mikey pov
Gdy tylko zszedłem na dół uderzył we mnie zapach naleśników, które uwielbiałem.
- Naleśniki! - Przytuliłem mamę i od razu zabrałem się za zjedzenie śniadania. Prawie zapomniałem o incydencie z poranka.
Wziąłem plecak upewniając się, że wszystko spakowałem. Założyłem kurtkę jeansową i wyszedłem z domu. Włożyłem słuchawki puszczając moją ulubioną playlistę.
Może chłopak z okna mnie tak naprawdę nie zauważył?
Może już zapomniał?
Mam nadzieję, że nigdy go już nie zobaczę. Nie wytrzymałbym konfrontacji twarzą w twarz z chłopakiem, przed którym się totalnie ośmieszyłem. Na samo wspomnienie oblałem się rumieńcem.
Gdy zorientowałem się, że jestem już coraz bliżej szkoły mój stres się spotęgował.
Co jak znowu będą mnie wyśmiewać?
Drżącymi dłońmi otworzyłem drzwi od budynku. Rozejrzałem się po zatłoczonym korytarzu a pętla w moim brzuchu zacisnęła się. Zaraz się schaftuje.
Skulony próbowałem przejść niezauważony korytarzem. Kierowałem się w stronę sekretariatu. Ręce jak zwykle miałem całe mokre od stresu. Gdy dotarłem do celu wziąłem głęboki oddech i otworzyłem drewniane drzwi.
- Dzień dobry - powiedziałem cicho w stronę starszej kobiety siedzącej za biurkiem w małym pomieszczeniu.
- W czym mogę pomóc słoneczko? - odezwała się ciepłym głosem a mi niewidzialny ciężar spadł z serca. Naprawdę bałem się, że będzie wrednym babsztylem jak w tych wszystkich filmach.
- Ja... um... jestem nowy i nie za bardzo wiem...
- Jasne. Imię i nazwisko?
- Michael Clifford.
Kobieta wystukała coś w komputerze i po chwili podniosła wzrok.
- Jesteś w klasie 3c, oto twój plan. - Podała mi małą kartkę papieru uśmiechając się promiennie.
- Dziękuję.
- Powodzenia.
Trochę spokojniejszy wyszedłem z gabinetu. Przyjrzałem się planu lekcyjnemu. Pierwszą mam historię. Sala 107. Powinno pójść łatwo.
Nie poszło. Zaraz skończy się przerwa a ja dalej krążę po tej wielkiej szkole. Załamany oparłem się o ścianę. Miałem ochotę usiąść i rozpłakać się jak dziecko.
- Hej Michael! Co ty tu robisz? - Zdziwiony spojrzałem na chłopaka ze sklepu. Jak mu było na imię? Carol? Carmen? Cermit? Calum!
- Hej Calum.
- Chodzisz tu do szkoły?
- Niestety...
- Coś się stało? - spytał z troską.
- Nie mogę znaleźć sali. Ta szkoła jest za wielka. - zaszkliły mi się oczy. Jestem tak cholernie żałosny.
- Hej nie martw się - poklepał mnie delikatnie po ramieniu.- Pomogę ci. W jakiej teraz masz sali?
- 107.
- Czekaj... Chodzisz do 3c?
- Um chyba tak.
- Jesteśmy razem w klasie - pisnął z ekscytacją w głosie Calum. Poczułem dziwną ulgę. Chłopak wydawał się naprawdę fajny. Chociaż w sumie po co robić sobie nadzieję? Nigdy nie będę mieć przyjaciela bo nikt nie chciałby się zadawać z taką ofiarą losu.
YOU ARE READING
lost boy | muke
FanfictionŻycie Luke'a można opisać jednym słowem - nuda. Pochłonięty rutyną codzienności siedemnastolatek dawno zapomniał co to fascynacja, ekscytacja i przysłowiowe motylki w brzuchu. Czy uroczy Michael który niedawno wprowadził się do domu obok jest w stan...