Pov. Dipper
Ciemne korytarze liceum były ostatnim, co chciałbym zobaczyć tego dnia. Do tego te wszystkie dziewczyny, które się we mnie wpatrywały i moi "znajomi", którzy wyciągali w moim kierunku dłonie, by się ze mną przywitać. Tak naprawdę połowa z nich sobie ze mnie kpiła, wiedziałem o tym, no ale, czego się nie robi, by poznać najbardziej tajemniczego i mądrego siedemnastolatka w tym gównianym liceum? Do tego byłem bratem Mabel Pines, wszyscy o tym wiedzieli, a Mabel Pines, to najbardziej urocza, wesoła i romantyczna dziewczyna w szkole. I mimo moich ostrzeżeń, moja siostra uwielbiała to jak wszyscy o nią zabiegali. Nie obejrzałem się nawet, a stała się podobną suką do Pacyfici. Ale przecież liczy się sława, nowi partnerzy oraz uroda, prawda? Już dawno się pogodziłem, że nie ma dla mojej siostry ratunku, ale mimo to starałem się ją uchronić. Co jak co, ale nie miałem zamiaru zostać nastoletnim wujkiem.
- Cześć, Dippy. - przywitała się ze mną Harriet, moja jedyna, prawdziwa przyjaciółka w dżungli, zwanej szkołą.
- Witaj, Harri. - rzuciłem i otworzyłem swoją szafkę, by zabrać książki, które mogły mi się przydać na chemię.
- Masz jakieś plany po szkole? Może wyskoczylibyśmy na jakąś kawę czy coś?
- Tak, kawa brzmi nieźle. Mam dosyć tego chaosu. - mruknąłem, wrzucając do szafki podręcznik do historii, który miał kolosalne rozmiary, prawie jak encyklopedia.
- Jak ja. - westchnęła zielonowłosa, po czym uśmiechnęła się lekko. - A co słychać u Mabel?
- Znowu ma nowego chłopaka. - warknąłem zirytowany, bo temat siostry zawsze był dla mnie drażliwy, nawet jeśli chodziło o rozmowę z najlepszą przyjaciółką.
- Och, wybacz nie chciałam...
- To przestań o nią w kółko wypytywać. - zatrzasnąłem szafkę i spojrzałem na dziewczynę. Jak zawsze, ubrana była na czarno z wyjątkiem zielonej bluzy z logo jej ulubionego zespołu. Dostrzegłem w jej oczach cień smutku, na co westchnąłem. - Wybacz, Harri, ale doskonale wiesz, że nie cierpię rozmawiać na jej temat.
- Okey, rozumiem. - poklepała mnie po ramieniu i uśmiechnęła się smutno. - Chodźmy, zanim pani Brown się zacznie do nas pruć.
Lubiłem tę dziewczynę za to, że potrafiła być szczera i bezpośrednia w każdej sytuacji. Uśmiechnąłem się do niej, po czym razem skierowaliśmy się na chemię, gdzie sala musiała się znajdować na drugim końcu szkoły (bo jakżeby inaczej). Kiedy dotarliśmy na miejsce, zadzwonił dzwonek, a pani Brown natychmiast zaczęła zaganiać wszystkich do sali. Kiedy znalazłem się z Harri w środku, mój wzrok od razu powędrował w kierunku mojej ulubionej ławki pod oknem, którą zajmowałem sam, bo Harriet siedziała z Allysą, też całkiem spoko i najważniejsze, nie sukowatą laską. Uwielbiałem samotność, więc siedzenie w czwartej ławce w rzędzie pod oknem nie sprawiało mi problemu. Kiedy byłem sam, lepiej mi się myślało i nikt mnie nie rozpraszał.
Pani Brown zaczęła czytać listę obecności, kiedy drzwi sali stanęły otworem, a do środka wpadła moja siostra. Chciało mi się płakać, kiedy dostrzegłem jej ułożone niedbale włosy i żółtą sukienkę, która mimo wszystko miała trochę za duży dekolt. Na szczęście miała czarną, jeansową katanę, którą na pewno będę kazał jej zapiąć, kiedy tylko ta cholerna lekcja się skończy.
- Mabel Pines, jak zwykle spóźniona. - wysyczała pani Brown.
- Budzik mi nie zadzwonił. - burknęła rozdrażniona, przykładając dłoń do czoła. - Poza tym głowa mnie rozbolała.
- Siadaj Pines, zanim zepsujesz mi humor. - nauczycielka machnęła ręką, a Mabel zajęła miejsce obok Felixa, gościu był bodajże kapitanem szkolnej drużyny koszykarskiej. No tak, on też próbował się dobrać do mojej siostry od dość dawna i nawet nie starał się ukrywać z tym, że perfidnie wpatrywał się w biust brunetki. Wywróciłem oczami, otwierając zeszyt, by zapisać to, co nakreśliła na tablicy pani Brown.
CZYTASZ
Hey, Pine Tree |ZAWIESZONE|
FanfictionMinęło kilka lat od czasu, kiedy rodzina Pines pokonała Bill'a Cipher'a przed rozpętaniem apokalipsy na całym świecie. Teraz jedynym zmartwieniem Dipper'a i Mabel może być szkoła, rówieśnicy i rodzice, którzy zdają się w ogóle nie martwić swoimi dzi...