Rozdział 18

1.8K 61 65
                                    

*Offender
Moje kości umierają.  Nie mogę oddychać.  Drętwieją mi kończyny a wzrok odmawia posłuszeństwa. Jestem spragniony i chce mi się pić. Kaya delikatnie odpieła kajdanki i pomogła mi wstać. Zachwiałem się lekko ale moja towarzyszka pomogła mi dojść do kuchni. Przygotowała coś do jedzenia.  Nie widziałem niczego bo wszystko mi się zamazywało. Wiedziałem tylko że Kaya mnie karmi. Byłem tak głodny. Gdy zawartość talerza zniknęła moja opiekunka dała mojemu wysuszonemu ciału życiodajną wodę. Poczułem cudowne uczucie.  Po dziesięciu dniach zwykłe picie wody dla mnie jak orgazm.
- Lepiej ci?
- Przy tobie jest mi najlepiej.
- Kocham cie. Przepraszam. Byłam zła że się pierdolisz... Chciałam żebyś przestał. Poniosło mnie. Miłość do ciebie zaślepiła mi złość.
- Nie je-jestem zły...
- Moje biedactwo. Ty zawsze wszystko mi pobłażasz i nigdy nie masz mi niczego za złe.
- Połóż się.
- Ale ty razem ze mną.
- Oki
* Tydzień później *
* Jeff *
- Jane . Ty znasz mnie jak nikogo innego. Przy tobie jestem najszczęśliwszym zabójcą na ziemi, Nie wyobrażam sobie żyć bez ciebie.
- Jeff..Ja... Ja czuje to samo
Klęknąłem na jedno kolano i z kieszeni płaszcza wyjąłem pierścionek.
- Zostań moją świnią już na zawsze.

To już ostatni rozdział przed epilogiem...
























A po epilogu następna książka! XD Kontynuacja...

Jak rezydencja burdelem się stała- czyli psychiczne shipy z creepypastyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz