Na wyświetlaczu widniał numer Deana, w głębi duszy byłam gotowa na pretensje i wyrzuty odnośnie mojego pójścia z Crowleyem, jednak ku mojemu zaskoczeniu po odebraniu telefonu usłyszałam cichy, zatroskany głos Deana "wszystko w porządku?''. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią, aż w końcu odpowiedziałam, "oczywiście, że w porządku", tak jakby to była oczywista oczywistość.
-gdzie jesteś? - zapytał
- u was na podjeździe, aktualnie
- zaraz będziemy
- ale spokojnie.. Nie musicie się spieszyć, serio..
-Lil?..
- wszystko okej, spokojnie - powiedziałam po czym usiadłam na schodach przed wejściem, zaczęłam myśleć o moim życiu, czułam się jak chora psychicznie osoba, gdybym opowiedziała komuś o tym, to wysłali do psychiatry. W tym momencie sama sobie jakoś specjalnie nie wierzyłam, ale cóż...
Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam Impali, jednak usłyszałam jej niepowtarzalny warkot silnika, podniosłam wzrok na wysiadających chłopaków, ale nie byli sami.. Z samochodu wsiadł Bobby, byłam zaskoczona, gdyż był dla mnie trochę jak ojciec, w sumie tak samo jak dla Winchesterów. Od razu podbiegłam do niego i go uściskałam
-Bobby!
- hej, maleństwo- również mocno mnie uścisnął
-cieszę się, że cie widzę, czasami ciężko już mi z nimi wytrzymać - pożaliłam się
- wiem, całkowicie cię rozumiem - zaśmiał sie - a ty jak tam?
- lepiej nie mówić.. - przywołałam w myślach rozmowę z Crowleyem
- aż tak? - po jego pytaniu kiwnęłam głową na "tak" - to chyba musisz mi sporo opowiedzieć...
- nic nie musi- nagle znikąd pojawił się Crowley i beztroskim głosem wtrącił się w rozmowę, mimowolnie uśmiechnęłam się na jego widok
- nikt cie tu nie chce karle - wtrącił Dean
-Dean! - warknęłam
-czemu go bronisz?! Aż tak cie zmanipulował?
-wiewiórko uspokój się- zadrwił Crowley- podejdź proszę - zwrócił się do mnie z pełnym szacunkiem i spokojem. Poczułam jak zaczęło walić mi serce, nie chciałam żeby teraz to wyszło na jaw, sprawy załatwiane przez osoby trzecie nigdy dobrze się nie kończą... Jednak spełniłam prośbę Crowleya i podeszłam do niego jak kobieta z pełną gracją i stanęłam u jego boku. Zapadła cisza, wiedziałam że daje im właśnie chwilę na spostrzeżenie podobieństwa, jednak panowie nie wiedzieli o co w ogóle chodzi, stali i tylko patrzyli, jednak w oczach i w mimice twarzy Deana widziałam zaniepokojenie i smutek. Z zamyślenia wyrwał wszystkich Bobby:-będziemy tak stać, czy powiesz nam po co ci Lilith?
-nie sądziłem, że jesteście aż tak ślepi.. - jednym pstryknięciem Crowley przeniósł wszystkich do swojego biura - siadać - nakazał i ku mojemu zdziwieniu wszyscy usiedli, ale ja nadal stałam u jego boku, czułam że stres paraliżuje moje ciało. Bałam się późniejszej awantury ze strony najstarszego Winchestera, za nic w świecie nie mogłam sobie pozwolić na stracenie go.
- a więc? - niecierpliwił się Sam
-no dobrze.. jeszcze raz... żadnego podobieństwa? - stanął dumnie bliżej i zaprezentował mnie obok siebie, jak najdroższe diamenty świata, spojrzałam na Deana. On już zrozumiał. Czekał na reakcję reszty. Jego twarz była spokojna, aż mnie to zaniepokoiło. Jednak było to pokerowe zagranie, w jednej sekundzie Dean zerwał się z kanapy, na której siedział i rzucił na Crowleya.
- ty sukinsynu!- dusił go, ale Crowley odrzucił go bez problemu. Blondyn uderzył głową o róg starej komody, stojącej w roku pomieszczenia.
-Tat.. Crowley!- wrzasnęłam, po czym machnęłam ręką i w niewiadomy dla mnie sposób odrzuciłam Crowleya w drugi kraniec pomieszczenia. Z moich oczu wydostały się łzy, parząc niezłomnie moje chłodne policzki.- Dean? nic ci nie jest?
-nie- powiedział chłodno nawet na mnie nie patrząc, spojrzałam na Crowleya z wyrzutem..-idziesz z nami czy zostajesz tutaj.. w.. w domu? - zapytał zgryźliwie, unosząc brew, z której kapała krew. Nie wiedziałam co powiedzieć, Crowley widząc moje zakłopotanie odesłał wszystkich do domu, a ja przeniosłam się z podłogi na kanapę. Byłam wściekła, bo może i nie układało się mi z Deanem najlepiej, ale teraz to w ogóle się nie układa, i jeszcze to że jakaś część mocy we mnie została.. Przerażało mnie to, bałam się że znowu zrobie coś czego nie chcę, wszystko zaczęło mnie przerastać.
- musiałeś?- odezwałam się po dłuższej chwili
- oj przestań, przejdzie mu.. O ile się nie myle, a raczej nie oboje macie się ku sobie, chociaż kto wie co ten blondas ma w głowie..
-przestań pieprzyć!- uniosłam się, ale chwilę później spokorniałam, zważając na fakt, że teoretycznie rozmawiam z ojcem
-dobrze, może i źle zrobiłem powinienem dać ci czas na oswojenie się z tym i na powiedzenie o tym przyjaciołom. Przepraszam.
- sam król piekła mnie przeprasza?
- nie mam z tym problemu, też masz królewską krew słoneczko... Chcesz do domu? - kiwnęłam głową na tak, jednak jeszcze przed przeniesieniem zdołałam usłyszeć jego ciche, prawie że wymruczane "obyś nie stała się moją słabością.."
W mgnieniu oka znalazłam się na strychu domu Winchesterów...
_______________________________________________________
od autorki: nowy rok, nowy rozdział. Życzę wszystkim udanego roku, pełnego sukcesów nie z tego świata :3 /patt
CZYTASZ
You Always Have A Choice
FanfictionLilith jako nastolatka wchodząca w dorosłość wcale nie ma łatwego życia, musi dokonywać wyborów, które nie zawsze prowadzą do dobrego. Jako nastolatka zmaga się ze swoją mroczną przypadłością i złamanym sercem, oraz nienawiścią ze strony bliskich je...