Pierwsza misja z nową drużyną!

332 40 1
                                    

-(...) Ren Samer mój brat...

Powiedziałam i wypiłam kolejne łyki orzeźwiającej i letniej wody.

-A tak w ogólę Sakura od kiedy już tak bardzo nie ubóstwiasz Sas'a? Co się wydarzyło kiedy odleciałam myślami. A tak przy okazji mój tata, to również kapitan mojej drużyny. Jakby wszystkiego jeszcze mało było. Więc mam okropny dzień. Ach chcę odpocząć, ale zanim to zrobię Sakura chcę poznać odpowiedź na moje pytanie.

-Ech... No więc jakoś tak kiedy ci o nim opowiadałam, uświadomiłam sobie, że nie powinna zakochać się w kimś, kto odwazjemni moje uczucia. No może kiedyś polubi mnie i zostaniemy przyjaciółmi, ale nie musi mnie kochać, na siłę co nie?

-Kochana kiedy tak dorosłaś? Jestem z ciebie dumna! Przy następnej okazji zmienię cię bardziej, zmienimy twój styl ubierania i mówienia. Tak, to bardzo dobry pomysł.

Klasnęłam w dłonie, ucieszona. W mej głowie przemknęła masa pomysłów. Lecz po chwili sobie coś uświadomiłam. ON tu był! Jak mogłam wcześniej nie poznać jego chakry? Jak ja się pytam?

Zrozpaczona postanowiłam pójść do sypialni, mając nadzieje, że nie usłyszał niczego istotnego. Pff... Nadzieja matką głupich! 

~Chociaż to by się zgadzało~

~Co, żeś ty powiedział głupi lisie?~

~Po pierwsze: prawdę. Po drugie nie ja to powiedziałam tylko ty, a ja to tylko potwierdziłam~

Usłyszałam jeszcze tylko śmiech Ahri. Po chwili zorientowałam się, że moje lody zostały w salonie. Zawróciłam się i znowu byłam w salonie. Wzięłam reklamówkę z nimi, po czym z powrotem poszłam do sypialni. Na dobry początek wyjęłam o smaku gumy balonowej. Pycha. One są darem z niebios. Zawszę je kupowała mi Genma kiedy byłam smutna. Na wspomnienie Genmy moje oczy zeszkliły się. Nie wieżę, że ją opuściłam, jak ona mogła mnie tu wysłać? Wiedziała, że nie lubię ludzi, wiedziała, że nie lubię Konohy, wiedziała to wszystko, a jednak wysłała mnie tu.    

Nie wiedziałam nawet kiedy przeźroczysta ciecz zaczęła się wydobywać z mych oczu, a sama ja zaczęłam jeść lody. Robiłam to wszystko jakby automatycznie, z przyzwyczajenia... Tak...

Pamiętam jak kiedyś nękały mnie koszmary, wtedy była przy mnie Genma, ona zastępowała mi mamę. Pomagała mi we wszystkim...

Czekajcie chwileczkę... 

Od kiedy nade mną stoi mój tata? Co do kija? Na ile ja odpłynęłam? Ok. Podążajmy za radami Ahri.

Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. 

Dobrze jestem teraz oazą spokoju, lecz nadal nie wyjaśnia to tego dlaczego on tu jest.

-...ra! Akira! - Usłyszała  jego zmartwiony głos. Spojrzałam na niego nieprzytomnym wzrokiem. - Co ty robisz w łóżku jest już siódma rano! Powinnaś była już być u Hokage, przydzieli nam misję!

-Ach... Tak... Hogake. Idę.

Powiedziałam zachrypniętym głosem wstając z łóżka i przy okazji zabierając jakieś czyste ciuchy, udałam się do łazienki. Gdy już w niej byłam zamknęłam drzwi i zaczęłam się ubierać w czarną bluzkę z krótkimi rękawami i białe spodenki. Moje niesforne włosy spięłam w koka. Gotowa, opuściłam łazienkę i z kierowałam się w stronę kuchni. Zobaczyłam tam, dwie kanapki z szynką i pomidorem. Uśmiechnęłam się i zjadłam je w rekordowym czasie kilku sekund. Pojedzona tym śniadaniem wyszłam z domu uprzednio zakładając buty. 

Szybko udałam się do biura Kage. Na miejscu byłam już po minucie. 

-Hokage-sama proszę wybaczyć moje spóźnienie.

Ukłoniłam się, a gdy wyprostowałam się zobaczyłam uśmiechającego się staruszka.

-Tak, tak. A więc wasza misja polega na złapaniu kota...

<><<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Ohayo!

Wybaczcie, że kilka dni nie było rozdziału. ~.~ 

Jak wam się podoba ta jakże zacna misja?

PaPa Miśki ^^

Dwa Dziewięcio-ogoniaste LisyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz