Rozdział 9,,..nie..przecież to za szybko..''

986 25 4
                                    

~Violetta

*miesiąc później

-Kochanie jeszcze tylko 3 dni..

-Wiem..odliczam już godziny..Kotku muszę kończyć..Kocham cię - rozłączył się

Nie mogę się doczekać..Nagle poczułam skurcz..a po moich nogach spłynęła woda..Nie przecież to za szybko..Wzięłam swój telefon i zadzwoniłam do mojego brata..To tak boli..

 * 8 godzin później

Właśnie trzymam moją córeczkę..ten poród był bardzo wyczerpujący..jestem zmęczona ale i szczęśliwa..Laura urodziła się o 24:02.Wreszcie mam ją w ramionach..Pocałowałem jej czółko..a ona otworzyła swe piękne zielone oczka i się do mnie uśmiechnęła..Szkoda tylko, że Leon nie może być przy tym..Nagle do sali weszła Ludmila

-Hej Violu jak się czujesz..?

-Zmęczona..jestem wam tak wdzięczna..- powiedziałam do niej i mojego brata, który pojawił się przy Lu

-Oj nie dziękuj siostra..może zadzwonić do Leona..?

-Nie..Fede muszę mu sama powiedzieć..-Gadaliśmy tak około godziny, wzięli moją córeczkę na badania, przez ten czas postanowiłam iść spać...

*rano

-Laura Verdas, urodzona 22.12.2017 rok , waży 2,590 kg..- czytałam tekst z różowego kocyka..Właśnie mój brat dał go Laurze..-Jest śliczny, dziękuje..- przytuliłam się do niego i Lu..

-Kiedy wychodzicie..?- spytała

-Lekarz mówił, że za godzinę możemy już wyjść bo wszystko jest dobrze..

*godzinę później

Mój brat odwozi mnie do domu..Ja siedzę z tyłu i wpatruje się w śpiącą Laurę..Nawet nie wiem kiedy dojechaliśmy..Mój brat bierze moją torbę, a ja biorę Laurę w nosidełku, wchodzę a tam są wszyscy..Naty i Maxi, Fran i Diego, Cami i Brodway..

-Witamy mamusie.!!- krzyczą dziewczyny..Przywitałam się ze wszystkimi, po czym poszłam i odłożyłam Laurę do łóżeczka..Kiedy już położyłam ją i przykryłam kołderką..spojrzałam na nią jeszcze raz..Jest czystą kopią Leona..

-Oj siostra nie patrz się już tak na nią..wiem że jest prześliczna no ale..będziesz miała jeszcze na to czas..- zaśmiał się po cichu Fede..Przytuliłam się do niego..

-Dziękuje wam za wszystko..pomagaliście mi..nie wiem jak wam się odwdzięczę..

-Violu nie musisz..teraz choć na dół inni czekają..

Siedzieliśmy i wspominaliśmy stare czasy..Niestety co dobrze musi się kiedyś skończyć..było po 18:00, malutka się przebudziła pewnie jest głodna..zaczęłam ją karmić z piersi..Gdy się już najadła, zaczęłam jej śpiewać ,,Podemos'' piosenkę mojego i Leona autorstwa..Napisaliśmy ją na festyn w naszej szkole..Kiedy skończyłam już spała, odłożyłam ją ponownie do jej łóżeczka..Po tym postanowiłam ubrać do końca choinkę i udekorować dom...W końcu na wigilię przyjadą moi rodzice, Fede i jego rodzina i Leon..nie mogę się doczekać jego reakcji..Nagle zadzwonił mój telefon

-Cześć kotku..- odezwał się smutno

-Co się stało..?

-Bo ja będę musiał zostać dłużej..są jakieś problemy..Błagam cię nie złość się..

-Nie..ja się nie złoszczę..tylko smutno mi..

-Mi też słońce..ale pamiętaj, że bardzo Cię kocham

-Wiem..ja ciebie też..

-Kotku..muszę kończyć..zadzwoniłem na moment..

-Dobrze kocham cię..- rozłączyłam się..Czyli muszę wykreślić z listy gości Leona..

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hello tu znów ja<3 To tak czeka nas jeszcze jeden albo dwa rozdziały jeszcze nie wiem.. Komentujcie, głosujcie<3 Szczęśliwego 2018!!Bajo do następnego <3

Leonetta Mam dla Ciebie niespodziankę..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz