Trening

244 37 9
                                    

-Ej! Musiałeś się tak drzeć? Zapewne wszyscy już o tym wiedzą, a w tym moja drużyna, która wcześniej o tym nie wiedziała i miała w najbliższym czasie się nie dowiedzieć.

Powiedziałam zła na cały świat. I tego wkurzającego, ale fajnego (niestety) Kage.

-Dobrze Raikage. - Powiedzieli dziwnie razem. Synchronizacja normalnie. Ja też tak chcę. Jeszcze nie wiem z kim, ale to się jeszcze wymyśli, nie? W końcu mamy czas!

-A więc idziecie i trenujcie ją już, bo nie mogę na nią już...

-Nie zaczyna się zdania od "A więc". Powinieneś o tym wiedzieć, w końcu jesteś ten "starszy i mądrzejszy", prawda?

-... patrzeć. - Powiedział, chociaż można powiedzieć, że dokończył niezrażony, mym przerwaniem, ale przede wszystkim głupotą Kage.

Nie mając co robić, bo Raikage tłumaczył dwójce ich "misję" ja zaczęłam im się przyglądać my nowym ''nauczycielom''.

Yugito Nii była dziewczyną o długich blond włosach i brązowych oczach. Miała jasną cerę i w ogóle wyglądała bardzo ładnie. Miała na sobie granatową bluzkę z rękawami do łokci, natomiast ręce od łokcia w dół przykryte były bandażami, reszta stroju to beżowe spodnie z wieloma kieszeniami, oraz granatowe sandały. 

~Jest jinjūriki Matatabi. Dwuogoniastej~

~Rozumiem~ 

Killer Bee, był za to bardzo opalony, miał blond włosy zaczesane do tyłu, jego oczu natomiast nie było widać za przeciwsłonecznych okularów. Na sobie miał dziwną białą kamizelkę, która miała tylko jedno ramię. Na brzuchu miała zawiązany jakiś dziwny sznurek, koloru ciemnego róży, czy coś. Miał również szaro-niebieskie spodnie które przewiązane były bandażami w okolicach kolan, na nogach miał granatowe sandały. Miałam co do niego dziwne przeczucia. Nie powiem zaciekawił mnie.

~Jak się domyślasz, albo i nie, jest to jinjūriki Gyūki'ego, czyli ośmiogoniastego~

~Co miało znaczyć to "albo i nie" Ahri~ Powiedziałam lekko wytrącona z równowagi.

~Dokładnie to co powiedziałam~ Z nie nieznanych dla mnie przyczyna, albo i nie, mam ochotę udusić tego futrzaka. Lecz niestety nie jest to w owej chwili wykonalne.

-A więc, zostajecie wysłani na pole dwunaste wraz z Ariną, aby trenować. Za szkody wyrządzone na nim nie odpowiadam. 

-Oi! Co to miało znaczyć? - Powiedziałam szybko. - To była, tylko i wyłącznie, twoja wina. To ty wpadłeś na to drzewo, przy okazji robiąc w nim dziurę i kalecząc sobie głowę. Ja nic, a nic nie zrobiłam, poza śmianiem się. - To ostatnie dodałam już znacznie ciszej. - A w każdym bądź razie nie przypominam sobie, abym jakkolwiek przyczyniła się do tego. Jedyne o co możesz mnie oskarżać to, to iż nie powstrzymałam cię przed wykonaniem tego głupiego, niebezpiecznego i przede wszystkim twojego pomysłu. - Znowu zaakcentowałam słowo klucz. - Ale ma rację. Za wszelkie szkody fizyczne, lub psychiczne nie odpowiadam. Lecz przed treningiem, chcę jeszcze porozmawiać chwilkę z moją drużyną. Spoko?

Skończyłam moją jagże długą i męczącą wypowiedzi. Wyszłam z gabinetu i czekając na moją drużynę, oparłam się o ścianę. Och, tak będę miała dużo do wyjaśnienia, a najwięcej kapitanowi. Czy wspominałam, iż moi rodzice wiedzieli o Ahri? Nie? To teraz wspominam wiem też, że ta rozmowa nie będzie należeć do prostych, łatwych i nie wykańczających psychicznie. Mówiąc prosto jestem w czarnej dupie, zapewne będę musiała opowiedzieć historię życia i niestety nie będzie to takie prostę.

Gdy usłyszałam dzwięk otwieranych drzwi, odeszłam od ściany.

-Chodźcie porozmawimy w jakimś ustronnym miejscu. - Powiedziałam cicho i poszłam w jedynie sobie znane miejscę, czyli jedno z nieużywanych już pokoji w budynku administracyjnym.

<><><><><><><><><><><><><><><><><

Ohayo!

Witam po napraaawdę duuuugiej przerwie. Wybaczcie za to, ale wiele czyników na to wpłynęło i nie chce mi się ich wszystkich wymieniać.

Rozdziały będą wrzucane jak je napiszę, postaram się również zacząć je pisać dłusze myśłam nad 1000 słowami.

Nieważnę.

Papa Miśki ^^

Dwa Dziewięcio-ogoniaste LisyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz