Grudniowy dzień w Oberstdorfie powoli chylił się ku końcowi. Wszyscy skoczkowie, którym udało się zakwalifikować do sobotniego konkursu TCS, prawdopodobnie zdążyli już zasnąć, aby dobrze się zregenerować, a od rana być gotowym do treningów.
No, prawie wszyscy...
Mackenzie Boyd-Clowes nawet nie zdawał sobie sprawy, która jest godzina, kiedy leżał na hotelowym łóżku z telefonem w ręku. Wystarczyło mu dobre WiFi, gniazdko elektryczne i przypływ weny, a czas zdawał się dla niego zatrzymywać. Skoro nie jest Królem Skoków, to może chociaż będzie Królem Twittera.
Doskonale wiedział, że jeśli przesiedzi całą noc w Internecie, straci szansę na awans do drugiej serii jutrzejszych zawodów. Z drugiej strony, aby coś stracić, trzeba najpierw to mieć - a przecież Freitag musiałby wylądować na twarzy, żeby przegrać z nim w parze. A może i wówczas by zwyciężył? Ta myśl utwierdziła Kanadyjczyka w przekonaniu, iż praktycznie nie ma po co spać.
Tweety od fanów zawsze go bawiły. Uwielbiał wzbudzać sensację, pisząc pierdoły o sobie, kumplach z reprezentacji USA, albo po prostu relacjonując któryś z konkursów na bieżąco. Czasami, kiedy jakiś wpis szczególnie mu się spodobał, odpowiadał na niego w charakterystyczny dla siebie sposób: czy żartował, czy może jednak mówił prawdę - to wiedział tylko on.
Przeglądając kolejne wiadomości, czuł, że jego powieki stają się coraz cięższe. Jak na złość, kiedy miał szczególną ochotę na użycie swojego sarkazmu, żaden post nie wydawał się godny uwagi.
"Gratulacje i pow..." - nuda.
"Co tam u Bicknera?" - nuuda.
"Czy uważasz, że dzisiejsze warunki..." - ludzie, co z wami? Nudaaa!
Kiedy już Mackenzie miał odłożyć telefon na szafkę nocną i wkroczyć na właściwą ścieżkę swej sportowej kariery, pozwalając organizmowi na sen, na stronie głównej serwisu zauważył wpis pewnej dziewczyny:
@ MackenskiBC czy uważasz, że Jonathan Learoyd jest śliczny?
Ponieważ długotrwały brak snu dawał o sobie znać, skoczek potrzebował chwili, aby przypomnieć sobie, kim jest ów Jonathan. Czy to jakiś piosenkarz? Członek boysbandu? Może aktor z Riverdale? Już widział te nagłówki w czasopismach dla nastolatek: "Quiz: Czy pasujesz do Jonathana?", "Jonathan szczerze o blaskach i cieniach sławy", "Jonathan - łamacz nastoletnich serc". I wtedy go oświeciło - przecież chodzi o tego młodego francuza, dzięki któremu Vincent nie czuje się już w swojej kadrze tak samotny jak... w sumie, Mackenzie.
Tylko, dlaczego jedna z fanek pyta go o Learoyda? Co taki przeciętny chłop z Toronto może wiedzieć o męskiej urodzie? Nie, nie warto odpisywać... chyba.
W tym samym momencie Boyd-Clowes pomyślał, że nawet jeśli odpisze, przecież nikt nie potraktuje jego odpowiedzi na poważnie. W najgorszym wypadku jakieś hotki zaczną pisać na Wattpadzie gejowskie fanfiki o rzekomym romansie kanadyjsko-francuskim. I kto będzie chciał to czytać? No właśnie, nikt.
Zanim Mackenzie zdążył przemyśleć to, co zamierza zrobić, jego odpowiedź na pytanie dziewczyny powędrowała do sieci:
Tak, jest śliczny. Nie jestem niewidomy.
Z początku chłopak był z siebie dumny, widząc, jak duże poruszenie wywołał jego wpis. Polubienia sypały się bezustannie przez dobre pół godziny - nowy rekord! Może powinien publikować takie wpisy dużo częściej? Byłby prawdziwym Królem Twittera.
Mina zrzedła mu w ciągu jednej sekundy. Pośród setek wiadomości zaśmiecających panel powiadomień w jego smartfonie, znajdowała się wiadomość z Messengera.
Wysłał ją Learoyd, a w treści znalazło się jedynie "Dziękuję".
Mackenzie spanikował - jak mógł nie wpaść na to, że Jonathan przeczyta jego tweeta? I dlaczego, do cholery, tak się teraz przejmuje czymś, co miało być i nadal jest tylko głupim żartem... bo nadal jest, prawda?
Bez zastanowienia, wylogował się z każdego możliwego portalu społecznościowego, wyłączył telefon i wbił twarz w pękatą poduszkę. Jeśli cokolwiek mogło go teraz uspokoić, to sen.
CZYTASZ
croissant | leaboyd
FanfictionGdzie Mackenzie po raz tysięczny robi coś, nim pomyśli, ale tym razem nareszcie ponosi konsekwencje swoich czynów.