13

2.8K 180 23
                                    

M

Wpatrywałem się w Nathana i Aleca, którzy od jakichś dziesięciu minut kłócili się o to który pójdzie z Amber do łazienki. Przewróciłem oczami słysząc jak Nathan kolejny raz z oburzeniem oznajmił, że jest za męski żeby wejść do damskiej łazienki.

- Matthew? - usłyszałem za sobą zdziwiony głos.

Odwróciłem się niechętnie, przekonany, że nie chodziło o mnie, jednak mój wzrok zatrzymał się na znajomej sylwetce z brązowymi lokami. Harry stał niedaleko mnie z dwoma kubkami mrożonej kawy ze Starbucksa i wpatrywał się we mnie z szerokim uśmiechem. Szybko popatrzyłem w stronę Nathana i pozostałych, którzy nie zwracali na mnie uwagi, wciąż zajęci problemem związanym z pójściem do łazienki, po czym podszedłem do chłopaka.

- Nie powinieneś być w szkole? - zapytałem, kiedy powoli szliśmy w stronę wyjścia z budynku.

- Yup, mam właśnie matematykę, ale gdybym został to na pewno zasnąłbym w góra pięć minut. Dlatego stwierdziłem, że już będzie lepiej jak w ogóle mnie na niej nie będzie - odparł, wzruszając przy tym niewinnie ramionami. - Miałem do ciebie zadzwonić później, ale w sumie możesz się teraz zabrać ze mną. Mamy jeszcze jakieś dwie lekcje, a później jedziemy z Louisem do mnie, żeby sprawdzić niektóre motocykle przed przyszłym tygodniem.

- Wydaje mi się, że Louis nie ucieszy się kiedy mnie zobaczy - stwierdziłem, wsiadając do czarnego Range Rovera.

- Spokojnie Tommo jest taki dla wszystkich na początku, ale wydaje mi się, że powinno mu przejść za jakiś czas - odparł Harry, zakładając na nos parę ciemnych Ray-Banów.

W odpowiedzi lekko skinąłem głową, wpatrując się w drogę za oknem. Harry ze skupieniem wpatrywał się w drogę, cicho mrucząc słowa piosenki, która rozbrzmiewała z radia. Miał przyjemną barwę głosu i wyraźnie słyszałem, że dobrze nad nim panował, co mogło być skutkiem uczęszczania na jakieś zajęcia śpiewu.

Styles na początku wydał mi się zbuntowanym nastolatkiem z przydługimi włosami. Jednak kiedy spędzałem z nim czas nieświadomie robił rzeczy, których zupełnie się po nim nie spodziewałem, jak ciche śpiewanie czy jego beznadziejne żarty, które opowiadał mi wczoraj odwożąc mnie do domu.

Co do Louisa nie miałem żadnych większych oczekiwań, ponieważ jak na razie nie wydawał się być do mnie przychylnie nastawiony, nawet jeśli miało to być tymczasowe, jak twierdził Harry. Chłopak wydawał się być dość nieufny i byłem prawie przekonany, że nie posiadał zbyt dużego grona bliskich przyjaciół, do którego raczej nie zamierzał mnie dodawać.


Westchnąłem cicho kładąc się na ławce, na której siedziałem już zdecydowanie za długo. Harry i Louis mieli ostatnią lekcje, a ja byłem już na tyle znudzony chodzeniem po wnętrzu budynku, że wyszedłem na zewnątrz, gdzie rozstawione było kilka stolików i ławek. Przymknąłem oczy i ze znudzeniem wsłuchiwałem się w ciche dźwięki pianina, które prawdopodobnie wydostawały się przez jedno z uchylonych okien pobliskich klas. Musiałem zapytać Stylesa czy mają jakąś ogólnie dostępną klasę muzyczną, jeśli zgodnie z obietnicą Nathana miałem chodzić do tej szkoły.

- Uh... przepraszam - usłyszałem damski głos, kiedy ktoś podszedł do mnie niepewnie.

- Je ne parle pas anglais - mruknąłem nie otwierając oczu z nadzieją, że dziewczyna da sobie spokój. 

- Ce ñ'est pas grave - odparła, na co przekląłem w duchu.

- O co chodzi? - zapytałem, postanawiając nie zmuszać jej do mówienia po francusku, chociaż miała dosyć ciekawy akcent. 

Broken boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz