03. Hey Pine Tree, let's make a deal.

862 69 15
                                    

Pov. Dipper

To musiał być jeden z tych koszmarów, z których nigdy nie potrafiłem się wybudzić. Zawsze był w nich on, zawsze w tych snach potrafiłem mu zaufać, a wtedy on to wykorzystywał, by mnie zniszczyć. Jednak... Jednak gdyby chciał mojej śmierci, czy uratowałby mnie przed pobiciem przez Felixa? W sumie... On był sadystą. Pewnie wolał sam zapewnić mi cierpienie, niż wyręczać się innymi.

- Twoja kawa, Pine Tree.

A jednak zgodziłem się wyjść z nim na kawę. Sądziłem, że to jedyny sposób, w jaki mogę mu się odwdzięczyć za uratowanie dupy. Podniosłem wzrok znad czytanej książki i przeniosłem go na blondyna, który podsuwał mi pod nos kubek kawy z logiem Starbucks. Podniosłem do góry jedną brew, chwilę analizując wszystkie za i przeciw wypicia tego, co było w kubku. Mógł coś wsypać. Albo perfidnie napluć, by po prostu mnie wkurzyć.

- Wiesz... Gdybym dalej miał większość mojej mocy, pewnie zajrzałbym ci do głowy, chociaż domyślam się, co ci tam chodzi. - demon oparł się o oparcie swojego krzesła, po czym zasłonił czoło swoją grzywką, która sterczała do góry. - Jestem Dipper Pines! A to jest zły demon, Bill Cipher. On chce mnie zabić, tam jest pewnie trucizna... Zgadłem?

Wywróciłem oczami, po czym skinąłem głową. Bill uśmiechnął się tajemniczo, po czym poprawił swoją grzywkę i pochylił się nad stołem.

- Zapewniam cię, że gdybym chciał cię zabić, wysiliłbym się na coś bardziej wymyślnego niż trucizna w kawie. Jeszcze tak przy ludziach... - roześmiał się bez cienia radości. - Wolałbym powoli cię torturować i słuchać twoich wrzasków i błagań o litość, jeśli mam być szczery.

Wziąłem głębszy wdech, po czym niepewnie napiłem się kawy. Blondyn wtedy się roześmiał, a ja już naprawdę się bałem, że jednak mógł zagrać i tak naprawdę w kawie była jakaś trucizna.

- Naprawdę sądzisz, że po tylu latach spotykamy się tu tylko po to, żebym ja mógł cię zabić?

- ... a nie? - szepnąłem niepewnie, na co demon roześmiał się jeszcze głośniej.

- Tu nie chodzi o zabicie twojej rodziny, tylko o coś... Ważniejszego.

Powiedział to tak, jakby zabicie mojej rodziny było dla niego takie łatwe i nic nie znaczyło. Pominąłem jednak tą uwagę i skupiłem się przy tym, co chciał mi przekazać demon.

- A... Więc? O co chodzi?

Bill spojrzał w prawo i w lewo, a następnie sięgnął do kieszeni i wyciągnął miarkę. Jednak to nie była zwykła miarka, od razu ją rozpoznałem.

- Skąd masz urządzenie do podróżowania w czasie?

- We wszystkich czasoprzestrzeniach, planetach i wymiarach istnieją już tylko trzy takie urządzenia. - zaczął demon. - Ostatnio też dochodzi coraz częściej dochodzi do morderstw, najczęściej są to jacyś tam ludzie z półki wyżej lub demony... - tu Bill zamilkł, zaciskając ręce w pięści. - Mojego brata, przydzielono do tej sprawy. Po dość długich negocjacjach, zgodzlili się też dopuścić mnie do tego, ale... Mam ograniczone moce. Nie jestem już wszechpotężny, jak kiedyś...

- Co się stało po... Tym wszystkim? - zapytałem cicho i wiedziałem, że on wie, o co chodzi.

- Wskrzeszono mnie. A potem skazano na nieokreślony pobyt w więzieniu dla demonów. - powiedział dość cicho, odwracając gdzieś głowę.

- To... Chyba dość łagodna kara, prawda?

- Łagodna? - prychnął blondyn, kręcąc głową. - Jedną z łagodniejszych metod "resocjalizacji" demonów jest głodzenie nas przez tydzień, a następnie wpychanie tyle jedzenia, aż nie zaczniemy zwracać. - Bill skrzywił się, a w jego oczach dostrzegłem cień smutku.

Hey, Pine Tree |ZAWIESZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz