Następnego dnia chłopcy obudzili się całkiem późno, jak na ich standardy, a ponieważ planowali wybrać się w końcu do parku wodnego, wyszli z domu bez śniadania, ledwo po błyskawicznym spakowaniu potrzebnych im rzeczy. Oczywiście Tae nie miał kąpielówek, dlatego też najpierw udali się na jakieś lekkie śniadanie, potem do sklepu sportowego, a dopiero na koniec do ogromnego parku wodnego. Miejsce to było tak wielkie i miało tyle różnych atrakcji, że chłopcy spędzili tam dosłownie cały dzień. Byli na basenie i zjeżdżalniach wodnych, w jacuzzi, w saunie, potem znowu na basenie ze zjeżdżalniami i innymi tego typu atrakcjami. Potem zjedli jakiś nienajlepszy, szybki obiad w znajdującej się tam knajpce, a zanim znów wrócili na basen, poszli zagrać w bilard, a następnie w siatkówkę wodną. Bawili się świetnie, choć taka ilość aktywności fizycznej była dla szatyna dość męcząca. Zmęczenie to jednak przechodziło mu momentalnie za każdym razem, gdy tylko spojrzał na idealnie wyrzeźbione ciało swojego przyjaciela. Dopiero wtedy, widząc jego mięśnie w akcji, uwierzył w to jego chodzenie na siłownię i oczywiście zapamiętał, by przychodzić tu z Jeonem częściej.
Do domu wrócili chwilę przed północą, ponieważ po drodze postanowili jeszcze najeść się w kfc, oraz skoczyć do kina. Po spędzeniu dnia tak aktywnie, oboje zasnęli w momencie, gdy tylko ich twarze dotknęły poduszki.
A rano obudziła ich siostra Jungkooka, która waląc w ich drzwi pięściami, krzyczała coś niezbyt zrozumiale.
Taehyung wstał i szybko ubrał spodnie, by jej otworzyć, ponieważ wiedział jak by się to skończyło, gdyby na miejsce jego poszedł zirytowany Jungkook.
Dziewczyna wparowała im do sypialni, rzucając się szatynowi na szyję i nie kłopocząc się nawet z przywitaniem, krzyknęła radośnie, że ma na dzisiaj super plany.
Oczywiście plany te uwzględniały nie tylko całą jej paczkę, ale również braciszka i jego przyjaciela, dlatego też chłopcy zmuszeni zostali do szybkiego zjedzenia śniadania, oraz jeszcze szybszego przygotowania się do wyjścia.
Na wyznaczone przez nią miejsce pojechali samochodem bruneta, a tam czekali już na nich Jonghyun, Ren ze swoim bratem, Hyuna ze swoim chłopakiem, Minho- kelnerem, którego mieli okazję poznać w restauracji.
-Taehyungie!
-Rennie!- ignorując wszystkich, chłopcy rzucili się sobie w ramiona, niczym najlepsze przyjaciółki, które nie widziały się od lat. Po wyściskaniu się z blondynem i przywitaniu z jego bratem, Taehyung wrócił do stojącego niedaleko Jungkooka i chowając się w jego ramionach, przywitał się z całą resztą towarzystwa. Następnie brunet i jego siostra zrobili to samo, a dopiero później Jonghyun zaczął tłumaczyć im, co będą robić.
Na początek mieli udać się do ich kumpla, który zawsze dostarcza im zioło, a którym okazał się być nikt inny, jak Min Yoongi. Tam spędzili trochę czasu na rozmowach i jaraniu, a potem, gdy wszyscy byli już wystarczająco odważni, udali się do centrum wspinaczkowego, zabierając z sobą tatuażystę. Taehyung oczywiście nigdy nie robił czegoś takiego, dlatego też niewiele bardziej doświadczony, za to bardzo odważny Jeon wspinał się z nim w asyście. Ich grupa była dość spora, nawet jak na tak duży klub, dlatego też po wygłupach, oraz licznych wyścigach, czy zakładach, zaczęło im się to nudzić.
Poszli więc najpierw do najlepszej japońskiej restauracji, by się najeść, a podczas czekania na obiad ustalili, by udać się na paintball. Tam oczywiście Jungkook był w drużynie z Tae i przez cały czas nie spuszczał z niego wzroku, a kiedy ich mecz się zakończył, wrócili do domu Mina, by tam odpocząć i spędzić razem jeszcze trochę czasu. Taehyung od razu został porwany przez Rena na balkon, gdzie pijąc piwo, śmiali się i rozmawiali, a Jungkook siedział w salonie i paląc z resztą towarzystwa kolejnego skręta, kątem oka obserwował swoje maleństwo. Nie chciał bowiem po raz kolejny dopuścić do sytuacji podobnej do tej z Jacksonem i tak naprawdę jedynym powodem, dla którego nie wyszedł za nimi na ten balkon było to, że miał na nich z kanapy idealny widok przez oszklone drzwi.
I tego dnia chłopcy również wrócili do domu bardzo późno, Sunny znów została na noc u swojego chłopaka, a oni postanowili spędzić trochę czasu przed laptopem, oglądając śmieszne filmiki. Nie chciało im się spać głównie ze względu na działającą na nich jeszcze marihuanę, a kiedy włączyli pierwsze, drugie, a z czasem i dziesiąte video, noc zleciała im w mgnieniu oka, a oni sami nie zdążyli się ani trochę przespać.
Około godziny ósmej rano silny głód zmusił ich do wycieczki do kuchni, gdzie zastali siedzących przy stole państwa Choi.
Grzecznie przywitali się z dorosłymi, po czym rzucili się na lodówkę, niczym dwa skacowane lwy. Ze względu na naprawdę wielki głód, postawili na tosty i kawę, a kiedy zasiedli do stołu, planując w ciszy zjeść i czym prędzej zakopać się w pościeli, pan Choi odezwał się do nich stanowczym, acz przyjacielskim tonem.
-Chłopcy, jesteście u nas już tydzień i razem z mamą doszliśmy do pewnych wniosków. Odkąd tutaj jesteście, nie robicie nic innego, niż zabawa i ja to rozumiem, jesteście jeszcze młodzi, jednakże- zrobił krótką pauzę i odchrząknął, a nastolatkowie wymienili się pełnymi przerażenia spojrzeniami, nagle tracąc apetyt -jest jeszcze rok szkolny, a wy coraz bardziej opuszczacie się w nauce, dlatego dajemy wam dwie możliwości. Pierwsza, wracacie do siebie i idziecie do szkoły. Nasz dom jest dla was zawsze otwarty, jednakże zapraszamy w wakacje. Druga, idziecie do szkoły tutaj- pani Choi położyła swoją dłoń na tej męża i spojrzała na swojego syna przepraszająco. To nie był jej pomysł, dla Jungkooka więcej, niż oczywistym było, że ona w życiu nie przejęła by się jego szkołą aż w takim stopniu.
-To my wracamy- brunet nie zawahał się nad odpowiedzią, na co siedzący obok niego chłopak posłał mu zaskoczone spojrzenie, oraz nieme "co?".
No bo jak to, że wracają? Przecież sam jeszcze trzy dni temu mówił, że jednak muszą zostać tu trochę dłużej, bo policja chyba coś podejrzewa. Mieli się ukrywać tak długo, jak będzie potrzeba, a nie wracać, kiedy jakiś tam facet będzie miał takie widzi mi się.
-Na pewno?- mężczyzna uniósł w górę brew -nie chcę, żebyście czuli się stąd wyrzuceni. Mogę was bez problemu zapisać do liceum swojego przyjaciela.
-Nie trzeba- Jungkook wstał powoli, starając się wyglądać na spokojnego, po czym chwycił za ich talerze z zamiarem odłożenia ich do zlewu -itak nie planowaliśmy zostać tu na tyle długo, by opłacało nam się zmieniać teraz szkoły. Wrócimy do domu i odwiedzimy was ponownie w któryś weekend. Prawdopodobnie macie rację, już wystarczająco sobie pozwoliliśmy- dokończył, po czym pociągnął za sobą zdezorientowanego Taehyunga do ich pokoju.
-Zwariowałeś? Przecież nie możemy tam wracać!- przestraszony chłopak skulił się pod ścianą, gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi.
-Tae- widząc to, starszy od razu podszedł do niego, by ując jego twarz w swe dłonie i zmusić go, by na niego spojrzał -czy ty mi ani trochę nie ufasz? Oczywiście, że tam nie wrócimy. Skoro nie możemy zostać tu, to pojedziemy gdzieś indziej, będziemy ukrywać się tak długo, jak będzie trzeba. Nawe dziesięć lat- widząc, że chłopak się rozluźnia, ucałował go przelotnie w czubek nosa i podszedł do szafy, by zacząć ich pakować. Robił to starannie i powoli, ponieważ itak wiedział, że dziś już nigdzie nie pojadą. Nie wsiądzie przecież za kierowcę po nie przespanej nocy.
W tym samym czasie siedzący na łóżku Kim obracał w dłoni swój telefon, zastanawiając się, dokąd mają się niby udać. On sam nie miał możliwości, by zorganizować im cokolwiek, a wynajmując hotel, czy mieszkanie musieli by się wylegitymować, a przecież są niepełnoletni.
-Zadzwonię do Rena, może on nam pomoże- westchnął ciężko, nie widząc innych możliwości.
-Co?- brunetowi natomiast dłuższą chwilę zajęło skojarzenie, o co mu mogło chodzić, ponieważ sam pogrążony był w myślach -nie potrzebujemy jego pomocy- oznajmił, zajmując miejsce obok wpatrzonego w niego chłopca -nie mogę co prawda zwrócić się już do rodziny, bo zaraz byśmy wpadli, ale pomyślałem, że narazie wybierzemy się na camping, potem coś wymyślimy- uśmiechnął się szczerze, ciesząc się na swój plan.
W końcu będzie mógł znów poobcować trochę z naturą, za czym naprawdę bardzo się stęsknił.
Taehyung natomiast nie podzielał jego entuzjazmu, za to skrzywił się nieznacznie, gdyż słowo "camping" skojarzyło mu się wyłącz z jednym. Z mężczyzną, którego zabił.
Momentalnie stracił więc resztki swojego dobrego humoru, a Jungkook dopiero widząc gromadzące się w jego oczach łzy, zrozumiał, że popełnił błąd.
-Taehyungie- westchnął cicho, sadzając sobie młodszego na kolana -przepraszam- i już więcej się nie odezwał. Jedynie wtulił się w to szczuplutkie ciałko i gładząc go po pleckach, czekał aż tamten odezwie się pierwszy.
Jednakże zanim to nastąpiło, przeszkodził im jego wibrujący telefon, oraz przychodzące połączenie od Sunny.
Za namową młodszego, niechętnie odebrał i przywitał się z dziewczyną jakże sympatycznym "czego chcesz?", za co od razu dostał od chłopaka po ramieniu.
-Mama dzwoniła, żebym przyszła się pożegnać, bo podobno wyjeżdżacie- słysząc smutek w jej głosie, Taehyung odebrał od bruneta telefon, za co ten podziękował mu w duchu, i postanowił sam z nią porozmawiać.
-Cześć, Sunny, tu Taehyung- przywitał się, po czym od razu przeszedł do rzeczy -właściwie to wyjeżdżamy dopiero jutro, ale jest mały problem. Nie bardzo mamy dokąd pójść, bo z pewnych na prawdę ważnych przyczyn nie możemy wrócić do siebie- nerwowo przygryzł wargę, czekając na odpowiedź i zignorował pełne pretensji spojrzenie, jakie posłał mu brunet.
Z jakiegoś powodu po prostu czuł, że postępuje właściwie, że dziewczyna naprawdę im pomoże. Czuł, że wbrew temu, co twierdzi Jungkook, mogą jej zaufać.
-Spotkajmy się u Jonghyuna, będziemy tam za pół godziny.
CZYTASZ
Hold Tight *vkook*
FanficNiepoprawnie optymistyczny, pełen energii i entuzjazmu nastolatek, który w pogoni za wolnością dopuszcza się okropnej zbrodni Oraz Spokojny, ułożony syn leśniczego, którego jedyną miłością jest matka natura, a przyjaciółmi zwierzęta leśne. Co stani...