Od nieszczęsnej nocy minął tydzień. Wszystko wróciło do normy. Spali ze sobą, pieprzyli się co najmniej dwa razy dziennie, całowali się w kuchni, pod prysznicem, przed koncertem i po nim. Ale jednocześnie coś było inaczej. Żadne ilości spania ze sobą, pieprzenia się i całowania nie mogły wymazać z ich pamięci niedawnego kryzysu. Coś było nie tak, ale albo obaj to ignorowali, albo to tylko skrzywiony umysł Gerarda mówił, że nawet gdy jest dobrze, to tak naprawdę jest źle.
Wczoraj grali koncert i może to przez zmęczenie, a może łóżko było wygodniejsze niż zwykle, ale Frank nie miał siły ani motywacji żeby wstać. Leżał i przeczesywał palcami włosy Gerarda, który dalej spał wyczerpany po imprezie po udanym koncercie, leżąc do niego plecami i kurczowo trzymając rękę, która oplatała do w pasie.
Nachylił się nad śpiącym chłopakiem i szturchnął nosem jego policzek. Gee przekręcił się lekko czując łaskotanie. Nie pozwolił ich palcom się rozplątać. Way, dalej mając zamknięte oczy, odwrócił się twarzą do Franka i przytulił się do ich splecionych rąk. Iero obserwował chłopaka, który rozbudzonym gestem pocałował jego palce. Leżał jeszcze chwilę z zamkniętymi oczami przyciskając usta do dłoni, aż spojrzał na niego piwnymi oczami. Frank przez chwilę zastanawiał się, czy może obrócić sytuację na swoją korzyść, czy dalej bawić się w delikatność, którą sam zaczął, jednak Gerard zdecydował za niego, gwałtownie go całując. Rozłączył ich dłonie i wplótł palce w rozczochrane włosy przyjaciela, lekko za nie ciągnąc. Frank objął jego twarz, przekręcił się i klęknął nad nim okrakiem. Ścisnął boki Gerarda nogami, siadając mu na udach i położył się, przylegając klatką piersiową do bladej piersi Way'a. Poruszył sugestywnie biodrami, otrzymując w odpowiedzi psotny uśmiech. Złapał Gerarda za nadgarstki i przełożył je ponad jego głowę, unieruchamiając go i wyciągającym tym z przyjaciela cichy jęk. "Kocham cię" dzwoniło mu w głowie, pchając się na język i wypalając dziurę w sercu.
***
- Frank.
- Tak? - Zmęczenie po orgazmie było jednym z jego ulubionych uczuć, brzmiał więc błogo i spokojnie, mimo lekkiej zadyszki.
- Pamiętasz tę piosenkę, którą grałeś, gdy Mikey znalazł nas na podłodze? - zapytał nerwowo, niepewnie, bojąc się, że porusza zbyt drażliwy temat.
- Tak - odpowiedział ostrożnie Iero, nie wiedząc dokąd zmierza rozmowa.
- Napisałem do niej słowa.
Co. Frank zamarł. To niemożliwe, Gerard słyszał tylko niewielki skrawek całości, fragment, który Frank pozwolił mu usłyszeć. Cały utwór napisał dla Gerarda, o nim, o swoim uczuciu i kompozycja miała nigdy nie dotrzeć do uszu Way'a.
- Ym, ja... Słyszałem cię którejś nocy. Podsłuchałem spory fragment i do niego napisałem tekst - dodał cicho, czując jak napięty jest Frank. Jakby był gotowy do ucieczki.
- Okej, zaśpiewasz mi? - zapytał z udawaną nonszalancją gitarzysta.
- Zaśpiewam. - Gerard uśmiechnął się blado. Śpiew to jedna z niewielu dziedzin, w której rzeczywiście był dobry, przez którą umiał się otworzyć. Może nie mógł powiedzieć Frankowi, że go kocha, ale mógł mu śpiewać rzeczy, które były z tymi słowami jednoznaczne. Szybko przypomniał sobie słowa, nabrał powietrza i wciąż tuląc się do boku chłopaka, zanucił początek melodii. Frazy same pojawiły się na jego ustach, pełne ciepła, uwielbienia i troski. Trochę bólu, rozczarowania, tęsknoty szybko zastąpiły porównania do najpiękniejszych rzeczy w życiu.
To nie była pierwsza piosenka zespołu, którą stworzyli wspólnymi siłami. Od razu dało się wyczuć, kto był autorem. Pasowała do ich repertuaru, ale jednocześnie była zupełnie inna. Może było to spowodowane tym, że pisali ją osobno, po kryjomu; może tym, że włożyli w ten utwór zupełnie inne emocje niż zwykle, a może po prostu tak wyszło.
Frank wstrzymał oddech. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że Gee śpiewa o nim, o ich przyjaźni i zaufaniu, o uniesieniach i chwilach ciszy. Przełknął ślinę, gdy głos zamiast radości, zaczął wyrażać cierpienie i złość. Ale może mu się wydawało? Może przez to, że Gerard śpiewał na leżąco inaczej wydobywał z siebie dźwięki i po prostu inaczej modulował głosem, co dawało efekt różnych emocji?
But baby, I'll let you down
'Cause so many times I've lied to youNie, raczej nie. Takie rzeczy o nim? Chciał znaleźć jakieś słowa, skleić jakiś sensowny komentarz, ale jedyne co mu przychodziło do głowy to wątpliwości, czy tekst był o nim. Poza tym, ostatnie dwa wersy... Wbijały się w niego boleśnie, rozdrapując te jeszcze świeże rany, przypominając mu o prawdziwej naturze ich relacji.
- Frank? - Gerard starał się zachować obojętną minę.
- Duet? - Iero uśmiechnął się sztucznie, przygarniając chłopaka nieco bliżej. Nie chciał przyznać, że coś w tej piosence złamało mu serce, zupełnie jakby Gerard powiedział mu wprost, że nigdy go nie pokocha. Że było fajnie, ale nigdy nie będzie nic więcej.
Rozplątał się z pościeli i wstał. Sięgnął po gitarę i szybko, ze słuchu, dostroił struny. Palce sunęły po progach, wygrywając utwór z pamięci. Nie starał się, nie wkładał w to uczuć, chodziło tylko o zapewnienie podkładu Gerardowi. Poza tym bał się, że się rozklei, jeśli podejdzie do tego zbyt emocjonalnie.
- To na pewno to? Brzmi jakoś... inaczej. - Gee zmarszczył brwi.
- Tak, to. Wiesz co, to pewnie zmęczenie. Zagramy to wieczorem chłopakom, co? - Odstawił pośpiesznie gitarę. - Idę pod prysznic.
Gerard został w pokoju sam. Z niepokojem spojrzał za wychodzącym Frankiem, zastanawiając się, co zrobił nie tak. Przelał w ten utwór wszystkie swoje uczucia, ale zdaje się, że zranił tym Iero jeszcze bardziej. Powinien był zachować to wszystko dla siebie. Ale... Odkąd znowu jest dobrze, Frank okazywał mu więcej czułości, jakby bał się go znowu stracić czy cokolwiek i Gerard czuł potrzebę zapewnienia go, że nie odejdzie. Chyba, że mu na tym nie zależało i Way'owi tylko się tak wydawało.
Może powinien mu otwarcie powiedzieć, co czuje? Nie, to głupie i wszystko by zepsuło. Frank jest jedynie jego przyjacielem, który korzysta z tego, że ma z kim się pieprzyć bez większych zobowiązań.
Way podniósł się z łóżka i wytarł się z grubsza chusteczkami z oblepiającego go nasienia, bo mimo że używali gumek, zdarzało im się pozbywać się ich przed orgazmem i kończyć na brzuch, czy gdziekolwiek. Tak było po prostu intymniej. Podszedł do gitary Franka. Odkąd znowu ze sobą spali, chłopak trzymał większość rzeczy u niego w sypialni. Z namaszczeniem dotknął gryfu, zjechał dłonią na pudło. Gładził ją jakby była kochanką, a nie instrumentem, bo wiedział, z jaką ostrożnością i namiętnością traktuje swoje gitary Frank. Kochał muzykę, kochał komponować i Gerard tylko kilka razy widział, aby coś zmusiło go do zaprzestania gry. Gdy Frank grał, nie liczyło się nic innego. Nagle jego wzrok przykuły kartki leżące za futerałem. Kilka stron nut i tabulatur, wypełnionych krzywym pismem gitarzysty było pomiętych i pokreślonych liniami od wielokrotnego składania i rozkładania. Niektóre były rozprostowane z wymiętoszonych kulek, niektóre miały więcej skreśleń niż właściwych nut. Gerard rozpoznał w tym utwór, do którego przed chwilą śpiewał. Z roztargnieniem przeglądał kartki, chłonąc resztę melodii, bo co jak co, ale czytać tabulatury to on się przy Franku nauczył lepiej, niż myślał, że to możliwe. W końcu sam też grał i póki nie poznał Iero, nie sądził, że da się "umieć lepiej czytać tabulatury".
Piosenka była piękna. Zadrżał, zastanawiając się, o czym gitarzysta mógł myśleć, komponując ją. Dotarł do ostatniej strony. Finalnym dźwiękiem było wysokie G. Tuż pod liniami pięciolini, napisane miękkim ołówkiem, widniało rozlazłe "by Frank Iero", jak na każdym wstępnym zapisie utworów Franka. To, co jednak bardziej przykuło uwagę Gerarda, było zdecydowanie mniej pewne "Him" mające chyba być tytułem. Kim jest "on"? Mechanicznie odłożył strony, wstał, czując się jakby przeczytał czyjś pamiętnik i wyszedł z sypialni, zapominając, że wciąż jest nagi i świeżo po seksie, o czym jednak niezwłocznie przypomniał mu Mikey. Nie przejął się. Zamyślony i pełen nadziei, poinformował drugiego Way'a o tym, że wieczorem przedstawią z Frankiem nowy utwór. Brat spojrzał na niego trochę mniej jadowicie.
![](https://img.wattpad.com/cover/131526193-288-k165786.jpg)
CZYTASZ
I've lied to you {Frerard}
Fiksi Penggemar-zakończone- Całość ma 10 000 słow *mic drop* współautor: @the_carpet_of_fear