Nie miałam wpływu na decyzję brata, który zamknął Rey w celi. Byłam tak zaślepiona siostrzaną miłością do niego, że mógł zrobić cokolwiek, a bym mu przytaknęła. Choć nie potrafiłam dojść do tego, czemu aż tak mnie fascynował (bądź co bądź nie powinnam do tego stopnia tym emanować), tkwiłam w tym, pozwalając, by typowo dziecięca ciekawość mną rządziła.
– Ben... – odsunęłam się na chwilę od niego, gdy siedzieliśmy na dużej, czarnej kanapie w wydzielonej do jego dyspozycji części krążownika. – Opowiedz mi co się wtedy stało. Dlaczego trafiłam na Lettę?
– Sam przez długi czas nie wiedziałem. – westchnął ciężko, ale wyczuwałam w nim spokój. – Mój były mistrz mi to wyjawił. Snoke chciał uczyć nas oboje, chciał, byśmy byli najlepszymi użytkownikami Mocy w historii; mieliśmy być lepsi od Sithów oraz Jedi razem wziętych. Leia tego natomiast nie chciała, dlatego postanowiła nas rozdzielić. Han miał cię odstawić na drugi koniec galaktyki, a po mnie przyleciał Luke, dając mi najgorszą, choć jednocześnie najlepszą lekcję życia. Ale już nic nas nie rozdzieli. Będę cię uczył.
– Rey to nie szło za dobrze...
– Czułem przebudzenie twojej Mocy, Nes. Jesteś zbyt potężna, by uczył cię ledwie padawan. W galaktyce już nigdy nie będzie wojny. – złapał mnie za dłonie. Moja głowa już prawie zaczęła potakiwać, ale się powstrzymałam.
– To trudna decyzja, daj mi czas. – uciekłam od niego wzrokiem, ale Mocą zmusił mnie, bym na niego spojrzała. W jednej chwili moja beztroska przerodziła się w strach.
– Opowiadali ci o mnie same złe rzeczy, prawda? – wycedził przez zęby. – Co mówiła Leia?
– Że mamy cię nie zabijać, choćby niewiadomo co... – zacisnęłam powieki najmocniej jak potrafiłam, ale po tym wyznaniu mnie puścił. Od razu wstałam i odskoczyłam od niego.
– Przepraszam. – również odszedł, ale w kierunku rozległego okna. Stamtąd mógł dojrzeć wszystkie planety układu Yavin. – Jeśli przeze mnie chcesz teraz odejść, nie będę cię zatrzymywać.
Słowa Bena grzmiały mi w głowie przez jakiś czas. Kusiło mnie, by wrócić na Yavin IV (od którego na szczęście się oddalaliśmy), ale nie chciałam rozstawać się z bratem. Spotkanie z nim jeszcze bardziej namieszało mi w głowie oraz sprawiło, że nie byłam pewna swojego życia. Dotychczas wszystko opierało się na tym, że miałam być Jedi i sama uczyłam się tego. Tymczasem okazało się, że moim przeznaczeniem było zostać rycerzem Ren.
– Nesvia. – usłyszałam podczas snu, przez co od razu się obudziłam. Przy moim łóżku stała zdenerwowana Rey. – Uciekamy.
Przypominając sobie ostatnie słowa brata, od razu przystałam na to, a nawet wymyśliłam plan. Jako że mogłam wszędzie oficjalnie chodzić, zakułam moją towarzyszkę w kajdany i zaczęłam niby zwyczajnie prowadzić. Dopiero tuż przy lądowisku dla statków ją uwolniłam, żeby w razie przeszkód mogła walczyć. Zobaczyłyśmy tylko całe zastępy myśliwców TIE fighter, więc bez zbędnych przestojów wsiadłyśmy do najbliższego.
– Latałaś takim kiedyś? – spytałam ją, zajmując miejsce strzelca.
– Tylko je zestrzeliwałam. A ty?
– Nie mam o nich bladego pojęcia. – przyznałam szczerze, ale nie miałyśmy innego wyboru, jak metodą prób i błędów uciec.
– A tak w ogóle – zagadnęła, wciskając losowe guziki. TIE się uniósł – dlaczego nie powiedziałaś, że Kylo Ren to twój brat?
– Jest w ogóle o czym mówić? – wzruszyłam ramionami. Wyleciałyśmy poza teren krążownika.
– Przecież Leia jest twoją matką!
– I porzuciła mnie na Zewnętrznych Rubieżach. Dla mnie Leia jest tylko generałem w Ruchu Oporu. – ucięłam temat. Czułam, że Rey chciała uwolnić potok pytań, jednak się powstrzymywała. Bez przeszkód doleciałyśmy na Yavin IV, uprzednio informując, że będzie lądować myśliwiec Najwyższego Porządku. Kiedy tylko wybrałyśmy miejsce, ale jeszcze byłyśmy w powietrzu, Poe wybiegł z hangaru i czekał na nas. Wydawał się niewzruszony tumanami kurzu oraz pyłu, jakie wzniosłyśmy. Kilka chwil później dowiedziałyśmy się dlaczego.
– Leia zachorowała. – powiedział na wstępie. – Chodźcie, szybko.
Obie byłyśmy przejęte. To nie tak, że jej nienawidziłam - ceniłam ją i podziwiałam jako osobę. Po prostu, według mnie, była złą matką. A zobaczenie jej nieruchomej w łóżku było bardzo trudne.
– Co się stało? – zapytała z miejsca Rey, nie odrywając od niej wzroku.
– Dzień po waszym wylocie zasłabła. Razem z R4 i BB-8'em zaprowadziliśmy ją tutaj. Zanim straciła przytomność, powiedziała mi "Ben mi ją zabierze", ale nie mam pojęcia o co chodzi. – oparł się o ścianę. Dotarło do mnie, że ciężar całego zarządzania po raz drugi spadł na niego i jak ciężko musi mu z tym być.
– Ja też nie. –powiedziałam, przygryzając wargę. Dobrze wiedziałam, że to moja wina i Rey też miała tego świadomość, ale na szczęście nie chciała wywlekać tego przed Dameronem.
– Dziękujemy ci, Poe. Zostaniemy przy niej.
CZYTASZ
Tak musiało być |Star Wars|
FanfictionGdy Ciemna Strona Mocy pochłania cały wszechświat, gdzieś na niewielkiej, nieodwiedzanej planecie budzi się Światło - równie silne i dążące do wprowadzenia Równowagi Mocy.