7

1.9K 111 20
                                    

Schylam się po wielkie pudło, ale po chrząknięciu Williama, prostuję się, zostawiając pakunek w spokoju. Spoglądam na właściciela mieszkania, w którym sobie teraz pomieszkuję.

- Pamiętasz o czym ci mówiłem? - zaczyna, a ja, jak przystało na grzecznego chłopca, kiwam głową w górę i w dół. - Nie skrzywdź mojej siostry. To bardzo wrażliwa istotka. - mówi z powagą, ale jednocześnie czuć miłość jaką darzy Florence. 

- Obiecuję. - odzywam się.

- Nie chodzi mi o o, żebyś mi tu coś ślubował teraz, tylko żebyś nigdy, słyszysz? Nigdy nie złamał jej serca, bo oleję to, że twój ojciec jest moim szefem i ci nakopię, jasne?

- Wiem jak boli złamane serce. - mówię zgodnie z prawdą. - Może pod koniec nie kochałem Michelle tak jak na początku, ale ja naprawdę cierpiałem. Nie chciałbym, żeby ktokolwiek, nawet największy wróg, cierpiał tak przeze mnie. Chociaż, musisz wiedzieć, że mnie i Flo nic nie łączy. 

- W sklepie pokazaliście jak to nic was nie łączy. - otwieram lekko usta, zastanawiając się co powiedzieć i skąd on może o tym wiedzieć. - No, nie gap się tak na mnie. Ta jędza, którą spotkaliście, to moja była i chyba nagle sobie o tym przypomniała, bo zadzwoniła, żeby wypytać o wszystkie szczegóły waszego związku. - uśmiecha się, a ja poznaję ten wyraz twarzy z sali rozpraw.

- Powiedziałeś jej prawdę? - pytam, a w głębi duszy mam nadzieję, że jeszcze kilka razy będę mógł chociaż poudawać chłopaka blondynki.

- Lekko ponaciągałem prawdę, ale na mieście lepiej udajcie szczęśliwie zakochanych, czy coś w tym stylu. A teraz śmigaj na dół z tymi pudłami, bo Flo czeka, a danie jej pudła pełne ozdób świątecznych to najprostszy, najtańszy i najbardziej sprawdzony sposób, żeby ją uszczęśliwić, oczywiście zaraz po wtarganiu do domu choinki w doniczce. 

☃️⛄☃️⛄☃️⛄☃️⛄☃️⛄☃️

Z kuchni zagląda William, a ja automatycznie wywracam oczami, skręcając do salonu, byle tylko go nie oglądać. Jednak ten wchodzi do pomieszczenia drugimi drzwiami, prowadzącymi właśnie z kuchni.

- Całowałaś się znów z Nickiem. - mówi, a ja marszczę brwi, zwalając się na fotel taty. Tylko mi na nim pozwala siedzieć, więc korzystam z tego jak mogę.

- Nie. A zresztą stąd niby możesz wiedzieć takie rzeczy, co?

- Pamiętasz, że dawno temu zrobiłem najgorszą rzecz w swoim życiu u umówiłem się z Andy? No to właśnie wykorzystała mnie do wyduszenia paru rzeczy o tobie i Nicku, przy okazji wspominając coś o waszym obściskiwaniu. - uchylam lekko usta. - Pytała jak długo ze sobą jesteście czy to coś poważnego i takie tam. - na twarzy Williama pojawia się lekki uśmieszek, a ja mam ochotę zetrzeć go i to najlepiej tak na wieki wieków.

- I co jej powiedziałeś? - dopytuję, bo mimo wszystko, nie chcę ujść za kłamczuchę w oczach zapewne całego miasteczka, bo Andrea raczej nie zachowała tej wiadomości dla siebie.

- Jak to co? - no i jestem w dupie. - Jesteście razem dwa lata, zaraz po świętach wprowadzasz się do niego, a Nick szuka już pierścionka, żeby Ci się oświadczyć za rok. - wysyła oczko w moim kierunku, a ja oddycham z ulgą. - Tylko zapamiętaj to, bo pewnie wszyscy za chwilę poznają tą wersję.

- A co na to Nick? - pytam, przypominając sobie o adwokacie, który poszedł zadzwonić do swojego brata w sprawie jakiegoś klienta.

- Uśmiał się porządnie, ale mówi, że bardzo chętnie poudawa twojego faceta w razie potrzeby.

Will siada na jednym z podłokietników i wystawia nogi na drugi, przez co zamyka mi drogę ucieczki z fotela, ale w sumie kto mądry chciały uciekać z najwygodniejszego mebla na tej ziemi. No właśnie, chyba nikt.

Odkładam dłonie na kolana mężczyzny i przyglądam się wielkiej choince, sięgającej do sufitu, a raczej srebrnej gwieździe, która dotyka sufitu. Cała choinka w zasadzie ugina się od ilości ozdób, których co roku przybywa, bo oczywiście nie przepuszczę poświątecznym przeceną i zawsze wzbogacam rodzinkę w nowe bombki albo łańcuchy. Zresztą mieszkanie moje i Natalie też jest całe w ozdobach, które niestety za bardzo upodobał sobie kot dziewczyny.

- Wiesz co, Flo? - spoglądam na twarz brata, który uśmiecha się uroczo.

- Co tam, gówniarzu? - Blondyn wywraca oczami, czochra moje włosy, a potem wzdycha.

- Flora, ja chyba cię, kurczę, kocham. I kocham też święta. - zsuwa się wprost na moje kolana, a ja z tego ciężaru aż wstrzymuję oddech. - Nie udawaj, nie udawaj. - Teraz to ja wywracam oczami, a ten zarzuca mi dłonie na ramiona. - Od dziecka zawsze czekałem na święta, bo uwielbiałem oglądać jak moja starsza siostrzyczka wariuje. I nawet nie wiesz jak się cieszę, że nic się nie zmieniło.

☃️⛄☃️⛄☃️⛄☃️⛄☃️⛄

Liczba słów: 723





All I Want For Christmas Is YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz