiedzę i nienawiść do latających pojazdów zepchnęła na drugi tor i po prostu była szczęśliwa z udanej ucieczki.
No... prawie udanej. Nadal nie mieli nawet, gdzie się zatrzymać, żeby obmyślić plan. Nagle coś wpadło jej do głowy.
-- Ludzie! -- zawołała. -- Wiem, gdzie możemy się ukryć!
-- Gdzie? -- zapytał Tobias.
-- Nie ważne gdzie, ważne, żeby było bezpiecznie i dosyć blisko. -- wysapał Selicjo, biegnący na samym końcu.
Marie przytaknęła i przyśpieszyła, żeby biec na przedzie grupy i pokierować nimi do celu. Sama w tym miejscu była tylko raz, z siostrą, kiedy szukały sobie wspólnego mieszkania. Na jednej z wizyt dowiedziała się, że Suzan jednak kupiła to lokum i o ile ma dobre informacje, a zazwyczaj ma, Suzan dalej tam mieszka, sama oczywiście.
Zatrzymała się, gdy skończył się las. Wypatrzyła wzrokiem odpowiedni budynek i pokazała im go.
-- Tam na pewno nas przyjmą. -- zapewniła, a mały uśmieszek wykrzywił jej usta, ale nie potrafiła go powstrzymać, no bo jak miała się nie cieszyć na spotkanie z siostrą? -- Altair...?
-- Hę...? -- zapytał się mocno zdyszany Altair.
-- Osobiście pakowałam ubrania, masz je? -- zapytała, sugestywnie spoglądając na wielki stos rzeczy, które tachał Altair i Bruce.
Bruce przytaknął zamiast niego, bo to jemu przypadło bieganie ze stertą ubrań.
-- Wybierajcie sobie, co chcecie. -- rzucił, machając niedbale ręką w stronę ubrań.
Marie sięgnęła po jakieś nieco za duże jeansy z dziurami i zwykły T-shirt z rasistowskim napisem po angielsku.
Z racji tego, że przebrała się jako pierwsza, miała za zadanie wykopać dół, w którym potem zakopią jaskrawe kombinezony.
Po parunastu minutach wszyscy byli już przebrani, a dół wykopany. Wrzucili tam kombinezony i zakopali je niedbale, byle tylko nie były widoczne, a potem wyszli z lasu do ludzi.
***
Ada pewnym krokiem szła pomiędzy wolnymi ludźmi. Ludźmi, którzy nie uciekli tak jak oni z więzienia i którzy nic nie wiedzą, albo wiedzą i nic nie robią z dziurą, która niedługo zniszczy ich ziemie na pół.
Śmiała się też po cichu z Petera, który miał czapkę z daszkiem naciągniętą na charakterystyczną twarz i przez to od czasu do czasu się potykał. Śmiała się też ze spiętego Tobiasa, który walczył sam ze sobą, a nawet czasem coś do siebie powiedział oraz z Altair'a, który nie przejmując się niczym, z żywą ciekawością rozglądał się na boki.
Doszli do wyznaczonego przez Mad budynku i zatrzymali się przed domofonem. Ada patrzyła, jak Marie bierze uspakajający oddech i przytrzymuje jakiś przycisk.
-- Tak? -- zapytał głos w domofonie.
-- Jeszcze nie zadałam pytania, a ty już się zgadzasz. -- powiedziała Mad lekkim tonem.
-- Kto mówi? -- zapytał głos po chwili.
-- Najdroższa siostrzyczka Suzan. -- odpowiedziała Mad, a głos w domofonie już się nie odezwał.
![](https://img.wattpad.com/cover/129265157-288-k411267.jpg)
CZYTASZ
Władcy Czasu
Adventurerok: 2763, miasto: Oposhno... Dziesiątka przypadkowych więźniów spotyka tajemniczego mężczyznę, który kompletnie nie pasuje do tego miejsca, jednak mają teraz ważniejsze rzeczy na głowie; zbliża się koniec świata. Ziemia niedługo rozerwie się na...