Dzień Ósmy

482 50 60
                                    

Wszyscy znowu obudzili się w tym samym czasie, gdyż telefon Lucie zadzwonił.

Nieznany numer...

Niepokojące.

Norweszka włączyła na głośno mówiący.

- Halo?

- Dzieńdobry - odezwał się nieznajomy głos. - Czy zna pani... pani Tiinę Łukasik?

- Tak... czy coś się z nią stało?

- Jej wycieczka, na terenie Niemiec miała duży wypadek - z policzek Lucie zaczeły spływać łzy. - Niestety, pani znajoma nie przeżyła, ani jej znajomi Emil Steilsson, Berwald Oxeinstern ani Milen Mavrodinov.

Norweszka się rozłączyła, padając na ziemie, w płaczu.

Tiina otworzyła oczy. Ujrzała drewno... drzewo przebiło ich autokar. Zobaczyła Emila, przebitego przez gałąź. Dalej, Szwed, martwy...

Nad sobą czuła pień drzewa.

Na swej ręcę zaczeła coś zapisywać, długopisem, znalezionym pod siedzeniem.

Usłyszała jeszcze tylko głos syren i zamkneła oczy.

Na wieczność...

Po dwóch godzinach, telefon Lucie znów zadzwonił.

Dzwoniła do nich bogata matka Berwalda, mając znajomości, pogrzeb odbędzie się dla nich wszystkich, już za dwie godziny.

Uświadomiła to dla wszystkich dziewczyn i poszła do swego pokoju, który dzieliła z Tiiną.

Teraz z nikim.

Z szafy wyjeła swoją czarną jak bezgwiazdna noc sukienkę, założyła ją i zeszła na dół, a gdyż miały daleko, pospieszyły się.

Pojechały, smutne.

- Marysia... wiesz, że to jeszcze nie czas, ale zajmiesz miejsce w pokoju Tiiny, dobrze? - wyszeptała Alice.

Dotarły do kościoła.

Wszystkie ustały przed grobem ich przyjaciółki.

- Nie wierze, w to co się dzieję - mrukneła Felicja.

- A kto wierzy? - zakpiła Norweszka przez łzy.

Ceremonia szybko się skończyła.

Dziewczyny już miały się wycofać, gdy zauważyły, że Lucie nie ma.

Nie zdążyły jej jednak zawołać gdyż do nich podeszła matka Berwalda.

Lucie zauważyła klęczącego Matthiasa przy trumnie Emila.

Bez słowa usiadła przy nim, opierając głowę o jego ramię.

30 sierpnia odbył się pogrzeb brata Duńczyka, eks-brata Lucie, przyjaciółki wielu ludzi i cichego zauroczenia pewnej Rumunki.

Lucie wstała i podeszła do przyjaciółek.

- Matka Berwalda i Matthiasa mówiła, że na ręku Tiiny znaleźli napis, który chciała nam przekazać - zaczeła Alice. - Ona chciała... ona chciała byśmy żyli, jakby wcale z nią nic się nie stało, jakby to była jedna długa wycieczka... - reszte słów uciszyły łzy Angielki.

- Tej obietnicy dotrzymamy - Chiara uniosła głowę. - To jej ostatnia wola...

Dziewczyny postanowiły wracać. Zapewne gdy wrócą będzie już ciemno.

Odchodząc, Marysia spojrzała raz ostatni na grób przyjaciela...

Tego wieczoru, nikt nie powiedział dobranoc...

ŻEŃSKA KATASTROFAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz