-Jungkook, Jungkook!- szarpał bezwładnym ciałem bruneta z całych sił, kiedy w środku nocy ze snu wyrwały go koszmary -Jungkook, wstawaj, miałem taki zły sen!- pisnął żałośnie, chowając twarz w zagłębiu szyi starszego, którego obudził dopiero oddech Kima na swojej skórze.
Leniwie uchylił powieki, od razu zauważając, że za oknami jest jeszcze ciemno, po czym powoli uniósł się do siadu i spojrzał na siedzącego obok nastolatka.
-Co się stało, maluchu?- ziewnął, wyciągając ręce w stronę chłopaka, który od razu wpadł w jego objęcia.
-Miałem zły sen, obudziłem się i teraz nie mogę zasnąć- pożalił się.
-Chcesz pograć na telefonie? Albo włączyć ci laptopa?- zapytał go jeszczej zbyt zaspany, by cokolwiek ogarniać brunet.
-Nie, chcę żebyś się mną zajął. Nie moglibyśmy gdzieś pójść? Albo chociaż obejrzeć coś razem?- odchylił lekko głowę, by spojrzeć w zamglone oczy starszego.
-Która godzina?- Jungkook ledwo powstrzymywał się przed powrotem do krainy snów, opierając głowę na ramieniu młodszego.
-Noo chyba druga w nocy- szepnął, delikatnie gładząc go po głowie.
-Och, to może zrezygnujemy z wyjścia, ale za to pójdziemy do salonu coś obejrzeć i tam opowiesz mi co ci się śniło, okej?- i niczym zombie zwlekł się z łóżka, by pociągnąć za sobą zawiniętego w kołdrę chłopaka.
-A zrobisz herbaty?- Taehyung zrobił jeszcze maślane oczka, rozsiadając się wygodnie na kanapie i włączając telewizję.
Zanim Jungkook wrócił z kuchni, znalazł w telewizji jakiś ciekawy film, choć szkoda, że horror i zrobił koło siebie miejsce pod kołdrą dla starszego.
Parę minut później oboje siedzieli wygodnie w ciepełku, Taehyung z nogami na udach Jeona, ten natomiast w pozycji mocno wyprostowanej, coby nie zasnąć i popijając gorący napój, udawali że skupiają się na fabule.
-To co ci się śniło?- starszy wrócił do tematu, chcąc rozbudzić się rozmową.
-Nooo...- Tae przeciągnął odpowiedź, nie mając ochoty na powrót do tych wspomnień -po prostu, nic przyjemnego. Jak udało ci się otworzyć drzwi od łazienki?- szybko zmienił temat na coś, co faktycznie go interesowało.
-To są drzwi bezpieczeństwa, Tae- odpowiedział mu spokojnie -mają do tego zamka specjalny klucz, by w razie czego móc je otworzyć z zewnątrz- pozwolił sobie wsunąć jedną dłoń pod kołdrę, by ułożyć ją na kolanie młodszego, który długo jeszcze walczył z chęcią strącenia jej.
-Nie wiedziałem, że takie istnieją- przyznał, zawieszając wzrok na materiale, pod którym leżeli.
-Są specjalnie wyrobione, pierwsza żona Yuugiego umarła w łazience, kiedy on nie mógł otworzyć drzwi, przez co nie pomógł jej na czas, dlatego teraz wszystkie mają takie zabezpieczenia- dokończył, spoglądając na twarz szatyna.
-To znaczy, te od pokoi też?
-Tak, i od toalety i od kuchni. Tae, wszystko w porządku?- zaalarmowany dziwną bladością twarzy Kima, ułożył obie dłonie na jego policzkach i spojrzał mu w oczy.
-Przepraszam, wszystko w porządku. Ja tylko...- urwał, by wziąć głęboki wdech, lecz nie dokończył.
On tylko co? Przypomniał sobie nagle wydarzenia z dnia poprzedniego? Poczuł obrzydzenie, kiedy Jungkook dotknął jego nagich kolan? Przecież nie może zachowywać się jak baba, nic mu się tak naprawdę nie stało, a życie ma jedno i szkoda marnować cennego czasu na użalanie się nad sobą. Szczególnie, że ma zamiar spędzić to życie z Jungkookiem, a lepiej trafić nie mógł.
-Dalej dręczy cię to wczorajsze?- zauważył trafnie Jeon, mimo że szesnastolatek od razu pokręcił przecząco głową.
-Już o tym nie rozmawiajmy. To jest przecież przeszłość, prawda? A mieliśmy żyć przyszłością- uśmiechnął się sztucznie i odwrócił wzrok na telewizor.
Bo co on może poradzić na to, że jest jak ta baba i w głębi duszy bardzo przeżywa ten dotyk Jacksona na swoim ciele?
-Napewno? Ja wiem, że masz mi wiele za złe i uwierz, sam mam do siebie żal, ale możemy o tym porozmawiać. Ten ostatni raz, a potem...- "pogodzimy się i zapomnimy o wszelkich przykrościach" chciał dokończyć, lecz nie było mu dane, ponieważ przerwały mu usta Kima lądujące przelotnie na tych jego.
-Mam wrażenie, że jest wiele rzeczy, o których powinniśmy porozmawiać- zaczął młodszy, kiedy Jeon oparł głowę o zagłówek kanapy i z delikatnym uśmiechem wpatrywał się w ekran -na przykład dlaczego jesteś w stanie bez mrugnięcia okiem zostawić dla mnie swoją rodzinę, choć znamy się ledwo tydzień? Albo dlaczego czuję się przy tobie tak strasznie bezpieczny, mimo że jesteś jedyną osobą, która wie co zrobiłem. I dlaczego jesteś moim najlepszym przyjacielem, a mimo to wciąż mnie całujesz i przytulasz. A przede wszystkim dlaczego wczoraj, kiedy Jackson wyznawał mi, że mu się podobam, myślałem tylko o tym, że powinienem był przyjść na ten pieprzony taras z tobą?! Problem tylko polega na tym, że mi jest tak dobrze. Jest mi dobrze, kiedy mogę nazywać cię tylko przyjacielem, chociaż ty zawsze pozwolisz mi się pocałować. Jest mi dobrze, kiedy tulisz mnie na przywitanie z uśmiechem, chociaż dzień wcześniej musiałeś dzwigać moją dupę z kanapy do łóżka i jeszcze mnie rozbierać, bo zasnąłem w ubraniu. Jest mi dobrze, kiedy gotujesz pyszne obiadki i nie oczekujesz niczego w zamian, chociaż dał bym ci gwiazdkę z nieba, gdybym potrafił...
-Tae- Jungkook chciał przerwać ten nagły monogol młodszego, który spowodował u niego jakieś dziwne poruszenie w podbrzuszu, ale ten nie zamierzał mu pozwalać.
Musiał powiedzieć wszystko to, co leżało mu na sercu i upewnić się, że starszy rozumie go w pełni.
-Za wczorajszą sytuację nie mam do ciebie żalu, byłem zazdrosny że nagle znalazłeś sobie kogoś na moje miejsce, ale to ja sam wpakowałem się w to z Jacksonem. Alkohol trochę mnie przyćmił i nie uciekłem od niego w porę, jest to tylko i wyłącznie moja wina. I tak, boli mnie to i jest mi przykro, że dotykał mnie w taki sposób, ale przecież nic mi nie zrobił, bo zjawiłeś się i mi pomogłeś. Po raz kolejny mi pomogłeś, znasz tych ludzi dłużej niż mnie, a itak to mnie wybrałeś. Tyle dla mnie robisz, a ja nie wiem czym sobie na to zasłużyłem. A już tym bardziej jak ci się odwdzięczę.
Na chwilę zapadła między nimi cisza, Taehyung starał się schłodzić jakoś rozpalone poliki, a Jungkook przytulał go mocno, zastanawiając się co powiedzieć, aż doszedł do wniosku, że nie znajdzie słów idealnych, bo takie nie istnieją.
-Taehyungie, ja nigdy nie byłem z nikim tak blisko, jak z tobą. Te wszystkie małe czułości, na które sobie pozwalamy, ta świadomość, że mam dla kogo ten obiad ugotować- a tobie zawsze wszystko smakuje- to poczucie odpowiedzialności, kiedy zaśniesz mi w ramionach i muszę przenieść cię do łóżka, a przede wszystkim to, że to przy mnie poznałeś znaczenie słowa wolność, ale mimo tej wolności nie uciekłeś ode mnie i codziennie powtarzasz mi, że jestem najlepszym, co mogło cię spotkać, to wszystko dodaje mi chęci do życia. Niczego od ciebie nie chcę, za nic mi się nie musisz odwdzięczać, bo sama twoja obecność w moim życiu jest dla mnie największą nagrodą. Boję się tylko, że któregoś dnia coś spieprzę, tak jak wczoraj, bo co z tego że przyszedłem, skoro było już za późno? Albo dlaczego nie pokazałem wszystkim jeszcze na wstępie jak ważny dla mnie jesteś? Trzymałem cię na dystans, bo jestem pieprzonym tchórzem, który boi się bycia nazwanym innym- westchnął przeciągle, całując czubek głowy swojego przyjaciela, który przeniósł się na jego kolana i objął go w pasie nogami.
-Jeśli martwisz się, co ludzie powiedzą myśląc, że jesteśmy parą, to ustal jakieś reguły- szepnął dość ostro Kim, przenosząc dłonie na klatkę piersiową bruneta -postaw jasno granice, ponieważ mi bardzo ciężko jest zachowywać się jak twój przyjaciel bez tego wszystkiego- przejechał nosem po jego szyi, po czym przyłożył na krótką chwilę usta w to samo miejsce -powiedz mi, że chcesz bym tego więcej nie robił, bo ktoś może uznać cię za geja- przejechał dłonią w dół po jego umięśnionym brzuchu, by zaraz zacisnąć palce na jego biodrze.
Kim doskonale wiedział, że igra z ogniem. Istniały bowiem tylko dwa wyjścia z tej sytuacji: albo Jungkook będzie błagał, by niczego nie zmieniali i przyzna, że lubi nastolatka trochę bardziej, niż mu się wydaje, albo zrzuci go z siebie, okrzyczy i każe się do siebie nie zbliżać- co złamało by mu serce, ponieważ w tym właśnie momencie dłonie Kima błądziły po ciele Jeona w sposób, który przekraczał ich dotychczasowe granice.
Szesnastolatek miał już po prostu dość tego komplikowania, wóz, albo przewóz- wybieraj, Jungkookie.
-Powiedz, żebym już nigdy się do ciebie nie zbliżał, bo nasz niby nie związek źle wpływa na twoją reputację- szepnął mu wprost do ucha, niby niechcący wykonując biodrami okrężny ruch i ocierając się delikatnie o krocze starszego -powiedz, że jestem dla ciebie tylko i wyłącznie przyjacielem i nigdy nie zaakceptujesz mnie jako swojego kochanka- dokończył swoje wyliczanie całując kilkukrotnie odsłonięty bark starszego, po czym wyprostował się i siedząc wciąż okrakiem na jego udach, spojrzał mu w oczy, liżąc przy tym swoją dolną wargę, by zaraz chwycić ją między zęby.
Jungkook był w kropce, wszystko to o czym mówił Tae było prawdą. Nie, powinno było być prawdą, ale wystarczyło tylko, by spojrzał w te zamglone, niewinne oczka, poczuł na sobie te delikatne, słodkie wargi, dotknął tego zgrabnego ciałka i nie liczyło się już nic innego. Wszystko odchodziło w niepamięć, a zostawała jedynie chęć wpicia się w te kuszące usteczka i spróbowania ich smaku bez oporów.
Pytanie tylko, czy jeśli to zrobi, ich relacja z niby tylko przyjaciół automatycznie przeistoczy się w związek? Lub przynajmniej Tae będzie tego oczekiwał? Związki przecież szybko się rozpadają, a on nie chce stracić tego aniołka.
Czas mijał, choć dłużył się niemiłosiernie.
Kim nie drgnął ani o milimetr, nie poruszył chociażby palcem, czekając na odpowiedź bruneta. Powiedział mu już przecież wszystko, co chciał i oświadczył mu, że zrobi wszystko, co tylko starszy postanowi. Tylko że to wcale nie było takie łatwe, decyzji tego typu nie podejmuje się pod wpływem rosnącego między nogami problemu, który swoją drogą powstał przez Taehyunga.
-Taehyungie- sapnął cierpiętniczo, przerywając ciszę -ja nie chcę Cię stracić. Powstrzymuję się jak mogę, by nie zrobić głupoty, bo wiem że związki rozpadają się szybciej, niż przyjaźń. Nie mogę trzymać cię na dystans, bo potrzebuję twojego dotyku- mimo, że przez cały czas patrzył chłopakowi prosto w oczy, chcąc wypaść poważnie, to jego dłonie jakoś tak same powędrowały na te wąskie bioderka, by zaraz powoli zjechać niżej -jesteś jedyną osobą w moim życiu na której zależy mi w ten sposób, chcę budzić się z tobą codziennie w tym samym łóżku i móc pocałować cię na dzień dobry, ale z drugiej strony boję się, że jako twój chłopak prędzej czy później cię zawiodę. Zapomniałeś już, że oboje nie jesteśmy nawet pewni swojej orientacji? Co, jeśli za rok, dwa, czy pięć uznasz, że jednak wolisz dziewczynki?- niepostrzeżenie przybliżył swoją twarz do tej kimowej, zmniejszając dystans między nimi do minimum, co Tae wykorzystał od razu, przylegając wargami do jego ust.
-Nawet wtedy będę wolał ciebie- zapewnił go, odsunąwszy się po chwili nieznacznie -Jeśli nie chcesz, nie musisz się ze mną wiązać. Mi całkowicie odpowiada bycie twoim przyjacielem- ponownie pozwolił sobie pocałować Jungkooka, tym razem nieco pewniej -tylko nie ukrywaj przede mną swoich uczuć, powiedz jak chcesz, bym się zachowywał i zrobię wszystko, ale bądź ze mną szczery. Zaakceptuję wszystko, ja też nie chcę Cię stracić.
Sytuacja, w jakiej się znaleźli bardzo mu się podobała. Szczera rozmowa w środku nocy na kanapie pod kołderką, dłonie Jeona pieszczące delikatnie jego pośladki, nieco śmielsze i częstsze pocałunki i ta bliskość, kiedy na nim siedział w samej bieliźnie, przyciśnięty do silnego ciała.
Atmosfera między nimi była niebezpiecznie gęsta, a to wszystko wyłącznie za sprawą jego prowokacji. Wczorajsze starcie z Jacksonem obudziło w nim bowiem potrzeby, które wcześniej drzemały sobie spokojnie pod pierzyną przelotnych całusów i delikatnych uścisków.
-Co ja mam z tobą zrobić- westchnął brunet, powoli i ostrożnie kładąc młodszego plecami na kanapie, by zaraz zawisnąć nad nim i patrząc mu prosto w oczy, ułożyć jedną dłoń na jego szyi.
-Cokolwiek zechcesz- uśmiechnął się delikatnie młodszy, splatając palce dłoni na karku Jeona, który w końcu pocałował go namiętnie, długo pieszcząc swoimi wargami te jego.
Trwali tak jeszcze bardzo długo, po pewnym czasie dołączając do tego języki, a gdzieś tam w trakcie tych gorących, spragnionych pocałunków dłonie Taehyunga wylądowały na pośladkach bruneta, pod jego bokserkami.
Oboje byli jeszcze młodzi, niedoświadczeni i doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że do niczego więcej tej nocy nie dojdzie, ale i to im w zupełności wystarczało.
Długie godziny spędzili na tej kanapie, całując się i badając dłońmi ciało drugiego, jak gdyby jutra miało nie być, a kiedy ostre promienie słoneczne wdarły się do salonu przez odsłonięte okno, zdyszani i przede wszystkim szczęśliwi oderwali się od siebie niechętnie, ocierając przy tym opuchnięte, czerwone wargi.
I prawda była taka, że ta noc nie wniosła do ich codzienności żadnych zmian, poza tym, że od teraz będą mogli pozwalać sobie na pełne namiętności, długie pieszczoty, bez obawy o zniszczenie ich relacji.
Powiedzieli sobie wiele, wytłumaczyli wszelkie wątpliwe kwestie i otworzyli się przed sobą, dzięki czemu szykując się do rozpoczęcia dnia było im obu nadwyraz lekko. Chłopcy byli w tak dobrych humorach, że nie zwracali nawet uwagi na ukradkowe spojrzenia Sunny, czy dziwne szepty mamy Jungkooka i jej męża za ich plecami. Nie przejmowali się niczym, bez żadnego planu po prostu ubrali się, zjedli śniadanie i po porannej toalecie wyszli z mieszkania.
Idąc ramię w ramię, śmiali się i rozmawiali o niczym konkretnym, aż nogi zaprowadziły ich do centrum miasta.
Wszędzie było pełno ludzi, pomimo początku tygodnia i całkiem wczesnej godziny centrum było pełne. Na szczęście nikt nie zwracał na nich uwagi, nikt nie przyglądał się podejliwie Taehyungowi, ani nie rzucał pogardliwych spojrzeń, kiedy zdarzyło im się spleść razem palce dłoni.
Chodzili bez celu, oglądając wystawy sklepowe i raz na jakiś czas zaglądając do tych ciekawszych, pełnych ręcznie szytych ubrań i akcesoriów butików, za każdym razem wychodząc z czymś nowym i oryginalnym.
Taehyung podziwiał wszystkich ulicznych artystów, przyglądał się każdej ciekawie ubranej osobie i w mgnieniu oka dostrzegał wszystko, co w jakikolwiek sposób wydało mu się interesujące. A Jungkook chodził za nim, nie spuszczając go z oczu i pozwalając mu na wszelkie szaleństwa, przez cały czas pozostając czujnym na wypadek, gdyby gdzieś ktoś wspomniał o zaginionym nastolatku.
Czas mijał niesamowicie szybko, szczególnie kiedy z każdej strony było coś ciekawego do zobaczenia, bądź spróbowania, a w całym tym pośpiechu nie przejmowali się sprawdzaniem zegarków.
Dopiero głód i ból nóg zatrzymał ich na chwilę, dzięki czemu zorientowali się jak długo krążą już po centrum miasta, praktycznie marnując czas.
-Jungkookie, ja chcę tatuaż!- Tae zatrzymał się przed witryną salonu, gdzie przez wielką szybę zobaczył jakiegoś chłopaka rysującego coś na ręce młodej kobiety.
-Ale wiesz, że to boli i zostanie na zawsze?- Jungkook nawet nie zamierzał mu zabraniać, jedynie liczył na to, że uda mu się zniechęcić młodego do tak nieprzemyślanego pomysłu.
-A bardzo boli?- młodszy zwtąpił w swoją zachciankę dosłownie na sekundę, ale nie zrezygnował.
-No to zależy od tego, gdzie byś go chciał i jaki, wejdźmy do środka- otworzył młodszemu ochoczo drzwi, przypominając sobie, że przecież obaj są niepełnoletni, a co za tym idzie- nikt nie zrobi Kimowi tatuażu bez zgody rodziców.
-Dzień dobry!- krzyknął entuzjastycznie szatyn, gdy tylko obaj znaleźli się w środku.
Starszy zaczął rozglądać się po rozwieszonych na ścianach zdjęciach i certyfikatach, podczas gdy Tae od razu podszedł do pracującego artysty, by zajrzeć mu przez ramię na tworzone dzieło.
-Dzień dobry- powtórzył równie wesoło, gdyż za pierwszym razem nikt mu nie odpowiedział -chciał bym zrobić sobie tatuaż- oznajmił pewny siebie, uśmiechając się przy tym dumnie.
-Spadaj gówniarzu- mężczyzna warknął na niego, nie odrywając wzroku od swojej maszynki i nie przerywając pracy machnął na niego wolną ręką -ile ty masz niby lat, dzieciom nie robi...- przerwał, kiedy zirytowany stojącym wciąż nad jego głową nastolatkiem postanowił rzucić mu groźnym spojrzeniem -Tae? Co ty tutaj robisz?- uśmiechnął się, rozpoznając chłopaka, który dwa dni temu zaprosił go w klubie do swojego stolika.
-Yoongi hyung?!- uśmiech szatyna poszerzył się jeszcze bardziej na widok znajomej twarzy, a zaalarmowany Jungkook w sekundzie znalazł się obok swojego chłopca, posyłając Minowi ostrzegawcze spojrzenie -Jungkookie pamiętasz Yoongiego? Poznaliśmy się na tej imprezie!- podekscytowany chłopak podskoczył radośnie i klasnął dwa razy w dłonie, nie spuszczając wzroku ze znajomego.
-Oczywiście, że pamiętam Yoongiego, Tae- Jeon nawet nie wysilił się na zbyt przyjazny ton, jedynie przyglądał się mu uważnie ze sztucznym uśmiechem.
-Co tu robicie? Wow, wyglądasz o wiele młodziej, niż wtedy w klubie- artysta zaśmiał się krótko i powrócił do swojego przerwanego tatuażu.
-Noo bo ja chciałem sobie zrobić tatuaż- Taehyung obstawał przy swoim, nawet jeśli jego entuzjazm nie udzielał się innym.
-A nie jesteś przypadkiem za młody?- Yoongi od razu zapunktował u Jungkooka, który zaczął już cieszyć się, że ktoś stanął po jego stronie i może wspólnymi siłami uda im się wybić młodemu ten pomysł z głowy...
-No proszę, hyung, tylko taki malusi jeden!
-No dobra, ale najpierw skończę z tą klientką- ...jednak nie.
Zirytowany swoją naiwnością brunet opadł na krzesełko w prowizoryczej poczekalni, a już po chwili dołączył do niego Tae, szczęśliwy, że aż gwiazdy mu w oczach świeciły.
-Super, Jungkookie będziemy mieli tatuaże!- radował się młodszy, co chwilę wtulając policzek w ramię bruneta.
-Czekaj, co?- staszemu natomiast jeszcze ciężej przychodziło podzielanie jego entuzazmu, kiedy młodszy użył liczby mnogiej, chociaż on sam na nic się nie godził.
-Idziesz, Tae?- Yoongi zawołał ich nagle, a najmłodszy z nich siedział wygodnie na fotelu jeszcze zanim do Jungkooka dotarło, że to się na prawdę dzieje.
-Jesteś tego pewny, Taeś?- spróbował po raz ostatni, lecz szatyn jedynie pokiwał energicznie głową i od razu zwrócił się do tatuażysty.
-A więc chcę drzwi, otwarte szeroko, proste drzwi- tłumaczył mężczyźnie, który w pośpiechu przenosił jego wizję na kartkę -o tu, na nadgarstku- wskazał na wybrane przez siebie miejsce, po czym spojrzał przelotnie na zdziwionego bruneta i z cwanym uśmieszkiem dodał -a pod tym inicjały j.jk, tylko jakimś ładnym pismem.
Min Yoongi pracował nad szkicem dla Taehyunga nie zastanawiając się nad niczym. Nie zadawał zbędnych pytań, ani nie patrzył na nastolatka jak na idiotę, tylko starał się, by efekt końcowy wypadł jak najlepiej.
Może i był świetnym artystą, ale zrobić dzieło z otwartych drzwi to nie lada wyzwanie.
-Co ty masz w tej głowie?- szepnął mu do ucha Jeon, kompletnie nie pojmując fanaberii młodszego -drzwi na nadgarsku? Z moimi inicjałami? Czego nie zrozumiałeś, kiedy mówiłem Ci że to zostanie na zawsze?
-Uspokój się, Kookie, te drzwi są dla mnie symbolem naszej przyjaźni- tłumaczył spokojnie szatyn -do końca życia będą przypominać mi o tym, jak otworzyłeś przede mną swoje serce i stworzyłeś w nim dla mnie bezpieczne gniazdko, w którym zostanę na zawsze- uśmiechnął się uroczo, po czym spojrzał na kartkę z prawie ukończonym już rysunkiem i westchnął cicho.
-Gotowe, może być?- Yoongi postawił chłopakowi szkic pod nos, po czym sięgnął po jakąś książkę i otworzył ją -tu masz szablony czcionek, wybierz sobie którąś.
I Taehyung wybrał tę najpiękniejszą, która swoimi licznymi zawijasami i wielkimi pętlami uzupełniała całość idealnie komponując się z prostymi, eleganckimi drzwiami.
-Chcesz to w kolorze? Będzie trochę drożej, ale proponował bym rzucić trochę barwy na te cienie chociażby- doradzał najstarszy, podczas gdy Jungkook stał jak zamurowany i przyglądał się swojej kruszynce wzruszony.
Do głowy by mu nie przyszło, że Tae wpadnie na pomysł tatuaży przyjaźni i być może nie był to wcale nad wyraz oryginalny pomysł, ale za to z pewnością też nie banalny i poruszający.
-Min Yoongi- odezwał się nagle, przerywając chłopakom dopracowywanie szczegółów i zwracając na siebie uwagę -ja również poproszę taki tatuaż, identyczny ale z inicjałami k.th i drzwi mają być zamknięte.
CZYTASZ
Hold Tight *vkook*
FanfictionNiepoprawnie optymistyczny, pełen energii i entuzjazmu nastolatek, który w pogoni za wolnością dopuszcza się okropnej zbrodni Oraz Spokojny, ułożony syn leśniczego, którego jedyną miłością jest matka natura, a przyjaciółmi zwierzęta leśne. Co stani...