Rozdział 3

30 5 0
                                    

Dzisiaj obudziłam się o 10. W nocy w ogóle nie mogłam spać tylko ciągle płakałam. Około 5 nad ranem przyszła nasza pomoc domowa i podała mi leki uspokajające i nasenne. Siedziała u mnie dopóki nie zasnęłam(chyba). Pani Justyna to 52 letnia kobieta, jest bardzo miła ma syna który wyszedł juz za mąż i ma dwójkę dzieci. Justyna traktuje mnie jak własne dziecko i za to ją uwielbiam. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do lustra. Wyglądałam okropnie podpuchniente oczy,całe czerwone. Na policzkach ślady łez, roztargane włosy. Szybko związałam je w koka i znowu spojrzałam się w lustro. Nie mogłam na nie patrzeć. W końcu walnęłam w nie pięścią, szkło rozlecialo się na mnóstwo małych kawałeczków z wielkim hukiem. Upadłam na kolana i znowu zaczęłam płakać, pękłam psychicznie i fizycznie nie mogę dopuścić do siebie faktu że ich już nie ma.  Nagle do pokoju wybiegli Justyna i Kamil. Dobry przyjaciel taty podszedł do mnie wziął na ręce w stylu panny młodej i zaniósł do kuchni. A Justyna wzięła się za sprzątanie szkła. Nagle Kamil zapytał:
-Po co rozbiłaś to lustro? To ich ci nie przywróci. Poraniłas sobie nadgarstki i kolana.- powiedział z troską w głosie.
-Nie wiem po co. Po prostu kiedy zobaczyłam się taką w lustrze zapragnąłam aby ono wyglądało tak jak ja się czuje w środku. -powiedziałam przestając płakać.
Kamil szybko opatrzył mi rany podziękowałam mu i poprosiłam aby każdego powiadomił o śmierci rodziców i powiedział ze rodzice zostaną pochowani w Polsce. Prosiłam także by nie dzwonił do cioci Ani. Chciałam sama ją powiadomić. Kamil poszedł do swojego pokoju i zaczął robić to o co go poprosiłam. Poszłam na górę z zamiarem zadzwonię do cioci. Zobaczyłam że Patrycja wysłała mi 15 wiadomości co się stało itd a także z informacją że ma chłopaka. Zdecydowałam się do niej zadzwonić
Po trzech sygnałach rozbrzmial jej głos w słuchawce
-Hejka Ol. Co tam chciałaś bo właśnie spaceruje z Mattem.-odpowiedziała pełna szczęścia.
-Hej chciałam pogadać ale jak nie masz czasu to spoko odezwę się później.-powiedziałam smutno lecz liczyłam że nic nie odkryje
-Płakałas?? Co się stało??
-Wydaje mi się że to nie rozmowa na telefon.
-Będę za 10 minut-nie zdążyłam nic powiedzieć bo się rozlaczyla.

Perspektywa Patrycji...
-Przepraszam Matt, ale muszę biegnąc do Oliwii, coś poważnego musiało się stać bo Ol płakała a ona nigdy nie płacze jak coś się dzieje przeważnie wyżywa się na innych.
-Dobra kochanie ić. Spotkamy się jutro. Papa-Matt pocałował mnie namiętnie w usta.
-Papa kotku.
Po pożegnaniu się z Mattem od razu pobiegłam do Oliwii. Jaka ja głupia jestem przecież nie przyszła do szkoły no to mogłam przynajmniej zadzwonić żeby zapytać czy coś się stało albo przyjść do niej. Jak coś się jej stało to nie wybacze tego sobie.

Perspektywa Oliwii...
-Dobra teraz zadzwonię do cioci.
Po dwóch sygnałach rozbrzmial głos cioci w słuchawce.
-Cześć kochanie! Coś się stałoś że dzisiaj znów dzwonisz. Nie że nie chcę z tobą rozmawiać tylko dziwne że zadzwoniłas tak szybko.-powiedziała ciocia pełna entuzjazmu. Ciocia to straszna gaduła cały czas by gadała i gadała.
-Cześć ciociu. Dzwonie ponieważ musze ci coś powiedzieć i mam prośbę także.
-Co się stało aniołku? Wiesz że co byś tylko poprosiła ja to zrobię.-powiedziała ciocia głosem pełnym troski.
-Ciociu oni nie żyją.-powiedziałam zaczynając płakać. Łzy lały mi się wodospadem z oczu.
-Maulutka kto nie żyje? Czemu płaczesz?
-Ciociu mama i tata nie żyją.-zaczęłam płakać jeszcze mocnej i bardziej.
-Jak to nie żyją?-ciocia zaczęła płakać chodź starała się zamaskować ból w głosie nie udało jej się.
-Mieli wypadek.
Po tych słowach ciocia przestała ukrywać płacz i ból. Opowiedziałam jej wszystko i poprosiłam aby zorganizowała pogrzeb w Polsce według woli taty. Po rozmawiałam z nią jeszcze chwile bo nagle do pokoju w biegła Patrycja zakończyłam rozmowę i odłożyłam telefon na szafkę nocną. Patrycja podeszła i mnie przytuliła sama ukazując łzy.
-Kochana cii już nie płacz. Wszystko wiem. Twoi rodzice chcieli by abyś teraz nie płakała. Wiem że cierpisz ale będzie dobrze.-powiedziała opanowujac łzy.
-Nic nie będzie dobrze! Ich już nie ma, oni nie wrócą. Nie zobaczę ich. Straciłam moich rodziców, dwie najbliższe mi osoby.-Powiedziałam płacząc.
Po rozmawiałam jeszcze ze dwie godziny z Patrycja, ale i tak dalej mnie to wszystko boli. Nie mam apetytu ani siły. Kamil przyniósł mi leki uspokajające ale ja i tak ich nie wezmę to musi do mnie dojść żebym w końcu to zrozumiała. Właśnie mi się przypomniały słowa taty "nie miej za złe Dawidowi ani nam". Kto to Dawid?? Postanowiłam pójść do gabinetu i przeczytać list który mi zostawili.

Kochana córeczko!
Mieliśmy na uwadze że kiedyś może najść dzień, że nas już nie będzie. Mieliśmy wiele wrogów. Postanowiliśmy wszystko oddać tobie. Lecz dom jest na spółkę z Dawidem, a także mamy prośbę przelej na konto Dawida 4 miliony złotych. Prosimy Cię także abyś pochowala nas w Polsce. Według umowy z Davidem przyjedzie do ciebie trzy dni po naszej śmierci. Pewnie zastanawiasz się kim jest Dawid. To twój brat. Ma obecnie 26 lat. Rok po twoim urodzeniu Dawid został w Hiszpanii, kiedyś tam mieszkaliśmy, nie miał problemu że zostanie z dziadkami. Dlatego bardzo często wyjezdzalismy, jechaliśmy do niego.
Pamiętaj bardzo Cię kochamy, nie płacz dużo. Nie możemy patrzeć na twoje cierpienie. Trzymaj się córciu i postępuj dobrze.
Buziaki rodzice.

Płakałam i zdałam sobie sprawę że cały czas mnie oklamywali, ale nie mam im tego za złe. Przecież Dawid przyjedzie już jutro. A jebać to idę spać. Mi to już wszystko jest obojętne. Poszłam do pokoju, wzięłam tabletki, które wcześniej przyniósł mi Kamil i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Następnego dnia obudziłam się o 14 ponieważ nie mogłam spać mimo wziętych leków; zasnęłam o 6 rano rozumiecie o 6 rano. Po 15 minutach leżenia i patrzenia się w sufit postanowiłam iść na dół i coś zjeść. Pierw jednak spojrzałam w swoje potłuczone lusterko, wyglądałam jeszcze gorzej niż wczoraj. Powoli mam coraz bardziej wszystkiego dość. Zplotłam włosy w szybkiego warkocza i zaczęłam iść na dół. Na dole usłyszałam kłótnie Justyny z jakimś mężczyzna wiec obrazu tam pobiegłam.
-Coś się stało Justyn?
-Ten mężczyzna twierdzi ze jest twoim bratem, a przecież ty nie masz rodzeństwa.
-Wczoraj dowiedziałam się że jednak mam.-odpowiedziałam z wielkim sarkazmem.
-Ty jesteś Dawid prawda?
-A ty to Oliwia?-odpowiedział pytaniem na pytanie nienawidziłam  tego.
-Jak się kurwa pytam to się odpowiada.
-Nie denerwuj się przepraszam. Tak ja to Dawid.
-Wejdź.
-Bardzo się zmieniłaś przez te 16 lat. Jesteś jeszcze piękniejsza niż ukazywały cie zdjęcia.
-Wylatujemy  za dwa dni. Zatrzymamy się u cioci Ani. Kamil przedstawi ci wszystko.
-Czemu mnie zbywasz. Czemu jesteś taka nie miła.
-Oczekujesz kurwa że będę obrazu koło ciebie skakać "o pojawił się mój kochany braciszek" który przez tyle lat miła mnie w dupie i nie obchodziło go co się u mnie dzieje!-wykrzyczalam wściekła na niego. Ma tupet. Zobaczy kto tu rządzi.
-Justyna przynieś mi proszki i sok pomarańczowy natychmiast do mojego pokoju.
-Panienka powinna zjeść śniadanie.
-Czy ja cie kurwa proszę o śniadanie? Nie wiec zrób to szybko jeśli dalej chcesz tu pracować!!-wykrzyczalam pełna złości i pobiegłam do pokoju z płaczem. Po chwili Kamil przyniósł mi leki odrazu je zazylam i nie wiem  kiedy odpłynęłam.

Perspektywa Dawida...
Ta mała działa mi na nerwy. Ale co poradzę jest moja siostra i widzę jak cierpi. Mnie nie boli to tak bardzo bo nie byłem z nimi tak bardzo zrzytt jak Oliwia. Ale mogła by być trochę milsza. Ciekawe jak zareaguje na to że przez najbliższy rok będę jej prawnym opiekunem i zamieszkamy w Hiszpanii. Z kraju z chęcią bym wyjechał ale nie mogę zostawić Anastazji(moja dziewczyna) i Maxa( mój najlepszy przyjaciel. Jest on dla mnie jak brat. Szczerze zaraz będzie noc zobaczę się z tym Kamilem i idę spać.

Hejka!!! Sorry że wczoraj nie dodałam rozdziału ale nie mam internetu. Postaram się wam to wynagrodzić. Sorki za błędy.😍😘❤

Proszę, chcę być w końcu szczęśliwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz