12

1.9K 105 6
                                    

Przyglądam się dziewczynie, która krzywi się z każdym łykiem szampana, marszcząc przy tym śmiesznie nos. Zaraz potem odstawia kieliszek na blat szklanego stolika, choć zostało przynajmniej dwie trzecie napoju. Blondynka odwraca się w moim kierunku i uśmiecha szeroko.

- To co? Zaczynamy imprezę? - kiwam głową w górę i dół. - To odstawiaj to. - macha dłonią w stronę szklanego naczynia, a ja posłusznie wypijam alkohol do końca i odkładam pusty kieliszek tuż obok tego, należącego do niej. - Idziemy tańczyć. - ogłasza, ciągnąc mnie za rękę na środek lekko przemeblowanego salonu.

Rodzice Florence i Williama pojechali spędzić Sylwestra u siostry kobiety, która mieszka jakieś dziesięć kilometrów stąd. Obiecali wrócić koło południa następnego dnia i kategorycznie zakazali przestawiać meble w pokoju dziennym. Chwilę po tym jak pojechali, Flo i Will w szaleńczych piaskach zaczęli przesuwać sofę pod ścianę, a ja zacząłem się zastanawiać czy ktoś nie podmienił Williama i czy to aby napewno ten sam, poważny adwokat pracujący w kancelarii. Moje przemyślenia nie trwały jednak długo, bo dziewczyna wciągnęła mnie do zabawy z robieniem z salonu, parkietu.

Obracam dziewczynę, a chwilę później ta wpada w moje ramiona, gdzie mogłaby zostać na zawsze. Jednak do pomieszczenia wchodzi jej brat.

- Ej, a ja z kim mam tańczyć? Z powietrzem? - pyta płaczliwym głosem, przez co dziewczyna odrywa się ode mnie i teraz ląduje w parze z młodszymi adwokatem.

- Będziecie musieli się mną podzielić, bo się nie rozdwoję.

Siadam na kanapie, która swoje miejsce znalazła pod oknem i obserwuję rodzeństwo, które wyśmienicie się bawi, a widząc szczęśliwą Florence sam staję się szczęśliwszy. I to chyba wystarczy mi do tego, że chciałbym chociaż spróbować spędzić z nią resztę życia. I zrobię wszystko, żeby nam się to udało.

Nade mną pojawia się dziewczyna i wyciąga dłoń w moim kierunku. Unoszę prawą brew w górę, nie robiąc sobie nic z jej ruchu.

- Przecież nie będziesz siedział w sylwestra. - mówi, wywracając oczętami.

Chwyta mnie za rękę i ciągnie w górę, choć szansa na to, że da radę mnie podnieść jest mniejsza niż jeden do stu. Mimo wszystko, postanawiam jej w tym pomóc i sam wstaję, a zaraz potem zostaję porwany do tańca z nią.

Nigdy nie sądziłem, że będę czuł się tak dobrze w zwykłym domu, gdzieś pośrodku lasu, daleko od miasta, no ale najwyraźniej cuda się zdarzają, bo nie mam w ogóle ochoty stąd wyjeżdżać.

☃️⛄☃️⛄☃️⛄☃️⛄☃️⛄

Wypijam może czwarty kieliszek w ciągu tej nocy, co z dwoma kieliszkami szampana jest w sumie niczym w porównaniu z nastoletnimi imprezami z bratem. Odstawiam naczynie na stolik i spoglądam na Nicolasa, który od rana praktycznie nie zostawia mnie ani na moment samą. I o dziwo, w ogóle mi to nie przeszkadza, a nawet podoba mi się to.

Uśmiecham się do mężczyzny, a on to odwzajemnia. Sięga po moją dłoń i przyciąga mnie do siebie, a zaraz potem zaczyna poruszać naszymi ciałami do melodii jakiejś wolnej piosenki. Zarzucam mu ręce na szyję i wtulam się w jego ciała, wdychając jego zapach i znów czuję cynamon, który chyba już na zawsze będzie mi go przypominał.

Przez moment kołyszemy się, gubiąc całkowicie rytm, ale ani mi, ani najwyraźniej prawnikowi jakoś to nie przeszkadza. W momencie, gdy zaczyna się druga zwrotka zaczynam czuć delikatne pocałunki na szyi. Czuję ciepło wpływające na moje policzki i raczej nie jest to sprawka alkoholu.

Całkowicie zatracam się w miękkich ustach Nicka na mojej skórze, że to po prostu nie możliwe, że jednak dostrzegam jak Will wychodzi z salonu do kuchni. W każdym razie, gdy mój brat znika, podnoszę się na palcach i wbijam w usta Boussona, który od razu odwzajemnia pocałunek, a jego dłonie zjeżdżają w dół moich pleców.

- Czy dzisiejszy dzień może trwać wiecznie? - wyszeptuje, a ja zastygam w miejscu, ale moment później kładę dłoń na jego policzku. Kręcę leciutko głową na boki, a ten zamyka mnie w szczelnym uścisku i mimo tego, że jest o wiele wyższy, odkłada głowę na moim ramieniu.

- Ale zawsze możesz kolejne dni uczynić jeszcze lepszymi. - odzywam się, a ten odrywa się ode mnie i po chwili przyglądania mojej twarzy, prowadzi w kierunku schodów.

- Jeśli nie chcesz, to wystarczy słowo. - odzywa się, przystając na pierwszym schodku, przez co jest jeszcze wyższy. - Mogę poczekać, nawet całe wieki. - dodaje, co powoduje uśmiech na moich ustach. - Zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa.

☃️⛄☃️⛄☃️⛄☃️⛄☃️⛄

Liczba słów: 710

Zdaję sobie sprawę z tego, że rozdział wyszedł krótki, ale jak widać coś się tam u nich dzieje 😊

Widzimy się jutro i buziaczki 😘😘

No i za każdy wskazany przez was błąd, będę wam bardzo wdzięczna 😉😙

All I Want For Christmas Is YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz