w świecie nigdy czarno białym
mogę być smutnym, szarym niebem
by w swej świętości szarej
i szarym przekleństwie
iść do bardziej szarego celurozcierać krew swą szarą na bruku
na bruku, na szarym, smutnym bruku
i dłonie swe szare unosić ku szaremu piekłu
bo niebo nie słucha mej szarości więceji choć mnie tropi czarna sfora Ziemii
to ja w szarości swej ukryję się
a gdy me dłonie staną się na powrót światłem
w blasku księżyców odejdę w cień