Rozdział 2

7.3K 227 123
                                    

*Offender
Minął już tydzień od wszczęcia mojego pomysłu. Dziś przelecę Slendermana, czuję to. Braciszek nie będzie zadowolony ale zakład to zakład. Zmierzam do jego gabinetu a pod płaszczem jak zwykle pustka. Wchodzę i widzę jak patrzy w szybę.
- Slendermanie...
- Co?
- Chujsko dosłownie, i w przenośni
- Nie przelecisz mnie i tak.
- Zagrajmy w karty. Ty wciskasz mi damę a ja od razu wyciągam swojego Asa. Ściągam jego ubranie.
- Puszczaj mnie Off!!!!
- Puszczę się...ale z tobą...
Ignoruję jego opory...Po delikatnej szarpaninie w końcu układa się w taką pozycję, że już mi nie ucieknie...Ulega... Robię mu loda on szarpie mnie za głowę, suwając nią w przód i tył. W końcu czuję w ustach smak soli. Zdejmuję płaszcz a on bierze się za moją dupe. Wbija się we mnie szybko i boleśnie. Kocham ten ból dupy i jednocześnie odczuwam przyjemność jego i moją. Slender masuje mojego kutasa sprawiając że zaczynam krzyczeć. Nie kontaktuję.

***
A w tym czasie inne Creepypasty
- Ty, Jeff. Ten skurwiel przeleciał nam Slendzia.
- Nie gadaj. Wczoraj o mało nie umarłem gdy ten zaatakował mnie a nawet nie zdążyłem.
- Ci najgorsi zboczeńcy zawsze mają farta- westchnął Masky.-To ja muszę obrabiać jakieś stare zarośnięte panny a ten bierze najlepsze...
- Takie życie mój drogi...takie życie....Idziemy wziąść coś na nóż?
- Oki. Nie musisz mnie długo namawiać.

Witam was po przerwie moi Wattpadowicze  Jak tam rozdziałek ? Iście na święta prezent mój spóźniony ale jest. To do następnego!😍😜

Jak rezydencja burdelem się stała- czyli psychiczne shipy z creepypastyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz