6#

5.9K 609 123
                                    

Ledwie wyszedłem z budynku, a dziewczynka puściła moją dłoń i pobiegła w kierunku, gdzie zapewne rosły kwiaty. Nie było ich już za wiele, bo dni stawały się chłodniejsze.

Szedłem powoli, nie spiesząc się, nie było takiej potrzeby, cały teren jest ogrodzony i nikt bez pozwolenia tutaj nie wejdzie. Chociaż teren watahy Tegana jest o wiele lepiej pilnowany.

-Jak ma na imię Twoja mama?

-Selena.- odpowiedziała, nie odwracając się do mnie.

Olivia doskakiwała do kolejnych polnych kwiatów, zrywając je i tworząc coś na wzór bukietu. Ciężko było to nazwać bukietem, spomiędzy urwanych gałązek z kwiatami zaplatało się sporo źdźbeł trawy.
Całość wyglądała jak zlepek przypadkowo zerwanych roślin. Dziewczynka jednak była bardzo zadowolona z tego, że da coś swojej mamie.

-Spodoba się mamie, zawsze się jej podobają moje bukiety.-powiedziała pewna siebie.

-Na pewno się spodoba, bo to bardzo ładny bukiet.-uśmiechnąłem się do niej.

Stałem na chodniku i obserwowałem dziewczynkę.
Olivia przyglądała się jeszcze chwilę swojemu bukietowi, a po chwili spojrzała na mnie podejrzliwie.
Podeszła do mnie, po czym dotknęła mnie w nogę.

-Berek.- zaśmiała się  i zaczęła uciekać.

Przewróciłem oczami, teraz się jej na zabawę zebrało. Czy dzieci zawsze muszą mieć tyle energii? Nie mogłyby spać przez większość czasu?
Zacząłem truchtać za nią, co sprawiło jej jeszcze więcej radości. Biegała i wydawała z siebie różne piski. Raz ją dogoniłem i to ona musiała mnie gonić, ale nie sprawiło jej to tyle radości, co uciekanie przede mną. Pozwoliłem jej się do gonić i znowu to ja goniłem ją.

Młoda wbiegła na chodnik, gdzie ją złapałem i unosząc w powietrzu, zakręciłem się z nią dookoła. Odstawiając z powrotem na ziemię, gdy jej stopy dotknęły podłoża, drzwi wejściowe głośno trzasnęły.

-Zostaw moją córkę, ty kundlu.-krzyknęła wściekła Selena.

-Mama!- uradowane dziecko, pobiegło do matki, gubiąc kilka kwiatów po drodze.

Selena rozłożyła ramiona, by córka mogła się do niej przytulić.

Zrobiłem kilka kroków w ich kierunku, a kobieta przesunęła dziecko za siebie.

-Nie zbliżaj się do nas.- powiedziała, a jej zielone oczy mogłyby ciskać błyskawice.

-Nic przecież nie zrobiłem.

-To mój nowy tata.- powiedziała dumnie Olivia, wysuwając się zza matki.

Kobieta najpierw spojrzała na dziecko, a potem na mnie i jeżeli to możliwe wyglądała na jeszcze bardziej wkurzoną. Byłem teraz wkurzony na Segala, przez niego moje położenie wygląda teraz kiepsko.

-Pójdę do szkoły i nauczę się czytać, tak mi obiecał.- dziewczynka zdawała się nie przejmować lub w ogóle nie zauważyć zachowania swojej matki.

Kobieta rozejrzała się nerwowo dookoła, jakby szukała drogi ucieczki.

-Powinniśmy porozmawiać.- powiedziałem, zatrzymując się przed kobietą.

-Nie mamy o czym.- powiedziała, twardo na mnie patrząc.- Chcemy wrócić do domu.

Chyba nie będzie tak łatwo, jak myślałem. Z doświadczenia przyjaciół wiem, że nie ma sensu dyskutować z wkurzoną kobietą.

-Odwiozę Was.- kobieta już chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałem.- Bez dyskusji.

Zadzwoniłem do Segala, by przyniósł mi kluczyki od auta. Wychodząc z budynku i widząc kobietę z dzieckiem, wydawał być się bardzo zadowolony. Do czasu, aż nie zobaczył mojej miny.
Wyciągnąłem dłoń po kluczyki.

-Mogę prowadzić, jeżeli chcesz.-oznajmił Segal.

-Poradzę sobie sam.- przeniosłem wzrok na swoją mate.-Chodźcie.

Odwróciłem się do nich tyłem i ruszyłem do samochodu. Nie chciałem się kłócić z Seleną, miałem nadzieję, że u niej w domu będzie bardziej skora do rozmowy.

Coś złapało mnie za koniec palców i pociągnęło w dół. Spojrzałem na moją prawą rękę i zobaczyłem Olivię, która musiała zadzierać mocno głowę do góry, by na mnie spojrzeć.

-Będę mogła siedzieć z przodu jak wtedy? Proszę.

-Nie, teraz ja prowadzę samochód, chyba że mama usiądzie z Tobą.- powiedziałem, zatrzymując się i spoglądając na kobietę.

-Nie Olivio, usiądziemy z tyłu.- powiedziała kobieta, a jej sylwetka wyrażała dystans między nami.

Otworzyłem im drzwi, dziecko z niezadowoloną miną usiadło z tyłu. Zamknąłem drzwi, gdy kobieta wsiadła do środka. Usiadłem za kierownicą i odjechałem w kierunku mieszkania Seleny.

Całą drogę milczałem, zastanawiając się jak zacząć rozmowę na temat przyszłości mojej i Seleny. Olivia też milczała całą drogę, wydawało mi się, że obraziła się na mamę.

Zatrzymałem się pod samym budynkiem. Kobieta szybko wysiadła z samochodu i popędziła w stronę swoich drzwi wejściowych. Zatrzymała się przed nimi, przeszukując swoje kieszenie. Odwróciła do mnie, chcąc zapewne zapytać o klucz, ale zamarła widząc, że stoję za nią  i trzymam na wyciągniętej dłoni klucz.
Zabrała go z prędkością światła, nawet nie dotykając palcami mojej dłoni. Przekręciła klucz i otworzyła drzwi.

-Olivio idź do środka.

-A tata też wejdzie?- spytała młoda, przenosząc wzrok z matki na mnie.

-Nie, ten pan zaraz pójdzie.

Mina dziewczynki wyrażała zdziwienie, ale po chwili pognała do domu, a Selena zamknęła za nią drzwi.

-Chciałbym z Tobą chwilę porozmawiać. Zapewne wiesz, czym jest więź mate u wilkołaków.

-Ty pchlarzu...- warknęła, ruszając w moją stronę.

W ostatniej chwili zdążyłem złapać ją za ręce, nim zaczęłaby mnie okładać pięściami.

-Uspokój się kobieto.- powiedziałem, obracając ją plecami do ściany.

-Jak mogłeś się wpoić w moją córkę, to jeszcze dziecko, a ty...

Mówiąc, że w tym momencie na twarzy miałem wymalowany szok, byłoby to niedopowiedzenie. Szybko jednak się opanowałem.

-Nie w nią, a w Ciebie.- przerwałem jej, nie chcąc słyszeć dalszych słów.

Kobieta podniosła lekko głowę do góry, ale nie mogłem nic odczytać z jej spojrzenia. Było takie puste.

Drzwi od mieszkania się otworzy, a w szparze pojawiła się Olivia.

-Oli do domu, a Ty więcej tutaj nie przychodź.

Kobieta chciała wejść i zamknąć drzwi, ale dziewczynka wybiegła i wyciągnęła w moim kierunku złożoną na pół kartkę.
Wziąłem ją, nim kobieta wzięła dziecko na ręce i zniknęła, zamykając głośno drzwi. Schowałem papier do kieszeni spodni.

Stałem jeszcze chwilę, nie za bardzo wiedząc, co mam zrobić. Nie za bardzo wiedziałem, jak obchodzić się w takiej sytuacji z kobietami, szczególnie gdy jedna z nich jest moją mate.

Kilka osób na ulicy mnie obserwowało, chyba wilkołaki nie za często pojawiają się w tej dzielnicy. Zrezygnowany wsiadłem do samochodu, na pewno siłą nie zdziałam nic.

Z racji świątecznych wariacji, nie będę miała czasu pisać rozdziałów, więc nie pojawią się one przez ten czas, ale po godzinie 20.00, 24 grudnia oczekujcie powiadomienia. Wesołych świąt 🎄

KadeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz