4 miesiące później...
Selena
Idę kamienną ścieżką razem z Olivią, trzymając ją jedną ręką, a w drugiej trzymając bukiet stokrotek. Wiosenne powietrze jest jeszcze chłodne, pomimo słońca przebijającego się przez chmury. Na drzewach i krzewach pojawiają się pierwsze pąki, z których rozwiną się liście.
Przechodzimy obok kolejnych nagrobków, by w końcu stanąć naprzeciw tego właściwego. Kucam przy nim i kładę kwiaty na kamiennej płycie. Patrzę na Olivię stojącą obok, która patrzy smutno na nagrobek. Spoglądam na fragment płyty, gdzie znajdują się wyryte litery. Dotykam każdego zagłębieni opuszkami palców. Przed oczami mam nasze pierwsze spotkanie.-Czas się pożegnać.- szepczę, a oczy zachodzą mi łzami, lecz nie pozwalam im wypłynąć.
Dość już łez, czas zostawić wszystko za sobą i zacząć żyć. Wycieram nadmiar łez z kącików oczu.
Wstaję i otrzepuję ziemię z kolan. Olivia dalej stoi w miejscu, bujając się w przód i w tył, a wzrok ma utkwiony w butach. Uporczywie nie chce patrzeć na nagrobek.-Wracamy?-pytam się z lekką chrypką w głosie.
W odpowiedzi dostaję tylko kiwnięcie głową. Wyciągam dłoń, która ona od razu łapie. Wolnym krokiem kierujemy się do wyjścia. W bramie pojawia się wysoki mężczyzna, a Olivia puszcza moją dłoń i biegnie prosto w jego kierunku. On kuca i wyciąga do niej ręce, a gdy ona się do niego przytula, podnosi ją jedną ręką. Olivia przywiera do jego boku i obejmuje go za szyję.
-Możemy już jechać?- spytał Kade, gdy podeszłam bliżej.
-Tak.
Gdy byłam wystarczająco blisko, przygarnął mnie drugim wolnym ramieniem i pocałował w skroń. Zadarłam głowę do góry i posłałam mu uśmiech.
Nasza relacja zmieniła się, gdy drugiego dnia po jego wypadku poszłam go odwiedzić. Siedziałam przy nim większość dnia, a gdy się przebudził, spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakbym była jego jedynym powodem do życia. Dotarło do mnie wtedy, że muszę dać mu szansę i nie patrzeć na przeszłość, tylko przyszłość. To, że jest wilkołakiem, nie powinno mieć dla mnie żadnego znaczenia, gdy tyle dobrego zrobił dla mnie i mojej córki.
Do teraźniejszości przywróciła mnie jego ciepła dłoń, wplatająca się w moją. Teraz takie gesty były już dla mnie normalne, tak samo to, że zamieszkałam w jego pokoju. Olivia miała teraz swój własny pokój, który w niedługim czasie zapełnił się zabawkami. Kade wiedział jak ją przekupić, gdy upierała się, że chce mieć pokój razem z nami.
To jak sobie z nią radzi jest niesamowite, jakby był stworzony do roli ojca. Tyle dla niej robi, a ona jest naprawdę szczęśliwa.
Podeszliśmy do samochodu, Kade otworzył nam drzwi. Olivia była niezadowolona, że musi siedzieć z tyłu, ale gdy dostała opakowanie czekolady przestała marudzić.
Powrót do domu miał na zająć dwa dni, ponieważ Kade potrzebował dłuższej przerwy.
Po kilku godzinach zjechaliśmy z głównej drogi w piaszczystą leśną drogę. Spojrzałam zdziwiona na Kade'a, ponieważ wcześniej jechaliśmy tylko utwardzoną drogą.
On tylko przelotnie na mnie spojrzał, uśmiechając się pod nosem.Zawsze dopisywał mu humor, nawet gdy leżał w szpitalu. Powiedział wtedy "gdybym wiedział, że dzięki wypadkowi tak szybko zmienisz do mnie nastawienie, to dałbym się już wcześniej poturbować".
-Gdzie jedziemy?- odezwała się Olivia, łapiąc za oparcie mojego fotela i pochylając się do przodu, by zobaczyć, co jest z przed nami.
-To będzie niespodzianka.- odpowiedział Kade, a na jego twarzy nadal widniał ten uśmieszek.
Jeszcze chwilę jechaliśmy drogą, pozostawiając za samochodem kłębowisko kurzu. Drzewa za oknem zaczęły się przerzedzać, aby ustąpić miejsca polanie.
Kade zatrzymał samochód pod niewielką drewnianą chatą ze spadzistym dachem. Wyglądała na bardzo starą, ale była bardzo zadbana.
-Co to za miejsce?
-Dom znajomego ze szkoły wojskowej, wyjechał na szkolenie, ale pozwolił się nam tutaj zatrzymać. Jeżeli będziecie chciały, to możemy zostać tutaj kilka dni.
-Taaaak.- wydarła się z tyłu Olivia.
Jako pierwsza wybiegła też z samochodu i pędziła przed siebie.
-Tylko się nie oddalaj za daleko, mam Cię widzieć.
Kade wyciągnął z bagażnika nasze bagaże i poszedł w stronę domu. Spod jakiejś doniczki wyciągnął klucz i wszedł do środka. Okryłam się bardziej płaszcze i ruszyłam za córką, która nic nie robiąc sobie z mojego ostrzeżenia, popędziła na tyły domu.
-Daj mi chleba.- powiedziała zdyszana, prawie na mnie wpadając.
-Jesteś głodna?
-Nie, to dla kaczek. Tam jest staw.- wydyszała, wskazując za siebie ręką.
-To chodź, poszukamy czegoś.
Olivia jednak wolała mieć wszystko tu i teraz, bo pobiegła w stronę domu. Usłyszałam tylko trzask drzwi. Nie zdążyłam wejść do domu, a Olivia wychodziła już z Kadem, ciągnąc go za rękę. Podniosłam pytająco jedną brew.
-No co? Idziemy kaczki nakarmić.- powiedział mężczyzna, pozwalając prowadzić się małej dziewczynce.
Rozbawiona tą sytuacją szłam za nimi. Dogoniłam ich, gdy już karmili ptaki, a Olivia nadawała im imiona. Kade podał jej swój kawałek chleba i podszedł do mnie, obejmując mnie od tylu i kładąc brodę na moim ramieniu. Wtuliłam się w jego ramiona, by było mi cieplej.
Teraz mam wszystko, co było mi potrzebne do szczęścia, a tak uporczywie się przed tym broniłam. Moją pełnią szczęścia była osoba, z którą stworzyłam pełną rodzinę dla Olivii. To był, jest i będzie Kade.
The end.
CZYTASZ
Kade
WerewolfHistoria Kade'a, akcja dzieje się po pierwszej części "Płomień Wilka". Przeczytanie tego opowiadania nie jest konieczne, jest to dodatek do serii.