Dzień Dziewiąty

591 58 38
                                    

- WSTAWAĆ, WSTAWAĆ!!! - rano zbudziła wszystkich Adelheid. - MAMY LISTY Z UCZELNII!

Krzyki przerażenia rozniosły się po budynku.

Był ostatni dzień wakacji...

Wszystkie już trochę ogarnięte, siedziały po turecku w kole a Daisy zaczeła wszystkim rozdawać ich listy.

- Dostałam się - mrukneła niezadowolona Chiara. Jak zwykle.

- Ja też! A wy? - spytała Lucie.

- My też - odparły wszystkie.

- Wygląda na to, że Tiina też... - Alice spuściła wzrok na ziemię.

- Nie wymawiajmy jej imienia, obietnica - ucieła stanowczo Norweszka.

- Ale...

- Obietnica - ucieła jasnowłosa, zmieniając temat - Poza tym, dziś jest ostatni dzień by kupić potrzebne rzeczy...

- Sto ekierek, dwadzieścia siedem gługopisów, dwanaście ołówków, piętnaście gumek... - Felicja zaczeła wyliczać.

- Bierzesz więcej gumek niż ołówków - Chiara zmarszczyła brwi.

- Ciiichaj.

- Na szczęście dostałyśmy się my a nie nasze męskie wersję... - mrukneła Alice.

- Przynajmniej... pospieszmy się bo zaraz w sklepach będzie już tłum... - zauważyła Marysia.

Niemrawo, dziewczyny wyszły z domu i pobiegły do najbliższego magazynu.

- GUTEN MORGEN, FELICJO BEILSCHMIDT - nie zdziwicie się, jeśli powiem wam, że powiedział to Gilbert, da?

- BUTEM W MORDĘ, SZWABIE - Polka zdjeła swojego buta i rzuciła nim w białowlosowego.

- WAS IST DAS?! - wrzasnął i zdjął podeszwe z swojej szwabskie mordy.

- JESZCZE RAZ? - spytała w swoim ojczystym języku, zdejmując drugiego buta, zostając boso.

- WAS? - Prusak zwyczajnie nie znał polskiego.

- WAS, WAS, KAPUSTA I KWAS! - zripostowała. Nie ma co, wygrała tą bitwę.

Chiara, Alice i Felicja, "Przeklinam Dużo Trio", zostały na miejscu, jak na jakieś wojnie, a reszta poszła po ekwipunek szkolny.

Adelheid przypatrywała się dziewczynom zza półki.

- Co moja mała Poleczka tu robi? - Gilbert oplótł drobną dziewczynę ramieniem.

- NIE DOTYKAJ MOJEJ SIOSTRY - Szwajcarka rzuciła się z pięśćmi na białowłosego Prusaka.

- SCHEIßE - chłopak złapał się za na pewno złamany nos, po czym wyjął chusteczke higieniczną i zapchał nią sobie nozdrza.

Polka zaczeła się śmiać złowieszczym śmiechem a Gilbert zaczął się pomału wycofywać, by później wybiec z sklepu SPRINTEM USAINA BOLTA.

- Jeszcze Cię będę miał, zobaczysz... - mruknął pod złamanym nosem przy okazji wpadając na słup.

Felicja zapanowała w szał zakupów; wcale nie dlatego by mieć te, kurde, świeżaki. Wcale, no ja wam mówię!

Adelheid na nią tylko patrzyła z boku. Z boku, zboku!

Daisy z uśmiechem kupowała przybory razem z Chiarą, która przy okazji kopała klejącego się Antonio.

Po uderzeniu Alice i pewnego Szkota (nikt nie wiedział co on tu wyczyniał), Francis poszedł do domu.

- Lucie, co my tak mamy zacyganić co? - spytała Rumunka.

- Kupić nie zacyganić - Norweszka palneła brunetke w łeb. - No wiesz; zeszyty, ołówki, długopisy... bierz I KUP co chcesz, ja muszę iść znaleźć coś do czytania.

Jasnowłosa odeszła zostawiając Marysię samą, BEZ PIENIĘDZY, ale to szczegół.

Łukasik-Bondevik stała przed wielką półką mang.

Co tu wybrać, na Boga masła?!

- Jak chcesz mogę Ci coś polecić - Norweszka odwróciła głowę by ujrzeć właściciela głosu.

No a raczej właścicielke.

Nie no żart~.

- Konnichiwa, jestem Kiku Honda - ukłonił się czarnowłosy.

- God morgen, Lucie Łukasik - przedstawiła się. - Szu...

- LUCIE RATUJ BŁAGAM - usłyszeli wrzask Rumunki, która wybiegła ze sklepu, uciekając przed ochroniarzami.

- Ignoruj to - jasnowłosa zmarszczyła brwii. - Może polecisz mi coś co ty lubisz?

- Hai - zgodził się, po czym podał jej parę tomików. - Jak chcesz, w moim domu mam drugą serię i chętnię Ci pożyczę...

Dwójka osób wymieniła się numerami oraz adresami i Norweszka poszła sprawdzić czy aby napewno jej przyjaciółka nie trafiła do więzienia...

DING, DONG.

Alice poszła otworzyć drzwi.

- Konnichiwa, przyniosłem książki dla panienki Lucie - Japończyk ukłonił się.

- Lucie jest akurat w toalecie, ale możesz na nią poczekać w jej pokoju, na piętrze, czwarte drzwi na prawo - ogłosiła Angielka po czym wróciła do uspokajania swoich współlokatorek; nową szkołą, tą przeklentą żeńską płcią, zapomnianiem rzeczy na piętrze, czwarte drzwi na prawo - ogłosiła Angielka po czym wróciła do uspokajania swoich współlokatorek; nową szkołą, tą przeklentą żeńską płcią, zapomnianiem rzeczy na pierwszego września; faktem, że na drugiego wypada sobota...

Zdezorientowany Kiku, ledwo co znalazł schody, pokonał je i ustał przed korytarzem.

Czwarte w lewo, hai?

Czarnowłosy otworzył drzwi PO CZYM WSZEDŁ KURDE DO POMIESZCZENIA I ZAMIENIŁ SIĘ W DZIEWCZYNĘ.

Honda upuściła mangi, które trzymała w rękach.

,,Karma czytania hentai właśnie się spełnia" - pomyślała z grozą i krzykną- krzykneła, przepraszam.

- DZIEWCZYNY MAMY KOLEJNY PROBLEM - rzekła Lucie, która zdąrzyła wybiec z toalety z której została wybawiona krzykiem.

A inne dziewczyny wiedziały już o co chodzi...
Po wytłumaczeniu Kiku - teraz obecnie Sakury, kim są, co ich czeka i, że teraz ma mieszkać z nimi, dziewczyny postanowiły iż dwie blond siostry - Adelheid i Felicja - będą mieszkały z Japonką a Marysia z Lucie i z Włoszkami, pozostała Alice na kanapie.

Norweszka zaczeła czytać mangi a inne dziewczyny zostawiły Sakurę bez opieki.

Ciemnowłosa wyszła, aby wziąć swoje rzeczy i wrócić niepostrzeżenie do domu.

Zażyczyły sobie dobranoc.

Choć może nie będzie to taki dobranoc...

Jutro był dla nich pierwszy września.

ŻEŃSKA KATASTROFAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz