°huit

325 77 25
                                    

- KB jak Kevin Bickner...

Mimo, że teoria wysnuta przez Jonathana stanowiła póki co jedynie owoc bardzo powierzchownej dedukcji, nie opuszczała jego myśli ani podczas lotu samolotem, ani na lotnisku, kiedy to po kilkutygodniowej rozłące, ponownie mógł spotkać się z mamą i bratem.

Siedząc w rodzinnym aucie, w którym rozbrzmiewała lekka jazzowa muzyka, a w powietrzu unosił się zapach domowego ciasta z owocami, odpowiadał na pytania rodzicielki zdawkowo, tak lub nie, czasem nawet nie zwracając uwagi na to, czy zadaje pytania ogólne czy szczegółowe.

Większość matek skarciłaby dziecko za tego typu zachowanie, jeśli nie werbalnie, to z pewnością w myślach. Pani Learoyd jednak domyśliła się, że coś jest na rzeczy, jej syn zawsze był bowiem sympatyczny i wygadany. A ponieważ mogłaby przysiąc, iż nie chodzi o degradację do zawodów niższej rangi, postanowiła odpuścić - znała Jontiego i wiedziała, że jeśli problemy zaczną go przerastać, prędzej czy później zwróci się do niej po pomoc.

Gdy dotarli do domu, Croissant nareszcie zajął myśli, rozpakowując swoje bagaże, układając w szafie ubrania, pokazując bratu plastrony z poszczególnych imprez, bawiąc się ze swoim psem oraz jedząc wspomniane wcześniej ciasto. Wszystko to trwało jednak zbyt krótko, aby w tym czasie zapomnieć o Mackenziem.

Późnym wieczorem, kiedy wszyscy domownicy już spali, Jonathan schował pod uformowany z kołdry namiot i, w egipskich ciemnościach, odblokował swój telefon. Wziął głęboki wdech, stawiając pierwszy krok w stronę rozwiązania zagadki KB.

Przejrzał wszystkie posty, które Boyd-Clowes udostępnił na Instagramie, skupiając wszelką uwagę na tym, żeby przypadkowo nie polubić któregoś ze zdjęć. Nie znalazłszy niczego, przeniósł się na konto Bicknera. Nic. Stracił tylko czas, patrząc na twarz, której najchętniej nigdy by już nie oglądał.

Przeniósł się na Twittera, ale oprócz humorystycznych wpisów i wzajemnych retweetów, nie było rzeczy, która przykułaby jego uwagę. Ostatecznie stwierdził, że na kontach publicznych nie ma co szukać, uruchomił więc laptop i wpisał adres Facebooka.

Prywatne konto Mackenziego było zupełnie puste, tak, jakby specjalnie je wcześniej wyczyścił. Żadnych zdjęć, statusów ani polubień stron, garstka znajomych - może używał Facebooka tylko ze względu na Messengera? Jonty westchnął. Cała ta sprawa wydawała się zbyt trudna do rozwikłania.

Ponieważ nie miał Amerykanina w znajomych, Jonathan wklepał w wyszukiwarkę jego dane. Lista Kevinów Bicknerów była dłuższa, niż się tego spodziewał, zawęził więc wyniki, dodając do nazwiska University of Chicago.

Wówczas jego oczom ukazało się właściwe konto. Na zdjęciu profilowym widniał rudawy, uśmiechnięty mężczyzna, stojący w punkcie widokowym wysoko w górach. Pod nazwiskiem, Kevin upublicznił jedynie informację o uczelni, przynależności do kadry narodowej oraz tajemniczy status związku „to skomplikowane". Croissant bez zastanowienia kliknął na zaproszenie do grona znajomych.

Z jego ust mimowolnie wydobyło się ciche tchnienie, kiedy kilka sekund po wysłaniu zaproszenia, Messenger poinformował go o nowej wiadomości.

Kevin chce nawiązać z Tobą kontakt.

- Czy nie mógłby po prostu przyjąć zaproszenia? - pomyślał z konsternacją Jonty, ale ostatecznie udzielił zgody na konwersację.

Przez krótki czas na białym tle aplikacji, w chmurce Kevina, pojawiał się i znikał wielokropek, a Learoyd ze zniecierpliwieniem czekał na wiadomość, którą Bickner chce mu przekazać. Wkrótce dotarło do niego bardzo wymowne zdanie:

Nie jesteś moim znajomym, Francuziku.

Przez moment Jonty myślał, że wszystko stracone i nie warto brnąć dalej. Po chwili jednak wielokropek wrócił i pojawiła się kolejna wiadomość:

Ale możesz nim być 😌 Co cię do mnie sprowadza?

Croissant przeciągnął się i strzelił kośćmi w dłoniach. Odpowiedź, której udzielił Kevinowi, mogła być tylko jedna:

Mackenzie Boyd-Clowes.

Młody Francuz podskoczył, kiedy po odczytaniu jego wiadomości, Bickner wybrał opcję wideorozmowy.

croissant | leaboydOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz