10

5.7K 489 59
                                    

- Przecież nie będzie spał do południa! - głos Arona rozbrzmiał na korytarzu przed moim pokojem.

Jęknąłem cicho, wciskając twarz w poduszkę. Miałem nadzieję, że będę mógł pospać trochę dłużej, na co niestety się nie zapowiadało.

- Daj mu odpocząć idioto - tym razem był to Nathan, który najwidoczniej kolejny raz stawał po mojej stronie.

- Nie kłóćcie się przed jego pokojem geniusze - zbeształa obu Sam, po czym usłyszałem oddalające się kroki.

Niechętnie usiadłem na łóżku, po czym przeciągnąłem się powoli. Powoli przesunąłem spojrzeniem po pomieszczeniu, na którego wygląd wcześniej nie zwracałem uwagi. Był to najzwyczajniejszy w świecie pokój. Nie było w nim nic ciekawego szare ściany, łóżko, szafa i biurko z czarnego drewna oraz duży granatowy dywan, a oprócz tego mnóstwo wolnego miejsca, przez co wydawał się pusty.

Zwlokłem się z łóżka, po czym podszedłem do walizki leżącej niedaleko drzwi. Wyciągnąłem z niej ubrania oraz wszystkie potrzebne rzeczy, które zamierzałem zabrać ze sobą do łazienki. Z tego co wiedziałem, powinna być na końcu korytarza i jeśli będę miał szczęście może uda mi się do niej dojść nie spotykając po drodze Arona.

Naciągnąłem na głowę kaptur i wziąłem głęboki oddech, po czym nacisnąłem klamkę. Powoli otworzyłem drzwi, żeby sprawdzić czy nikogo nie ma w pobliżu. Na moje szczęście korytarz okazał się być pusty, dlatego szybko wyszedłem z pokoju, kierując się w stronę łazienki. Jednak kiedy stanąłem przed drzwiami natrafiłem na przeszkodę w postaci dużego rottweilera leżącego przed nimi.

- Przesuń się - mruknąłem, ale tak jak się spodziewałem nie przyniosło to żadnych efektów. - Wiesz chciałbym wejść do środka - dodałem, starając się nie przejmować, że mówiłem do psa.

Zakląłem cicho, gdy usłyszałem zbliżające się głosy.

Popatrzyłem niepewnie na psa, po czym nacisnąłem na klamkę. Ku mojemu zdziwieniu drzwi ustąpiły, otwierając się do środka. Szybko przeszedłem nad zwierzęciem, które w ogóle nie zwracać na mnie uwagi i zamknąłem je za sobą.

Przeczesałem ręką włosy, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Pod oczami miałem widoczne cienie, które jednak nie przyciągały wzroku tak jak wyraźny, siny ślad na skroni. Do tego mogłem dodać zaczerwienione miejsce po świeżym szyciu, dzięki czemu krótko mówiąc nie prezentowałem się najlepiej.

Westchnąłem cicho, zdejmując z siebie ubrania. Wszedłem do kabiny prysznicowej, po czym szybko włączając wodę, ustawiając ją na odpowiednią temperaturę. Niemal natychmiast poczułem ogarniające mnie przyjemne ciepło. Dokładnie zmyłem z siebie zaschniętą krew należącą zarówno do mnie jak i do tego całego Grimshawa. Kiedy skończyłem wytarłem dokładnie całe ciało, po czym szybko ubrałem bokserki i spodnie. Następnie stanąłem przed lustrem, energicznie wycierając włosy, które później zaczesałem do tylu.

Zanim ubrałem bluzę przyjrzałem się jeszcze pozostałym siniakom na moim ciele, które powoli zaczynały blednąć. Za jakiś tydzień nie powinno być już po nich śladu.

Kiedy skończyłem po sobie sprzątać, spojrzałem na drzwi wiedząc, że mam marne szanse na ukrywanie się przez cały dzień przed Aronem w jego domu. Do tego byłem głodny, co wcale nie poprawiało mojej sytuacji.

Powoli wyszedłem z łazienki, kierując się do kuchni, z której dało się słychać Arona.

- Nathan dobrze wiem, że próbujesz coś przede mną ukryć - powiedział z wyraźną irytacją. - I to kurwa na pewno ma coś wspólnego z tym motorem na podjeździe. Nawet nie próbuj mi wmawiać, że go kupiłeś - warknął, głośno odkładając kubek na blat.

Stanąłem w progu, czując jak moje serce lekko przyspiesza. Sam nie byłem pewien dlaczego aż tak się tym denerwowałem. Może i Aron był moim bratem, jednak jak narazie był dla mnie praktycznie obcym człowiekiem. Jak z resztą każdy w tym domu.

Pierwszy zobaczył mnie Nathan, który posłał mi pocieszający uśmiech, pokazują uniesione kciuki do góry. Aron stał do mnie tyłem, przytulając się do Sam, która wyglądała na szczerze zaskoczoną, kiedy mnie zobaczyła, jednak mimo to posłała mi krzywy uśmiech.

- Wygrałem go wczoraj na wyścigach - oznajmiłem zachrypniętym głosem, opierając się o ścianę z niewinnym uśmiechem.

Aron odwrócił się do mnie, a jago wzrok spoczął na mojej twarzy. Wytrzymałem jego spojrzenie, jeszcze bardziej go tym denerwując. Kilka razy otworzył usta, jednak zamykał je nie mówiąc niczego. Następnie przeniósł wzrok na Nathana i po prostu go uderzył. Jego pięść spotkała się z policzkiem mężczyzny, który w ogóle się tego nie spodziewał przez co wylądował na podłodze.

- O co ci chodzi? - krzyknął, trzymając się za policzek.

- Wkurwiłeś mnie - warknął, po czym wyszedł z pomieszczenia, a chwilę później dało się słyszeć głośny trzask drzwi frontowych.

Nathan jęknął cicho, podnosząc się z podłogi. Chwiejnym krokiem poszedł do lodówki i wyciągnął z niej mrożonkę, którą następnie przyłożył sobie do twarzy.

- Matthew usiądź - powiedziała Sam i sama też to zrobiła.

Niechętnie wypełniłem jej polecenie, zajmując miejsce na przeciw niej. Patrzyłem na nią, czekając aż zacznie swój wywód na temat mojej nieodpowiedzialności, że mogło się to dla mnie skończyć o wiele gorzej niż mój aktualny wygląd lub coś podobnego.

- Jesteś z siebie zadowolony? - zapytała, na co przewróciłem oczami. - Pewnie cię nie obchodzi, że Aron nie spał całą noc, co ostatnio często mu się zdarza, tak jak mamrotanie twojego imienia przez sen. Nawet nie wiesz jak wpływają na niego ostatnie wydarzenia...

- Z tego co wiem nikt nie zmuszał was żebyście mnie do siebie zabierali - przerwałem jej. - Jeśli to dla niego aż taki problem możecie mnie odwieźć, poradzę sobie bez was.

- Źle mnie zrozumiałeś - westchnęła, patrząc na mnie ze zmęczeniem. - Może tego nie widzisz, ale on naprawdę się stara. Tylko na razie nie potrafi się odnaleźć w tej sytuacji i póki co nie radzi sobie z tym najlepiej, co chyba udało ci się zauważyć - westchnęła, patrząc na Nathana, który posłał jej w odpowiedzi pocieszający uśmiech.

- A teraz grzecznie opowiesz gdzie wczoraj byłeś - zarządził Nathan, uważnie się we mnie wpatrując. - Coś mi się chyba należy za to wszystko - dodał ze śmiechem, jakby w ten sposób chciał pokazać, że nie ma mi niczego za złe. - Poza tym nie tylko o tym musimy porozmawiać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No więc witam w kolejnym rozdziale!

Jak zawsze mam nadzieję, że się podobał i przepraszam, że nie dodaje często, regularnie i wgl...

Ale zbliżamy się do momentu, który już raczej mam zaplanowany więc mam nadzieję, że się to zmieni

Powodzenia jutro w szkole tym, którzy muszą iść jak ja :c
stay strong! Już niedługo!
No i oczywiście miłych ferii wszystkim którzy mają 💕

Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze, pamiętajcie żeby ciepło się ubierać i do zobaczenia w następnym xx

Broken boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz