Rozdział 2

127 10 6
                                    

Przebudziłam się około 11 i odrazu udałam się do łazienki, ubrałam się, zrobiłam makijaż i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie tosty i rozsiadłam się przed telewizorem, włączyłam jakiś program o duchach i byłam poirytowana tym jakie głupoty tam wygadują...
Zadzwoniłam do Deana, żeby poinformować go o wieczorze filmowym, który miałam zamiar urządzić. Blondyn zapowiedział, że będzie wieczorem, ucieszyło mnie to, że będzie wieczorem, bo mogłam spędzić trochę czasu sama ze sobą, jednak Dean powiedział, że zostanie u mnie na kilka dni, w prawdzie nie było mi to na ręke, ale nie potrafiłam mu odmówić, dlatego będziemy siedzieli razem.

Dean przyjechał do mnie około 18:00 i przywiózł ze soba chipsy, popcorn i czekoladę. Włączyliśmy sobie "Grave Encounters", a ja przyznam, że trochę się bałam, dlatego Dean zauważając to, przytulił mnie do siebie. Znowu poczułam się taka ważna dla niego.
On z zaciekawieniem oglądał horror, a ja wpatrywałam się w niego.
-co?- zauważył, że się wpatrywałam
-nic.
-Lil...
-no nic, spojrzałam tylko na ciebie..
-Lilith czy ty masz mi coś do powiedzenia?
-nie, nie mam..-odsunęłam się na dalszą część kanapy.
-Lilith nie odwalaj, to miał być miły wieczór...
-przepraszam- na powrót wtuliłam się w Deana i dalej oglądaliśmy. W pewnym momencie strasznie zmorzył mnie sen i zasnęłam.
Obudziłam się koło godziny 3 już w swoim łóżku, obok...Deana. Spał sobie spokojnie, bez koszulki w samych spodenkach. Na ten widok, aż łaskotało mnie w żołądku i kręciło mi się w głowie.
-wszystko w porządku?- przebudził się
-yy.. Tak, koszmar miałam..- skłamałam szybko i położyłam się
-ale już okay?- podniósł się wyżej na łokciu, tak żeby patrzeć mi w oczy. Nachylał się teraz nade mną, a mi zaparło dech w piersiach, jego mięśnie na karku teraz napinały się tak perfekcyjnie... A jego tors wywoływał u mnie motylki w brzuchu.
Widział jak wystawały mi obojczyki i wiedział też dlaczego... Kiedy byłam z moim pierwszym chłopakiem wspominałam Deanowi, że mam tak kiedy naprawdę coś mnie podnieci. Mój towarzysz patrzył na mnie ze swoim łobuzerskim uśmiechem. Dałam upust emocjom i również się uśmiechnęłam, a on przybliżył się i mnie pocałował. Zaczęło się.. Całował mnie coraz bardziej namiętnie, a w między czasie zdjął moją koszulkę. Nie opierałam się. Chciałam tego.
Sytuacja zaszła dość daleko, gdyż zostałam pozbawiona wszelkich ubrań, a on sam nie pozostawał mi dłużny i ubrań pozbawił także siebie. Przez chwilę czułam się zawstydzona i stopowałam go, jednak dość szybko wróciłam do poprzedniego nastroju. Kiedy Dean był już na mnie i miał przechodzić do rzeczy, wtedy coś runęło w kuchni. Blondyn owinął się w kołdrę i poszedł zobaczyć co to.
Byłam tak zła, że aż się we mnie gotowało, byłam w takim stanie i z taką osobą, że aż nie wierzyłam, że Dean nie zaczął wcześniej, bo teraz już by nie przestał. Postanowiłam jeszcze wszystko naprawić i po tym jak wrócił zaczęłam go prowokować, ale załączył mu się tryb "dorosłości", przeprosił mnie i kazał mi się ubrać.
-chciałeś tego..
-teraz to nie ma nic do rzeczy.
-ma.
-Lilith ogarnij się masz 18 lat..
-nagle to wiek jest dla ciebie ważny?
-dobra nie chce mi się kłócić..- zamknął mi usta pocałunkiem i wrócił do interakcji sprzed chwili. Spędziliśmy razem dość szaloną noc, której żadne z nas się na pewno nie spodziewało. Położyłam po wszystkim głowę na torsie Deana, słyszałam jak szybko biło jego serce.
-wszystko okay?- zagadnął po wszystkim, bawiąc się moimi włosami
-tak.
-Lil?.. Czy to był twój.. Pierwszy raz?
-am.. A co?
-no mów.
-tak..
-kurwa... Lil.
- co? No nie bądź zły- Dean wstał i zmierzwił dłonią włosy.- juz wiem.. Jestem jak każda, z którą śpisz... Ty do mnie nic nie czujesz..
-a Ty do mnie tak?- przemilczałam jego pytanie, dając cichą odpowiedź. Dean walnął pięścią w ściane- to wszystko wyjaśnia... Nieważne. Będe spał w salonie.- nagle podczas naszej wymiany zdań, ktoś wszedł do domu, chwilę później ujrzeliśmy Sama.
- co wy tu..- spojrzałam na Deana, a poźniej spuściłam wzrok, a na moich policzkach wylały się czerwone rumieńce.- kurwa Dean! Ona miała niedawno 18 urodziny, debilu...
- daj mi spokój- wyraźnie wzburzony Dean, wyszedł szybkim krokiem z pokoju, a chwilę później słyszałam jak wsiadl do samochodu, gdyż trzasnęły drzwiczki Impali.
-okay, Lilith?- spojrzał na mnie Sam
-tak
-zostać z tobą?
-nie.
-to sprawdzę co u Deana.
Zostałam sama w ciemnym pomieszczeniu. Fizycznie czułam się dobrze, teoretycznie to psychicznie też, bo przecież znałam Deana i wiedziałam na co się piszę. Jednak mimo wszystko cieszę się, że to był on, koniec końców bardzo mu ufam. Boję się tylko, co z naszą przyjaźnią.
- co ty wyprawiasz Dean! Nigdy nie widziałeś tego, że ona cię kocha, kretynie?!
-przestań..
-ufała Ci!
- wiem, do cholery! Wiem to...- słyszałam ich kłótnię przed domem. Sam cały czas bronił mnie i umoralniał Deana, wytykając mu błędy. Zrobiło mi się głupio, że przeze mnie Sam teraz kłóci się z Deanem. Postarałam się wyłączyć i nie słuchać ich kłótni na mój temat, dlatego też położyłam się spać, wstałam dopiero wieczorem następnego dnia, żeby się wykąpać, później na powrót położyłam się spać.

Następnego dnia z łóżka podniosłam się dopiero około 15, gdyż wcześniej myślałam nad tym, że w sumie to wszystko to moja wina, ale zakochałam się w nim, nawet nie wiem kiedy. Głupio mi.
Przez to wszystko trochę mnie natchnęło. Włożyłam spodnie od dresu, białą koszulkę, ciepłe skarpety i poszłam na dół. Zrobiłam sobie gorącą czekoladę i zasiadłam do pianina, przez długi czas nie mogłam się skupić ani wymyśleć nic senaownego, od dłuższego czasu nie miałam takiej sytuacji, że w mojej głowie nie było żadnej melodii ani pomysłu na melodnię.
Zaczęłam intensywniej zastanawiać się nad moimi uczuciami do Deana i właśnie w tej chwili coś we mnie się odblokowało i palce same zaczęły wygrywać melodię, a w mojej głowie pojawiały się już gotowe wersy...
"Czego wciąż mi brak?,
przecież wszystko mam,
Obcy ludzie mówią, że
tak zazdroszczą mi..
Czego wciąż mi brak? Co tak cenne jest?
Że ta nie nazwana rzecz rysą jest na szkle".
W trakcie mojego komponowania i śpiewania usłyszałam, że ktoś wszedł do domu, odwróciłam się i zobaczyłam Deana (no tak cały Dean nigdy nie pukał). Na jego widok serce zabiło mi szybciej, ale byłam nadal zła na niego.
- co chcesz?- zapytałam bez emocji
-przeprosić.
-ależ nie masz za co, dobrze wiedziałam, że nic do mnie nie czujesz...
-ale Lilith...
-Dean już okay, słoneczko jesteś tylko facetem i nie mam ci tego za złe- przybrałam ton zimnej suki, a Dean lekko się zmieszał. Nie wiedziałam czy uda nam się jeszcze przyjaźnić, póki co postanowiłam lekko odsunąć się od niego i Sama.
-przepraszam, naprawdę
-już okay.
-jest dziś mała impreza u nas.. Taka posiadówka dla znajomych
-i co?
- przyjdziesz?
-nie.
-ale potrzebuję cię tam. Chcę cię.. Tam.
-ale ja nie chcę tam iść
-Lilith, proszę..
-skoro prosisz.. - Dean uśmiechnął się zwycięsko. Poszłam na górę i założyłam czarne rurki, białą bluzkę i czarną skórzaną ramoneskę z ćwiekami, zrobiłam makijaż w stylu smokey eyes oraz pomalowałam usta czerwoną szminką. Po wszystkich poprawkach zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Dean, który nie mógł oderwać ode mnie wzroku. W głębi duszy bardzo mi to schlebiało, jednak teraz przeważało to, żebym pokazała mu co traci.
-to co idziemy, czy będziesz się tak gapił?
-yy... Idziemy, jasne że idziemy.-lekko się zaśmiałam i dałam się nawet objąć oraz poprowadzić do jego czarnej Ipmali z 1967 roku. Przez pół drogi panowała niezręczna cisza, jednak Dean zaczął coś nucić pod nosem i zaczął:
-nic ci nie brakuje..- powiedział a ja wyrwana z moich myśli nie wiedziałam o co chodzi
-co?
-no mówię, że niczego ci nie brakuje. Śpiewałaś o tym..
-ah.. To.
-jesteś piękna, mądra, masz cudowny charakter i doskonale rozumiesz ludzi..
-pomimo wszystko nadal nie będziesz ze mną.. Bla bla bla, coś jeszcze Dean?
-Lilith, byłbym nie w porządku wobec twojego taty... Przed jego śmiercią powiedziałem mu, że przy mnie nie spotka cię żadna krzywda... A wiesz jaki jestem..
-psujesz mi humor
-już się nie odzywam
-i prawidłowo.
- znowu włączyła ci się suka
-a tobie dupek.
-jesteśmy.- Dean wysiadł i otworzył mi drzwi
-dzięki...-rzuciłam lekko obrażona, jednak nadal pozwalałam się obejnować, wszystko byleby być blisko tego dupka, ależ ja jestem glupia... Teraz już znajdowaliśmy się w środku domu Winchesterów, było sporo ludzi jednak Sammy dał radę nas wypatrzeć, Dean zauważając to musnął ustami moje czółko i mnie pocałował. Niby mnie to nie zdziwiło, bo często tak robił po przyjacielsku, ale czemu akurat jak Sam to widział?
- o pogodziliście się już?
-można tak powiedzieć- uśmiechnęłam się
-Dean jest mały problem i Castiel chce z tobą porozmawiać...- spojrzał na mnie zdenerwowany
-Sammy, wszystko okay?- zapytałam
-tak-sztucznie się uśmiechnął-może pokażesz swoje zdolności wokalne i coś nam zaśpiewasz?
-muszę?
-proszę.
-dobrze... - wyjęłam telefon i podłączyłam go do głośników, po chwili zaczęłam swoje show, skierowane głównie do Deana:
"You don't own me
You don't own me
I'm not just one on your many toys
You don't own me
Don't say i can't go with other boys
Don't tell me what to do
And don't tell me what to say
Please, when I go out with you
Don't put me on display
You don't own me
Don't try to change me in any way..
You don't own me...". Podczas całej piosenki patrzyłam na reakcje Deana, który zupełnie nie mógł się skupić na rozmowie, cały czas posyłał mi niejasne spojrzenia,a ja odsyłałam mu złośliwe uśmieszki. Czułam się podle, ale w głębi duszy lubiłam się tak czuć i nic ne potrafiłam na to poradzić.
-ładny pokaz Lil..-Sam podszedł i się uśmiechnął- zakochałaś się w nim, widzę to...
-Sammy...
-nic mi do tego... Chodź poznasz Cas'a naszego aniołka.-spojrzałam się na Sama, bo od kiedy on tak mówił na innych facetów? Długo nie zwlekając poszłam za Samem, który prowadził mnie w kierunku Deana i drugiego mężczyzny....

You Always Have A ChoiceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz