Pierwsze lekcje, nowa przygoda.

58 3 0
                                    

Obudziłam się wcześnie, otwarłam oczy gdy stał nad de mną brat. Wpierw nic nie mówił, możliwe że mnie budził.

- No to wstajemy! - Odparł to podnosząc lekko, głos.

- Dobra, dobra już wstaje. Ile mam do wyjścia? - Spytałam, bo nie wiedziałam którą aktualnie mamy godzinę.

- Zostało, tak około 30 minut. Uszykuj się, zejdź na dół tam czeka na ciebie śniadanie. - Odparł, myślałam że to koniec jego wypowiedzi, ale tak nie było. - Dziś, sama musisz dojść do akademii. Wyruszam na misję, przez jakiś czas mnie nie będzie. - Gdy powiedział ostanie słowa, to rzuciłam mu się w objęcia. I powiedziałam mu na ucho po cichu.

- Tylko uważaj na siebie... - Odparłam ze spokojem, wyszłam z objęć i się uśmiechnęłam do niego.

- Będę, a ty masz się pilnie uczyć i trenować podczas mojej nie obecności. Po powrocie, zobaczę efekty twej ciężkiej pracy. - Powiedział, a w tym momencie na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Oczywiście! - Powiedziałam to z radością, a raczej wykrzyczałam.

Czas na przygotowanie się do akademii, spakowałam się wczoraj wieczorem. Więc miałam dodatkowe minuty a przyszykowanie się. Po chwili ubrana, zeszłam na dól. Przemierzyłam ten odcinek między moim pokojem a kuchnią, w mgnieniu oka. Na stole widziałam już, kanapki spakowane do szkoły. Również były płatki z mlekiem uwielbiałam je, lecz nie często je jadałam. Również była ciepła herbata, na rozgrzanie. Gdy usiadłam do stołu i zaczęłam zajadać się mym śniadanie. Kushina w tym samym czasie spakowałam mi drugie śniadanie do torby wraz z wodą na cały dzień.

No to pomyślałam, no to zacząć nową przygodę życia. Jaką nazwę nosiła akademia. Zjadłam śniadanie, pożegnałam się z wszystkimi. Założyłam buty i wyszłam. Kierowałam się w stronę akademii, co dziś przyniesie ten dzień - pomyślałam. Gdy doszłam do pierwszego zakrętu, spotkałam Kakashiego. Wpierw go nie zauważyłam, bo szłam wpatrzona w drogę. Nie spoglądałam na boki. Chyba skapnął się, że go nie zauważyłam więc wszedł w moją drogę. Prawie przez to na niego wpadłam, ale w odpowiednim momencie się zatrzymałam.

- Cześć, Yuki. - Odparł Kakashi, nie okazując przy tym żadnych emocji.

- Hej. - Odpowiedziałam mu.

Udaliśmy się razem do szkoły, podejmowaliśmy tematy. O akademii, co będzie na tych lekcjach. Jaki okaże się nasz nauczyciel. Jak nam będzie szło i takie tam pierdoły. Gdy doszliśmy do akademii, słyszałam znamy mi głos.

- Czekajcie, czekajcie! - Był to krzyk, zatrzymałam się. Nie obracałam się, wiedziałam kto to był, był to Obito.

- O Obito. - Powiedziałam, gdy Obito stanął koło mnie. W końcu, przyszedł na czas nie spóźnił się co dla niego to rzadkość.

Razem w trójkę, skierowaliśmy się w stronę naszej klasy. Gdy weszliśmy do klasy, już część w niej była. Uśmiechnęłam się do nich i poszłam na swoje miejsce, przy oknie. Czekaliśmy trochę, jeszcze na nauczyciela. Emm, spóźniał się jak to Obito. Aż do klasy wszedł Gai. Byłam ciekawa, gdzie usiądzie. No i co ja widzę na oczy, usiadł przy Rin. Nie wiem dlaczego, ale bardzo się cieszyłam. No i przyszedł ten nie szczęsny nauczyciel.

- Przepraszam, ale musiałem zostać chwilę w pokoju nauczycielskim. - No tak, tak tłumacz się.

- Co będziemy dziś robić?! - Wyrwał się Obito.

- No właśnie co będziemy dzisiaj robić, oto jest dobre pytanie. - Odparł i chwilę rozmyślał, co tu nam wymyślić. - Więc wpierw pójdziemy trochę potrenować, na świeżym powietrzu. A następnie, zobaczymy co nam dzień przyniesie. - Na chwilę się zatrzymał i dalej kontynuował. - Zostawcie wszystko w sali i chodźcie na boisko.

Życie YukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz