18

1.1K 53 10
                                    

- Nathan? - powiedziałem, wpatrując się z niedowierzaniem w jego zadowolony uśmiech.

- Czyli jednak go znasz? - westchnął Harry, zacieśniając uścisk wokół Louisa, który jedynie mruknął sennie na ten gest, skupiając się na zasłanianiu oczu przed światłami samochodu.

- Tak Harry, znamy się z Mattym. Wiem też całkiem sporo o tobie i Lousie - odparł Nathan zmniejszając odległość między nami tak, że bez problemu mogłem zobaczyć rozbawienie w jego brązowych tęczówkach. - Ale jak wspominałem, jestem rozczarowany. Daliście się wywieźć jakiemuś podrzędnemu policjantowi na opustoszały parking i jeszcze pozwoliliście, żeby was tu zostawił. Spodziewałem się po was czegoś więcej chłopcy, ale no nic popracujemy nad tym - oznajmił z dezaprobatą. - Teraz chodźmy do samochodu, bo chociaż nigdy nie mam nic przeciwko miłym pogawędką na świeżym powietrzu to jest już całkiem późno, a Louis wkrótce nabawi się hipotermii.

Harry rozluźnił się lekko posłałajac mi zdziwione spojrzenie, na co jedynie wzruszyłem ramionami i ruszyłem za Nathanem, który wesoło pogwizdując szedł do samochodu. Zająłem miejsce obok kierowcy, zostawiajac całe tyły dla Harry'ego i Louisa. Szatyn z zadowoleniem rozłożył się na siedzeniach, opierając głowę na udach zielonookiego z cichym westchnieniem ulgi.

- Mam nadzieje, że powiesz nam o co w tym wszystkim chodzi - oznajmiłem, kiedy znaleźliśmy się z powrotem na drodze prowadzącej do miasta.

- A ja mam nadzieje, że te siedzenia są podgrzewane - oznajmił Louis.

- Wymagający - mruknął Nathan, posyłając Harry'emu rozbawione spojrzenie, kiedy włączył podgrzewanie tylnich siedzeń, otrzymując w odpowiedzi pełen aprobaty pomruk Louisa.

- Mam nadzieje, że to nie ty nasłałeś na nas gliniarzy - westchnął Harry, usadawiając się wygodniej w ciepłym siedzeniu.

- Nie mam pięciu lat żeby bawić się w straszenie was policją Harold - odparł Nathan, kładąc dłoń na sercu w urażonym geście. - Poza tym nie miałem nic przeciwko waszym wyścigom, nawet zamierzałem przyjechać na chwilę, żeby zobaczyć jak idzie Matty'emu, ale wypadło mi kilka rzeczy.

- Wciąż nie powiedziałeś o co w tym wszystkim chodziło - westchnąłem, widząc że po raz kolejny odbiegał od głównego tematu.

- Spokojnie Matty, właśnie do tego zmierzałem. Byłem w połowie... załatwiania moich spraw, kiedy dowiedziałem się, że policja przyjęła wezwanie o nielegalnych wyścigach od jakiegoś anonimowego informatora. Domyśliłem się, że chodziło o te, na które się wybraliście, dlatego poprosiłem mojego znajomego, żeby miał na was oko i podrzucił was do mnie, jeśli zrobi się nie ciekawie. Na początku mieliśmy to zrobić bez większych urozmaiceń, ale kiedy robiłem szybkie rozeznanie terenu znalazłem te nieużywane magazyny, a że Micky zawsze skrycie marzył o byciu aktorem postanowiłem sprawdzić jak zachowacie się będąc pod małą presją - wyjaśnił, wyraźnie zadowolony ze swojego planu.

- Pracujesz w policji? - zdziwiłem się, zdając sobie sprawę, że nie wiedziałem czym dokładnie się zajmował.

- Nie do końca, to o wiele bardziej złożone, ale to nie rozmowa na naszą pierwsza wspólną wycieczkę - odparł, posyłając mi przepraszający uśmiech. - Poza tym chciałem wam powiedzieć coś o wiele ciekawszego. Kiedy czekałem na was zacząłem zastanawiać się kim mógł być ten anonimowy informator. Większość ludzi wie, że dzieciaki się ścigają i nikt nie ma nic przeciwko, zwłaszcza, że kilkoro z nich ma potencjał na dostanie się do profesjonalnych zawodów - kontynuował, spoglądając na drzemiącego Louisa. - Postanowiłem sprawdzić, kim był nasz praworządny obywatel i dowiedziałem się, że dzwonił z posiadłości państwa Grimshaw. Nie wiem jak wy ale ja wątpię, żeby rodzice Nicka nasyłali na niego policję.

- Myślisz, że to Nick? Przecież sam dzisiaj się ścigał - odparł Harry, ze skupieniem wpatrując się w Nathana.

- Też na początku nie mogłem tego zrozumieć, ale zastanówcie się co mógłby zyskać jeśli zostalibyście zatrzymani - zachęcił nas brunet, uśmiechając się z zadowoleniem, że udało mu się zaciekawić Stylesa.

- Motocykl - mruknął sennie Louis. - Matthew do końca tygodnia nie zostanie uznany za właściciela, więc Nick mógłby go wykupić z policyjnego parkingu. Pieniądze nie stanowią dla niego problemu, więc był gotów zaryzykować, nawet jeśli sam mógł przez to zostać zatrzymany.

- Dokładnie Louis - odparł Nathan, kiwając z uznaniem głową. - Ale spokojnie tym tez się zająłem. Od jakichś pięciu minut wasze motocykle i samochód są w moim garażu.

- Dzięki stary, to naprawdę dużo dla nas znaczy. Nie wiem jak ci się odwdzięczymy - powiedział Harry, uśmiechając się lekko.

- Przyjaciele Matty'ego są moimi przyjaciółmi - oznajmił Nathan, na co przewróciłem oczami, jednak nie byłem w stanie powstrzymać małego uśmieszku.

Reszta drogi była mieszanką cichego pochrapywania Louisa oraz ulubionych piosenek Nathana. Mężczyzna miał całkiem dobry gust muzyczny i imponująca wiedzę o dyskografii jego ulubionych artystów. Co jakiś czas dorzucał jakieś ciekawostki o nowych utworach, konkurując z Harrym, który także okazał się być muzycznym nerdem.

- Mam podrzucić was do domu czy prześpicie się na sofie? Mogę wam zagwarantować ze jest niesamowicie wygodna - zagadnął Nath, kiedy wjechaliśmy na odpowiednią ulice.

Harry po krótkim zastanowieniu i próbie obudzenia Louisa stwierdził, że zostanie u nas było lepszym rozwiązaniem. Kiedy wysiedliśmy pomogłem mu podnieść półprzytomnego chłopaka i razem ruszyliśmy do domu.

Kiedy tylko przekroczyliśmy próg zostaliśmy przywitani przez ciche warczenie. Puszek wpatrywał się uważnie w towarzyszącą mi dwójkę, przestępując nerwowo na przednich łapach.

- Puszek bądź miły dla chłopców - Nathan zawołał z salonu, sprawiając ze pies natychmiastowo się rozluźnił.

Zaszczekał ostatni raz skutecznie budząc tym Louisa, po czym z zadowoleniem podreptał w nasza stronę, machając leniwie ogonem.

- Harry powiedz mi, że będę miał takiego psa - poprosił z zachwytem Tomlinson, przytulając się do rottweilera.

- Ktoś zdecydowanie jest dalej pijany - stwierdził z rozbawieniem stojący obok mnie brunet, po czym wyciągnął telefon, żeby zrobić zdjęcie Louisowi.

Chłopak po niecałej minucie przytomności miał już problem z utrzymaniem otwartych oczu, kiedy opierał się o Puszka. Zgodnie uznaliśmy, że była to najwyższa pora żeby zabrać go do salonu, zanim znowu uda mu się zasnąć.

Okazało się, że Nathan przygotował już koce dla chłopaków jak i kilka poduszek. Zanim zdążyłem zapytać czy na pewno zmieszczą się obaj na sofie, Louis ściągnął wszystko na dywan twierdząc ze był wystarczająco miękki. Ułożył się wygodnie na białym materiale z zadowoleniem patrząc na psa, który położył się obok niego.

- Powodzenia stary - zaśmiałem się na ten widok, klepiąc lekko Harry'ego po plecach.

- Spokojnie to nie mój pierwszy raz - westchnął chłopak, uśmiechając się lekko w odpowiedzi.

Po kilku minutach pożegnałem się z nimi, oddychając z ulgą kiedy zamknąłem drzwi do swojego pokoju. Niemal od razu poczułem jak całe zmęczenie z minionego dnia powoli daje mi się we znaki. Szybko zdjąłem z siebie ubrania, po czym rzuciłem się na łóżku decydując się zostawić prysznic na rano.

Telefon rzuciłem na szafkę obok łóżka, wzdychając głośnie kiedy zawibrował tak szybko jak dotknął drewnianej powierzchni. Niechętnie  podniosłem urządzenie, przeklinając cicho kiedy ekran oświetlił prawie cały pokój. Zamrugałem szybko, skupiając wzrok na nowym powiadomieniu.

Od nieznany:
Następnym razem żaden twój koleżka ci nie pomoże.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 26, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Broken boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz