2

466 47 35
                                    

Gerard z całej siły starał się nie zasnąć. Leżał wtulony w nagą klatkę piersiową Franka i ciepło jakie od niego biło usypiało go coraz bardziej, jednak nie chciał się temu poddać. Wsłuchując się w oddech chłopaka poznał, że ten też nie spał. Oddychał równo i spokojnie, ale obserwowali się we śnie tak wiele razy, że Gerard bez problemu rozróżniał, kiedy Frank śpi, a kiedy nie. Pamiętał, gdy raz przekręcił się, niby przez sen, a obejmujące go wytatuowane ramię uniosło się, by dać mu swobodę ruchu, a potem delikatnie opadło, tuląc go ponownie. To był najlepszy dowód, jaki miał, na to, że Iero obserwował go w nocy. To było miłe wspomnienie. Gerard starał się leżeć tak, aby w razie gdyby w końcu uległ i zasnął, Frank nie mógł wstać nie budząc go. Ale Iero nie obudziłby go wychodząc z łóżka. Rozplątał się z objęć Gerarda tak delikatnie, że było to całkowicie niepodobne do jego naturalnych ruchów. Niemal bezszelestnie wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. Gerard natychmiast usiadł w obawie, że zaśnie i zaczął nasłuchiwać, ale na próżno. Zegarek wskazywał trzecią w nocy, więc spędzili w łóżku jedynie trzy godziny. Odczekał jeszcze dziesięć minut, mając nadzieję, że mężczyzna wróci, ale gdy tak się nie stało, wyślizgnął się za nim z pokoju. Frank siedział w tym samym miejscu, gdzie poprzedniego dnia rano. Grał. Way stał chwilę w drzwiach, aż usiadł cicho na podłodze. Oparł głowę o futrynę, zamknął oczy i zaczął wsłuchiwać się w harmonijne dźwięki. To był ten sam utwór co poprzednio.

Frank zaczął cicho nucić graną melodię niewprawionym, niepewnym głosem, który nadawał utworowi wyczuwalną nutę wyjątkowości.

Gerard siedział w drzwiach kilkanaście minut, z błogim, lekkim uśmiechem słuchając powtarzających się dźwięków. Iero albo nie był świadomy jego obecności, albo udawał, że nie jest. Way cały czas miał zamknięte oczy, ale poprzednie zmęczenie gdzieś zniknęło i za nic by teraz nie zasnął.

Nagle drzwi z przeciwnej części salonu się otworzyły i Frank przestał grać. Z pokoju wyszedł Mikey i spostrzegłszy nadzwyczajny jak na tę porę tłum, zatrzymał się. Gerard natychmiast, z lekką paniką w oczach, przyłożył palec do ust żeby dać mu znać, że go tutaj nie ma i chłopak natychmiast przeniósł wzrok na gitarzystę. Można by się upierać, że brak widocznych oznak poruszenia to zasługa słabego światła niewielkiej lampki, którą zapalił Frank, ale Gerard był pewien, że Mikey'emu naprawdę żaden mięsień twarzy nawet nie drgnął. Czemu on tak właściwie nie utrzymuje się z grania w pokera?

- Stary, jest prawie wpół do czwartej. Nie możesz spać? - zapytał młodszy Way.

- Jakoś nie. Jestem kreatywniejszy w nocy. - Skinął głową w stronę kartek na podłodze. - Obudziłem cię?

- Nie, nie słychać cię. Brzdąkasz ciszej, niż Ray chrapie. - Jak na zawołanie zza kolejnych drzwi dobiegło głośne charczenie przypominające głos niedźwiedzia. - Wstałem tylko po coś do picia, nie przeszkadzaj sobie.
Mikey odchodząc, uśmiechnął się lekko. Rzadko widział tak spokojnego, wyciszonego Franka.

Wyminął go i poszedł do kuchni. Gerard w czasie ich rozmowy zdążył zniknąć w swojej sypialni. Way wziął z lodówki wodę i wracając przez salon zwizualizował sobie poprzednią scenę. Frank z gitarą i Gerard podglądający go bez jego wiedzy. Przypomniał sobie beztroski komentarz rzucony przez Gee wczoraj rano, po którym Iero spanikował i poczuł nagłą chęć by pójść do brata i mu wszystko wyrzucić. Zachowywał się jak zakochana nastolatka, a jednocześnie wywoływał we Franku negatywne uczucia, których nie powinien odczuwać nikt będący w związku. Rozmowa jest nieunikniona, bo jeśli Gerard nie zauważa swojego zachowania to powinien zacząć i coś zmienić. A jeśli zauważa to zakończyć ten związek raz na zawsze.

***

Gerard obudził się obok ciepłego ciała Franka. Wytatuowane ramię leżało powyżej jego głowy, a palce gitarzysty wplątane były w kosmyki czarnych, zniszczonych ciągłym farbowaniem włosów, jakby Iero zasnął bawiąc się nimi. Way delikatnie się rozprostował, kładąc się na wznak obok przyjaciela zamiast zwijać się w pozycji embrionalnej szukając ciepła przy nagiej klatce piersiowej mężczyzny. Westchnął, patrząc na odprężoną we śnie twarz. Był ciekawy, o której Frank wrócił do łóżka i jakim cudem zrobił to, nie budząc go. Gerard starał się nie zasnąć, zresztą dość długo nie było to problemem, bo był zbyt zajęty myśleniem o nowym utworze. Potem jednak łóżko okazało się zbyt zdradzieckie i oczy same mu się zamknęły.

I've lied to you {Frerard}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz