08 - Rubin w dymie

55 8 1
                                    



Cała czwórka próbowała dojrzeć obraz na ekranie laptopa ustawionego na stole, pomiędzy nimi. W związku z tym laptop Sama wędrował w tę i z powrotem po blacie, nie pozostawiając miejsca na talerze ze śniadaniem. Dean trzymał więc swój talerz na kolanach, szybko pochłaniając jajecznicę na bekonie i tosty. Doktor ponownie obrócił laptop, dając Deanowi możliwość dokładnego przyjrzenia się jego podniszczonej obudowie. Dean przełknął większość jajecznicy i bryznął dookoła resztą zadając pytanie:

- No więc znaleźliście coś, czy nie?

- Istnieje nieco podań na temat nienaturalnych katastrof – powiedział Sam. – Powodzie, trąby powietrzne, pożary; niekiedy zdają się pojawiać znikąd, jakby przywołane zaklęciem. Co sugerowałoby nadprzyrodzoną ingerencję.

- Demon?

- Zazwyczaj. Albo anioł.

- Anioł? – powtórzyła Donna. Tego ranka była dziwnie milcząca. Piła swoją herbatę z mlekiem z wyrazem twarzy winowajczyni.

- Tak, i do tego wkurzony– powiedział Sam ze złośliwym uśmieszkiem tańczącym w kącikach ust. Na moment jego oczy zamigotały czymś zimnym, jakby odbijały dzikie, burzowe chmury, przesuwające się po niebie. Potrząsnął głową. – Ale to coś innego. Wszystkie znaki – są po prostu... przegięte. Badaliśmy tego ducha z kina...

- Duchy – wtrącił Doktor. – A dokładniej mówiąc istoty.

- Tak czy tak, nikt tam nie umarł – ciągnął Sam. – Nikt. Żywa dusza. Nie ma żadnych danych na temat nienaturalnych zgonów powiązanych z tym miejscem, nawet z czasów zanim zbudowano tam kino.

- Więc jak...

- W okolicy są inne nawiedzone miejsca. Parę budynków, stary cmentarz – Summit Creek ma kilka własnych, niezbyt nachalnych duchów. Żaden z nich nie jest niebezpieczny, ani żądny krwi. Wygląda na to, że coś wypłoszyło zjawy z miejsc, w których zazwyczaj straszą – a wystraszone straszydła zjawiły się w kinie.

- Wszystkie na raz? – spytała Donna. – Czy coś takiego jest w ogóle możliwe?

- Myślałem, że nie. Strachy są w pewnym sensie przykute do miejsca, w którym umarły. Czasami decydują się nawiedzać inne okolice, ale ich także nie mogą opuścić. Są związane ze ściśle określonymi punktami – z domami, cmentarzami, szpitalami, więzieniami i z czym tam jeszcze. Niektóre trzymają się szczególnych przedmiotów – takich jak obrazy, meble, samochody, zabawki, lustra; rzeczy, które były dla nich ważne za życia. Mogą podążyć za takimi przedmiotami w nowe miejsca, ale sprawdziłem to; ostatnio niczego nie wniesiono do budynku kina. Wręcz przeciwnie, kilka miesięcy temu kino zostało niemal doszczętnie opróżnione.

- Ale ja i Dean... – Donna zawahała się i rzuciła szybkie spojrzenie w kierunku Doktora. – Widzieliśmy te duchy.

- My też. Udało mi się nawet rozpoznać dwa spośród nich. Angelina Prow – Sam otworzył okno zawierające fotografię młodej kobiety o wielkich, ciemnych oczach, i obrócił laptop aby pokazać ją Donnie.

– I Justus Blaine.

Stara fotografia w kolorze sepii, przedstawiająca potężnie zbudowanego mężczyznę w staromodnym ubraniu.

– Angelina nawiedzała cmentarz, opłakując męża, który zginął w Wietnamie w 1969 roku; nazywano ją Damą z Kwiatami. Zawsze trzymała bukiet goździków – najwyraźniej lubiła te kwiaty. Justusa często widywano w pobliżu rzeki. Podobno zginął tam, zamordowany przez wspólnika na początku lat dwudziestych. Od tamtej pory nawiedzał to miejsce.

Kto Sieje Wiatr kontra Sztormowy ŻniwiarzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz