Po drugiej stronie lustra cz.2

152 20 0
                                    

Gdy zaczęłam wyrywać się z objęć Morfeusza, poczułam potworny ból całego ciała, które jakby stanęło w ogniu. Otwierałam powoli ociężałe powieki, a z ust wydostał się cichy i zniekształcony jęk, przez moje domagające się wody gardło. Zastanawiałam się co mnie czeka, bo cóż Yugito wyraźnie mówiła, abym nie zrywała kartki na raz, ale mimo tego, że byłam nawet gotowa na wściekła i próbującą mnie zabić przez moją głupotę Yugito, nie spodziewałam się jednak zobaczyć wszechogarniającej i nieprzeniknionej czerni. Ciemność na tyle mnie zaskoczyła, że mogłam jedynie mrugać zdziwiona i wpatrywać się w nicość. Mimo wielkiego bólu, podniosłam się lekko i rozejrzałam wokół, ale nic poza czernią nie zobaczyłam.

Ciemności w tej chwili, była dla mnie zbyt przytłaczająca, nawet czułam jak napierała na mnie, ściskając i powoli miażdżąc, przez to nie mogłam swobodnie oddychać, a ciało upuściły jakiekolwiek siły. Nie mogłam zrobić nic innego jak tylko spowrotem upaść na ziemie z głośnym 'plask'.

-Hej nie powinnaś jeszcze wstawać. - Powiedział melodyjny głos, którego się nie spodziewałam usłyszeć. Nigdy...

-O imolie. - Wychrypiałam, coś co nie przypominało nawet słów. Patrzałam się na ciemną sylwetkę, która się nade mną pochyliła, w ciemnościach, łatwo zobaczyłam białe, przytłumione przez mrok włosy i niebieskie oczy, świecące jakby swoim własnym światłem. - Mmo.

Na moje słowa białowłosa się zaśmiała, a mnie zalały łzy, które błyskawicznie spłynęły o moich policzkach, tworząc mokre ścieżki, które ona otarła. Spojrzałam na nią z pytniem w oczach, nie wiedziałam co mam myśleć. Miałam kompletny mętlik w głowie, jedynie co to wiedziałam na pewno to to, że łatwo nie przestane ryczeć.

-Już, spokojnie. - Powiedziała, cicho wycierając nowe łzy i odgarniając moje włosy z twarzy. -Cichutko, skarbie jestem przy tobie. Nie musisz się o nic martwić. Cii...

Mówiła cicho jak do małego dziecka, a ja z wielką przyjemnością słuchałam jej delikatnego głosu i pozwalałam się głaskać po głowie. Czułam się jak gdybym znowu miała cztery lata, gdy zobaczyłam po raz ostatni mamę. Pamiętam to jak dziś pocałowała mnie w czoło i cicho powiedziała:

''Cichutko, skarbie jestem tutaj nie musisz się o nic martwić, zobaczysz zanim się odwrócisz ja będę tu spowrotem i razem zrobimy pyszne ciasto truskawkowe, które później razem zjemy nie dzieląc się z innymi, co ty na to?''

Po czym poczochrała mi włosy i poszła, lecz nigdy już nie wróciła.

Na to wspomnienie znowu zalałam się łzami, wydając z siebie dziwny dźwięk, przypominający zranione zwierze.

-Mao. - Powiedziałam tylko. Nic więcej nie musiałam mówić. Tyle wystarczyło, by ona przytuliła mnie w opiekuńczym geście do piersi i zaczęła znowu delikatnie głaskać po głowie.

-Tak się cieszę, że cie widzę skarbie. Nawet nie wiesz jak bardzo. Ale niestety nie mamy za dużo czasu, tam się o ciebie martwią. Pamiętaj, zawsze przy tobie jestem. Kocham cie skarbie, mój mały aniołku. - Powiedziała po czym pocałowała moje czoło w opiekuńczym geście. -Jeszcze nie raz się spotkamy, ale mam nadzieje, że następnym razem będziesz w lepszym stanie.

Powiedziała po czym zaśmiała się cicho. A mi zaczą się rozmywać obraz.

-Ni, mamo. - Powiedziałam zrozpaczona, najwyraźniej jak mogłam. Lecz nie wiem co się później stało znowu straciłam przytomność

<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Ohayo!

Pisze to od razu po poprzednim rozdziale i jestem z tego zadowolona. Jestem pewna, że troche wam pomieszała...

Mam nadzieje, że rozdział się podobał.

Papa Miśki^^

PS. Mam w planach robić nową książkę o Naruto, lecz nie mam pomysłów, więc pomóżcie.

PSS. Rozdziały już nie będą dodawane codziennie.

Dwa Dziewięcio-ogoniaste LisyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz