Na początku chciałbym was przeprosić za to że tak długo nie pisałem, ale jakoś nie miałem czasu :( Przepraszam i obiecuję że się poprawię :D Zapraszam do czytania C:
Czekałem na przyjście znajomych z L.A by pokazać im to co zastałem w szpitalu, wiem że robię źle, ponieważ obiecałem Annalise że nie będę ich martwił ale nie mogę tego przed nimi urywał, Sam by tego nie poparł.
- Sammy, mam nadzieję że będziesz ze mnie dumny, żałuje że tak się stało, Przepraszam - powiedziałem cichutko odważnym głosem, patrząc na nasze wspólne zdjęcie, które zawsze noszę w portfelu - Bedę silny i odważny, dla nas, dla ciebie braciszku. - dodałem już troszkę głośniej
Minęła godzina, gdy do domu weszła Lourel i Frank, kazałem im usiąść na kanapie i poczekać na resztę naszej ekipy, że tak to ujmę. Wiedziałem że święci się coś dużego, i ktoś ewidentnie ma do mnie jakiś problem, i widocznie nie zamierzał się ze mną spotkać. Po paru minutach zjawiła się reszta,
- Gdzie Connor ? Nie będzie go tutaj z nami ? - spytała Michaela wyraźnie zaciekawiona tym czy się pogodziliśmy
- Nie, Connor'a nie będzie, nie chce go w to mieszać i chcę też by to co tutaj usłyszycie i zobaczycie zostało tutaj ok ? Nawet Annalise nie może wiedzieć, że wam powiedziałem - odpowiedziałem na pytanie przyjaciółki stanowczym tonem
- Okej to zostanie między nami, a teraz powiedz może nam o co chodzi - powiedział Wes
Poszedłem do pokoju, wziąłem ostatnią zagadkę, którą zostawiono mi w szpitalu i wróciłem do paczki przyjaciół
- Gdy byłem w szpitalu, ktoś mi to zostawił. To zapewne ta sama osoba co zamordowała komisarza Novaka, i Sama - ciężko mi wypowiadać imię brata w czasie przeszłym, podałem kwiatek z origami Frankowi - Ktoś ewidentnie stara się mnie skrzywdzić, a ja nawet nie mam pojęcia kto i dlaczego, boję się stracić kolejne bliskie mi osoby, a najbardziej boję się o Connora - dodałem
- O Kurwa Dean, to już nie są przelewki, ktoś chce skrzywdzić i Ciebie i nas jednocześnie. Musimy powiedzieć Connorowi Dean, tu chodzi o nasze życie - powiedziała Michaela - On jest teraz najłatwiejszym celem przyjacielu - Dodała
- Nie musiałaś tego mówić Michaela, ale w pełni się z Tobą zgadzam - powiedziała Lourel
- Wiem, ale zerwałem z nim bo go kocham i chcę go chronić, a przy mnie zapewne nie był by bezpieczny, widzicie jak skończył mój brat, nie chce by Connor skończył tak samo - odpowiedziałem chyba zbyt surowo
Przypomniałem sobie o liście który zostawiłem Connor'owi gdy skończę z swoim życiem, tylko że nigdzie go nie widzę.
- Lourel, To wy mnie znaleźliście na pół martwego prawda ? - spytałem ostrożnie
- Tak, a coś się stało ? - odpowiedziała przyjaciółka
- Owszem, stało się, brałaś list pożegnalny dla Connora ? - pytałem już z strachem w głosie
- Boże jaka ja byłem głupia, Dean no bo ja dałam ten list Conniemu - odpowiedziała z smutkiem
- O kurwa, no nic w drodze zastanowimy się nad origami, teraz musimy znaleźć Connora póki nie jest za późno - odprałem władczym tonem i ruszyłem w stronę drzwi
W samochodzie wszyscy myśleli na temat origami, ja natomiast ciałem byłem z nimi a myślami przy Connorze, czy nadal żyje ? to pytanie nurtowało mnie przez cały czas gdy go szukaliśmy. Udało nam się go znaleźć w domu Annalise, wiedzieliśmy że to on po samochodzie, poprosiłem przyjaciół bym wszedł sam a gdy będzie gorąco, dopiero wejdą zgodzili się, więc i ja udałem się w stronę drzwi. Mam nadzieję że Conn nie przeczytał jeszcze listu
Gdy wszedłem do środka zobaczyłem jak zapłakany Connor trzyma mój list-
- Hej Connor, widzę że przeczytałeś mój list pożegnalny - powiedziałem ostrożnie dobierając słowa
- Dean, tak przeczytałem, o co ci kurwa chodzi hmm ? Jakie tajemnice ? - zaczął krzyczeć
- Usiądź i się uspokój. Wiem że jestem pierdoloną pocieszajką na złamane serce, wiem jak wiele łączy Cię z panem Hamptonem - postanowiłem wyjaśnić cała prawdę
- A więc wszystko sprowadza się do Olivera, dla twojej informacji, nie kocham go już, teraz dla mnie liczysz się Ty i tylko Ty - odpowiedział z troską w głosie, chciałem mu wierzyć
- Tylko ja powiadasz? To ciekawe co robiły na twoim laptopie zdjęcia Świętej pamięci Sama i Castiela, potem jeszcze Ellen, Jo, Charlie, Wesa, Lourel, Franka. A najbardziej mnie zastanawia to, dlaczego parę dni później dostałem głowy wszystkich tych osób właśnie z tych zdjęć. Co ja Ci takiego zrobiłem hm ? Dlaczego zabiłeś najbliższą mi osobę, Czy ty mnie kiedykolwiek kochałeś Connor ? - odpowiedziałem i wyszedłem
Po powrocie na stole leżała paczka, a obok niej kolejne origami z napisem : " Gdy kotka nie ma w domu, to myszy harcują " i przyklejone tylko 3 zdjęcia : Ellen, Jo i Lourel
Przynajmniej teraz nie ma tam Connora, ale są inne osoby, także bliskie memu sercu. Stałem się kompletnie bezradny i pozbawiony jakiejkolwiek nadziei na znalezienie tego psychopaty
Rozdział mam nadzieję że nie za krótki i nie za długi. Oczywiście jeśli się podobało zostawcie gwiazdkę , a jeśli nie to napiszcie co zmienić :)
Pozdrawiam Dean <3
CZYTASZ
Droga do Przeznaczenia
FanfictionWiodłem spokojne życie , wraz z bratem Samem . Zawsze chciałem odkryć " Wielkie Być Może " nie wiem po co , ale taki miałem cel w życiu . Po poznaniu pewnej osoby moje życie zaczęło się diametralnie zmieniać