*three*

15 2 0
                                    

Michael nerwowo przygryzał końcówkę długopisu próbując skupić całą swoją uwagę na zadaniu z matematyki, które w teorii wydawało się proste. Jednak to nie jego wina, że myślami cały czas wracał do wydarzeń z dnia dzisiejszego. W poprzedniej szkole był często poniżany, szczególnie po tym wydarzeniu, ale do tego rodzaju bólu nie był w stanie przywyknąć. Jego samoocena od zawsze była niska lecz konfrontację z rówieśnikami dosłownie równały ją z ziemią. Czuł się jak najgorsze gówno. On chciał po prostu żeby ktoś go pokochał. Ktoś zaakceptował takim jakim jest. 

Po nieudolnej próbie nauki stwierdził że obejrzy jeden odcinek SKAM póki ma czas. Uwielbiał seriale tego typu. Mógł chociaż na chwilę oderwać się od swojego żałosnego życia. Zapomnieć o wszystkich problemach i na kilkadziesiąt minut przenieść się do świata, w którym jedynym zmartwieniem jest to czy twój ulubiony shipp będzie w końcu razem. 

Godzinę później był jednak zmuszony do rozpoczęcia przygotowań do kolacji. Ubrał swój ulubiony, luźny błękitny sweter i czarne, obcisłe rurki z dziurami. Obejrzał się w lustrze i westchnął głośno.

- Michael czas wychodzić! - Zawołała Karen przygładzając swoją granatową sukienkę. Mike ostatni raz poprawił włosy i zbiegł po schodach starając się nie potknąć o własne kończyny.

W pośpiechu ubrał czarną kurtkę i razem ze swoją rodzicielką wyszedł z domu. Pięć minut później Karen nacisnęła dzwonek do drzwi stojąc na drewnianej werandzie zadbanego, błękitnego domu.

mikey pov

- Nareszcie jesteście! - wykrzyknęła przyjaźnie wyglądająca kobieta gdy tylko otworzyła drzwi.

- Liz poznaj mojego syna Michaela - powiedziała moja mama.

- Dzień dobry - powiedziałem cicho. Wtedy Liz zrobiła coś czego się zupełnie nie spodziewałem. Zamknęła mnie w żelaznym uścisku. Na początku lekko się spiąłem ale od kobiety biła tak pozytywna energia, że po chwili znowu się rozluźniłem.

- Cieszę się, że mogę Cię poznać. - powiedziała z promiennym uśmiechem sięgającym aż do jej oczu. - A teraz wejdźcie nim jedzenie wystygnie. - Otworzyła szerzej drzwi wypuszczając nas do przyjemnie ciepłego wnętrza.

- Luke! Zejdź na dół, goście przyszli! - krzyknęła Liz podczas gdy ja i mama zdejmowaliśmy kurtki i buty. Po chwili w domu rozległy się odgłosy schodzenia po schodach i ktoś stanął w przedpokoju. Uniosłem lekko głowę i dosłownie mnie wmurowało. Zastygłem w bezruchu patrząc na osobę stojącą przede mną. W gardle mi zaschło a w żołądku zacisnęła pętla. Dopiero teraz skojarzyłem fakty.  To jest dom chłopaka z okna. Jak ja mogłem o tym nie pomyśleć. Miałem wrażenie, że świat zaczął wirować lecz ja dalej wpatrywałem się w te oczy. Te piękne niebieskie oczy, przypominające spokojne morze w słoneczny dzień. Te cudowne oczy przywodzące na myśl wiosenne błękitne niebo. Te oczy, w których się po prostu zatapiałem bez opamiętania.

lost boy | mukeWhere stories live. Discover now