Ktoś się dowie...

12 2 0
                                    

Tej nocy wiele się działo... Rano gdy się obudziłem byłem sam. Nagle usłyszałem to:

,,Bierzesz mnie za rękę, a ja pytam, kim jestem.
Naucz mnie walczyć, a ja pokażę Ci jak wygrywać.
Jesteś moją śmiertelną skazą, a ja twoim fatalnym grzechem.
Pozwól mi poczuć ukłucie, ból, pieczenie pod moją skórą.
Poddaj mnie próbie, a udowodnię, że jestem silna.
Nie uwierzę, że to, co czujemy jest złe.
I w końcu zobaczę to, co ty ujrzałeś we mnie
Że pod delikatną powłoką kryje się wojownik"

To była Lena. Podszedłem do niej i w pewnym momencie poczułem ból... Wracając do normalnego świata wszystko staje się normalne, czyli rany zadane przez demony zaczynają boleć.
-Ał...- Lena słysząc to odwróciła się.
-Pokaż to..-Zaczęła opatrywać mi rany. -Zdejmij koszulke.
-Ja wiedziałem, że będziesz musiała coś z tego mieć.
-Chciałbyś. - Powiedziała to przekornym tonem.

Nagle oboje dostaliśmy snapa z filmikiem z tej sytuacji. Co się okazało? Że mój kochany braciszek przylazł za nami i patrzył na wszystko co robimy.

-ADAM! - Wydarłem się groźnym głosem. Nagle usłyszeliśmy jak ktoś ucieka po schodach.
- Ile to dziecko ma lat? 8 czy 18? - Zapytała Lena. -Cholera...
-Co?
-Pewnie marcin też to dostał. A nam ostatnio nie zbyt się układa...
-No to powiedz mu jeszcze o dziecku to już wogóle cię rzuci.
-Dobra ja spadam ratować mój "idealny" związek. Pa.
- Pa...

No i znowó zostałem sam, ale za to wpadłem na pomysł, że skoro Adam już wie, to może by tak pokazać to Werce? Czemu nie?

Poszedłem przejść się po lesie i spotkałem tam właśnie ją. Śpiewała sobie jakąś piosenke o tym co powinna zrobić ze swoim życiem... Więc stałem się niewidzialny. Skończyła.
-Być sobą. - Powiedziałem creapy głosem.
-Kim jesteś?
-Złamanym Aniołem. - Pojawiłem się, ale dalej nie wiedziałe kim jestem bo miałem kaptur.
-Czego chcesz?
-Zabrać cię do pewnego miejsca.
-No to sobie zabieraj. Mi jest wszytko jedno...

No to zabrałem ją do "jaskini tajemnic." Cały czas widziałem z jakim podziwem patrzy na to wszystko. Jak to całe miejsce ją jara... Pokazałem jej wszystko po czym otworzyłem bramę Oblivion.

-Stań tam. - Pokazałem jej gdzie ma stanąć. Po czym wziąłem trochę wody z przejście i postawiłem obok niej w powietrzu. Następnie włożyłem ręke do przejścia i wyszła ona z kawałka wody obok Werki. Pogłaskałem ją.

No szpan szpanem, ale teraz była najlepsza część.

- Przejdź przez wodę.

I przeszła. A to co zobaczyła po drugiej stronie to świat jak z bajki. Wszędzie biegały jednorożce, pegazy i inne bajkowe zwierzęta. Byłem też tam ja... a raczej mój sobowtór.

I właśnie w tej chwili musiał pojawić się kolejny demon pod postacią czarnego jednorożca. Wyjąłem miecz i go zabiłem.

- Czemu zabiłeś mojego jednorożca?!- Oburzyła się Werka.
- On nie był twój. Ten świat nie jest doskonały... ma w sobie też zło i zagubienie. Normalnie jak w twojej głowie.
- To co teraz robimy?
- Ja z tąd wychodzę, a ty co chcesz...

I wyszedłem, a ona za mną. Po drodze zauwarżyła moje znamie na ręku i już wiedziałem, że jak wrócę do domu i spotkam ją jako Kamil to się skapnie.
Więc bez słowa zniknąłem, a ona sama wróciła do domu...

Ten Inny - Anioł bez skrzydeł Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz