Następnego dnia, nim wzeszło słońce, już byłem na nogach. Stare przyzwyczajenie z czasów, kiedy trenowałem Avril. Specjalnie robiłem jej tak wcześnie ćwiczenia, bo wiedziałem, jak wkurzała się na tak wczesną pobudkę. Uśmiechnąłem się na myśl o jej rozmaitych kombinacjach, aby uniknąć ze mną zajęć.
Poszedłem do niewielkiej łazienki i wykonałem poranne czynności. Z szafy wyciągnąłem czyste ubrania, parę minut zajęło mi ubranie się.
Pokój był średniej wielkości, ale chyba z lepszym wyposażeniem niż mieli przeciętni żołnierze. Miałem pojedyncze łóżko, ale mogłyby spać na nim dwie szczupłe osoby. W drugim końcu pod oknem stała mała kanapa i stolik, a przy drzwiach do łazienki szafa.
Zszedłem na śniadanie, które powinno być już wydawane od dziesięciu minut. Stołówka znajdowała się w piwnicy i stanowiła prawie połowę jej powierzchni. Zabrałem tacę z nałożonym już posiłkiem i zasiadłem przy wolnym stoliku.
Wychodząc, napotkałem Segala, który musiał siedzieć w innej części.
-Zawieź mnie teraz do urzędu i masz wolne do późniejszego popołudnia.
-Dobra.
Wchodząc do urzędu, znowu dopadły mnie te harpie. Tym razem ich ciała nie były już tak zakryte, jak wczoraj. Każda z nich próbowała wyeksponować swoje wdzięki, jednak nie bardzo im to wyszło. Przywitałem się z nimi i ruszyłem do swojego biura. Ledwie zamknąłem drzwi i usiadłem za biurkiem, a ktoś zapukał i wszedł.
Była to niska blondynka, a jej niebieskie oczy miały bardzo intensywny kolor.
-Może mogę zaproponować coś do picia?- spytała, wypychając biust do przodu.
-Nie, dziękuję.- odpowiedziałem, rozkładając dokumenty na biurku.
-To może mogę pomóc w jakiś inny sposób?- spytała, podchodząc bliżej biurka.
-Nie ma takiej potrzeby.- nie podniosłem na nią wzroku.
Stała tak jeszcze chwilę i gdy nie usłyszała ode mnie nic więcej, wyszła i zamknęła drzwi. Słyszałem szybki stukot jej obcasów, który roznosił się echem po korytarzu.
Westchnąłem głośno, to nie będzie lekka praca, skoro już od samego początku się na mnie uwzięły. Może by tak nasłać na nie Segala, wtedy obie strony byłyby zadowolone. Jednak widać było jak na dłoni, że tylko mną się zainteresowały.Zająłem się swoimi obowiązkami. Sporządzenie kompletów dokumentów i innych pozwoleń zajęło mi trochę czasu. Wydrukowane kartki powkładałem do odpowiednich segregatorów. Na dzisiaj nie miałem już więcej pracy do wykonania, od jutra miał się zacząć nabór.
Wychodząc przez drzwi na korytarz, słyszałem ożywioną rozmowę kobiet. Nie rozróżniałem jeszcze konkretnych słów, dopiero znajdując się na zakręcie, pojąłem, że rozmawiają o mnie.
-Ja wam mówię, że on woli mężczyzn.- na słowa kobiety, przystanąłem oszołomiony ich teorią.
-A może on kogoś po prostu ma.
-Nie sądzę, nawet nie spojrzał mi dekolt. Trzeba będzie wysłać do niego jakieś przystojniaka i sprawdzić.
-Do widzenia Paniom.- powiedziałem, wychodząc.
Chyba były za bardzo zaskoczone, bo nie usłyszałem, by ktokolwiek się odezwał.
Miałem sporo czasu do przyjazdu Segala, mógłbym do niego zadzwonić, by przyjechał po mnie, ale stwierdziłem, że rozejrzę się trochę po okolicy.
Dobrze byłoby przejść się na targ po jakieś zapasy jedzenia, bo jeżeli wszystko na stołówce będzie smakować jak dzisiejsze śniadanie, to długo nie pociągnę na takiej diecie.
Po pięciu minutach wolnego spacer dotarłem do targowiska. Chodziłem między tłumem ludzi, będąc wyższym od większości o głowę nie musiałem się przepychać. Widziałem, co znajduje się na danym straganie bez potrzeby przepychania się między ludźmi. Szedłem już drugą alejką, nadal nie znajdując nic godnego mojej uwagi.
Przy jednym ze stoisk kotłował się sporych rozmiarów tłum. Każdy chciał się dopchać do handlarza, tylko jedna młoda kobieta, próbowała przecisnąć się z tłumu, by wyjść. Po kilku popchnięciach przez innych jej się udało. Wyróżniałem się w tłumie osób, przez co spojrzała prosto na mnie.
Po moim kręgosłupie przeszedł przyjemny dreszcz. Stanąłem w miejscu, nie dowierzając tej chwili. Po tylu latach znalazłem ją. Mam swoją własną bratnią duszę.
Kobieta stała blisko tłumu, została przez niego pchnięta i upadła. Przeciskałem się przez kotłujących się ludzi, by pomóc jej wstać nim zostanie zadeptana.
Dotarłem do niej w kilka sekund, a ona nadal leżała na ziemi. Chyba straciła przytomność, próbowałem ja ocucić, ale mi się nie udało. Najważniejsze było, że oddychała miarowo. Z trudem podniosłem ją i przerzuciłem przez zdrowe ramię. Kobieta była bardzo szczupła, aż za bardzo. Jej lekka waga nie sprawiła mi kłopotów, bym niósł ja przewieszoną przez moje ramię.
Zdążyłem zrobić zaledwie trzy kroki, gdy ktoś pociągnął mnie za spodnie. Musiałem spojrzeć w dół, bo była to mała dziewczynka. Sięgała mi lekko za kolana, na głowie miała dwa kucki, które kołysały się z każdym jej ruchem.
-Dokąd pan zabiera moją mamę?- spytała, patrząc na mnie i wyczekując odpowiedzi.
Mała chwila szczęścia minęła w ułamku sekundy.Cholera ona ma już rodzinę i dziecko, może nawet nie jedno. Nadzieja uleciała ze mnie i tak jakby nigdy jej nie było.
-Pokażesz mi, gdzie mieszkacie. Zaniosę twoją mamę do domu.- powiedziałem lekko zrezygnowany.
Dziewczynka pokiwała energicznie głową i zręcznie lawirowała między ludźmi. Co jakiś czas się oglądała czy za nią idę. Wyjście z targu zajęło trochę czasu, bo ludzi robiło się jakby coraz więcej. Niektórzy przyglądali mi się dłużej, niż powinni.
Szedłem za dziewczynką, a dzielnica stawała się coraz uboższa. Dziecko stanęło przed domem, który z zewnątrz przypominał ruinę.
-Mama ma klucz w kieszeni.- powiedziała i podskoczyła, by wskazać to miejsce palcem.
Owa kieszeń znajdowała się z lewej strony, więc jakoś udało mi się go wyciągnąć i otworzyć nim drzwi.
-Mama teraz będzie trochę spać.- powiedziała, jakby było to normalne i wbiegła do środka.
W pomieszczeniu pomimo tego, że było bardzo ubogie, panował porządek.
-O której wróci twój tata?- spytałem.
-Tata?-spytała, wymawiać niepewnie to słowo.
-Tak tata, taki pan co z wami mieszka.
-Ale tutaj nie mieszka żaden pan.
-Żaden pan z wami nie mieszka.-powtórzyłem, te słowa zastanawiając się, czy na pewno są prawdziwe.
-Powiedziałam coś nie wyraźnie.-spytała, marszcząc brwi.
-Nie.- bylem zdziwiony otwartością tego dziecka na moją obecność, a powinienem się przyzwyczaić już do wszystkiego.
Położyłem kobietę na kanapie i odgarnąłem jej krótkie brązowe włosy, które sięgały jej przed linię szczęki.
Była blada, a jej kości policzkowe za bardzo się odznaczały. Wyglądała na mocno nie dożywioną, ale dziewczynka wyglądała na normalne dziecko. Coś było zdecydowanie nie tak i bardzo mi się to nie podobało.-Czy mama często traci przytomność?- spytałem.
Odwróciłem się i zobaczyłem, no właśnie nie zauważyłem nikogo. Dziecko gdzieś wyszło. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem po Segala. Wytłumaczyłem mu, gdzie ma przyjechać, ale nie zdradzałem żadnych szczegółów.
CZYTASZ
Kade
WerewolfHistoria Kade'a, akcja dzieje się po pierwszej części "Płomień Wilka". Przeczytanie tego opowiadania nie jest konieczne, jest to dodatek do serii.