6 rozdział

43 4 8
                                    

Kolejnego dnia

   Sobota nareszcie. Dzień bez szkoły i patologii społecznej. Zapowiadało się nie źle, ale niestety ktoś musiał mi popsuć weekend. Czyli moja mama, powiedziała że ona wraz z rodzicami Nikodema i Alexa wyjeżdża na cały tydzień w sprawach służbowych i oczywiście ja muszę z nimi wytrzymać pod jednym dachem 7 dni. (Czyli z Nikodemem i Alexem). Alex jest normalny ,miły i tak dalej, ale jak ja wytrzymam z wrogiem numer 1. Czuje że to będzie najgorszy tydzień wszechczasów.
                                 ...
     Jestem w domu tego matoła niestety. Alexa podobno nie będzie do poniedziałku. Więc jestem skazana na tego dupka.  Nikodem zszedł i uśmiechnął się sztucznie.
- Hej Victoria witam w moich progach.
- Hej?
Nagle odezwała się mama Nikodema:
- Bawcie się dobrze. I jak przyjadę to dom ma stać! Jasne!!!
- Mamo na pewno będzie stał bo ostatnio nasze relacje poprawiły się na o wiele lepsze. Czyż nie Victorio? - powiedział sarkastycznie.
  Ja tylko prychnęłam. Pożegnaliśmy się z rodzicami i zostaliśmy sam na sam. Zrobiło się trochę niezręcznie, ten matoł normalnie rozbierał mnie wzrokiem!
- Przestań tak się na mnie gapić! Lepiej zanieś moje ciuchy do pokoju.
- Okej. Bez gorączki. To gdzie śpimy?
    Czy ja dobrze usłyszałam, MY !?
- Łoł, holuj kolego! Jacy my?
- No ty i ja.
- Cię coś porąbało przybyszu z kosmosu? Walnołeś się w głowę jako dziecko?
- Nie ale pomyślałem...
- Ty już lepiej nie myśl bo twoje myślenie jest ja myślenie osła! - przerwałam mu.
   Zbliżył się do mnie tak że prawie stykaliśmy się czołami. Zaczęłam się cofać i wpadłam na ścianie. Chciałam mu dać z plaskacza ale złapał moją rękę a gdy podniosłam drugą do góry też ją chwycił. Zbliżył się tak bardzo że stykaliśmy się klatkami piersiowymi. Wiem co chciał zrobić i zrobił to. Nasze usta znowu się spotkały. Tym razem nie odwzajemniłam. On odrywając swoje usta od moich spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- O co ci chodzi? Przecież jeszcze kilka dni temu całowałaś mnie z przyjemnością?
- Właśnie. Kilka dni temu.
- Nie to nie.
  Puścił mnie, a następnie cofnął się i objął mnie w pasie. Powiedział mi do ucha szeptem :

,, Podobasz mi się. Nie odtrącaj mnie proszę. Daj mi szans, ten jeden raz. Jak coś będę u siebie."

   I poszedł na górę. Lekko się wzdrygłam. Od kiedy mu się podobam?! Poszłam do pokoju w którym miałam spać, zatrzasnęłam drzwi i zaczęłam się rozpakować.
                               ...

     Nie chce mi się dalej pisać. Sory za błędy.  Ale napisałam 357 słów ŁAŁ.
             

Moje oblicza ...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz