4

2.2K 97 15
                                    

Otwieram oczy i od razu prostuję nogi, a ręce odkładam na pościel. Staram się uspokoić oddech, a gdy ten jest już spokojny, dociera do mnie mruczenie Willa.

Podnoszę się z łóżka i po cichu i przy okazji po ciemku jakoś docieram do drzwi. Wychodzę na korytarz i przechodzę do łazienki, gdzie biorę szybki prysznic, jak zwykle próbując zapomnieć o tym co mi się przyśniło. Po wytarciu się z powrotem ubieram cienką, ale długą koszulkę Williama, która tak naprawdę lekko prześwituje i krótkie, dresowe spodenki Natalie z Kubusiem Puchatkiem na prawej nogawce.

Wychodzę z łazienki i schodzę po cichu na parter, starając się nikogo nie obudzić. Wchodzę do kuchni, ale w drzwiach zatrzymuje się, bo przy blacie stoi Nicolas i jeśli dobrze widzę, grzebie w szafce.

- Szukasz czegoś? - zaczynam, wchodząc do pomieszczenia.

- Kawy. - zagryza wargę, a ja przypominam sobie ich smak z wczorajszego wieczoru. Próbuję wyrzucić z mózgu to wspomnienie, jednocześnie podchodząc do niego. Otwieram szafkę tuż obok tej, którą on właśnie zamknął i wyciągam słoik. - Dziękuję. Napijesz się ze mną?

- Bardzo chętnie, ale herbatę. - uśmiecham się lekko, wyjmując też słoiczek z zieloną herbatą z dodatkiem maliny.

Zaglądam do kolejnej szafki, szukając mojego świątecznego kubka w renifery, a gdy go nie znajduję, wyciągam taki w bałwany, należący do Willa. Stawiam naczynie obok tego zajętego przez mężczyznę i dopiero teraz dociera do mnie, że to ten poszukiwany przeze mnie. Pozostawiam to jednak bez komentarza. Wsypuję listki herbaty tak na oko i opieram się o blat, wpatrując w czajnik elektryczny.

- Zawsze tak wcześnie wstajesz? - spoglądam na Nicolasa, który z kolei wpatruję się we mnie.

- Czasem. Jak nie mogę spać w nocy. - znów uśmiecham się lekko. - A ty?

- Normalnie wolę pospać dłużej, ale podobnie jak ty, jakoś nie miałem spania tej nocy. - Czajnik automatycznie się wyłącza, a mężczyzna zalewa oba kubki. Przenosi je na stolik, gdzie siadamy naprzeciwko siebie. - Właśnie widziałem twoją walizkę jak się obudziłem. Trzeba było po nią wchodzić. W końcu to twój pokój. - Obserwuję jak jego wzrok nieznacznie obniża się na moje piersi, ukryte pod koszulką, a zaraz potem wraca na moją twarz i to powtarza się kilka razy.

- Tak właściwie, to dlaczego nie spędzasz świąt z rodziną? - Postanawiam zignorować wędrówkę jego oczu w dół i górę, a zapytać go o coś innego.

- Rodzice wyjechali w podróż życia, dookoła świata, a brat i siostra pojechali do rodzin z drugiej strony. - wzrusza ramionami. - Planowałem zostać w mieszkaniu, ale Will zaproponował mi, żebym przyjechał tu. Mówił, że takich świąt jak tu nie przeżyję nigdzie indziej.

- Tak? A mówił może co w tej ofercie świątecznej ma być? - pochylam się lekko w jego kierunku.

- Na przykład lepienie bałwana z choinką. - parskamy śmiechem, bo to chyba chodziło o mnie. - Tak więc, Florence, ulepisz ze mną bałwana? - robi słodkie oczka, na które chyba mam ulec, no i, kurcze, ulegam.

- Ulepię, ale jutro. Dzisiaj musimy ubrać jeszcze jedną choinkę. - Sięgam po kubek i upijam trochę gorącej herbaty, podobnie jak on kawy. - No, dobrze, skoro naprawdę tu zostajesz, to chyba muszę cię lepiej poznać. Nie lepię bałwanów z nieznajomymi. Pracujesz z Willem? - pytam, chociaż doskonale znam odpowiedź na to pytanie.

- Flo, wiem, że może naprawdę chciałaś zapomnieć o tamtym spotkaniu, ale ja go ciągle pamiętam. - widzę, że powstrzymuje uśmiech, śmiech, cokolwiek, a ja po prostu opadam głową na blat stolika.

- No, dobrze, to może nie było za dobre pytanie. - unoszę się tak szybko, jak to możliwe. - Naprawdę to pamiętasz? - przymykam powieki, mając nadzieję, że zaprzeczy.

- Tak, jakby to było wczoraj. - jęczę cicho ze wstydu. - Tak, więc pracuję z twoim bratem. Teraz też z nim mieszkam. A ty?

- Nie pracuję z wami. - uśmiecham się lekko.

- Naprawdę? Nie zauważyłem. To w takim razie gdzie pracujesz? - odkłada głowę na dłoni, a ja stwierdzam, że poranny zarost mu pasuje.

- W sklepie zoologicznym. Może to niezbyt dobra robota, ale mi się podoba. - spuszczam wzrok na palce, oplatające kubek w bałwany.

- A ta sprawa sprzed trzech lat? Will nie chciał mi nic o tym powiedzieć. - Zamykam oczy, przypominając sobie wszystko. - Jeśli nie chcesz, to nie musisz mówić. 

Biorę głęboki wdech i po prostu zaczynam mówić, całkowicie się przed nim otwierając, chociaż tak naprawdę tylko William zna każdy szczegół tej historii, no dobra, prawie każdy.

- Po studiach zatrudniłam się jako asystentka takiego faceta w prywatnym gabinecie weterynaryjnym w centrum miasta. Trochę zdziwiłam się, że mnie przyjęli, ale poprzednia dziewczyna nagle zrezygnowała. Przez pierwsze dwa miesiące nic się nie działo, a potem główny weterynarz, czyli mój szef zaczął mnie obmacywać. Na początku myślałam, że to tak nieumyślnie. Wiesz, przypadkiem dotknął mojego pośladka, albo zahaczył o piersi, a potem zdarzało się to coraz częściej, aż w końcu próbował mnie zgwałcić. - Przełykam ślinę. - Pierwsze co zrobiłam to pobiegłam do Will, no i wtedy wpadłam na ciebie. - uśmiecham się lekko, bo to mimo wszystko najlepsze wspomnienie z tamtego dnia. - Nie obchodziło mnie wtedy nawet to, że Will był ciągle na stażu i w zasadzie szansę, że wygra tą sprawę były zerowe. Do tej pory nie wiem, jak to się stało, że to wygrał.

- Twój brat jest naprawdę dobry w tym co robi. - komentuje cicho. - Ten facet wylądował w więzieniu, prawda?

- Dostał zawiasy, pięć lat i musiał zapłacić mi zadośćuczynienie. - poprawiam.

- Wypłacił? - dopytuje. Unoszę głowę w górę i spoglądam na jego zmarszczone brwi.

- Nie. - odpowiadam zgodnie z prawdą.

- Czekaj, co proszę? A Will nic z tym nie zrobił? - oburza się, ale mimo jego, powiedzmy agresywnej postawy, wcale się go nie boję, a nawet czuję się bezpiecznie w jego towarzystwie.

- Will o niczym nie wie i mam nadzieję, że tak zostanie. - Oczy zachodzą mi łzami, chociaż nawet nie wiem dlaczego. - Nie chcę mieć już nic wspólnego z tym facetem. - dodaję.

- Hej, Florence, spokojnie. Nic mu nie powiem, jeśli nie chcesz.

Dostrzegam jego dłoń, wyciągniętą w moim kierunku. Łapię ją i tak nagle przestaję myśleć o tych złych rzeczach, a skupiam się na jego dotyku. Ma ciepłe, trochę szorstkie dłonie, ale jednocześnie delikatne. I nagle przechodzi mnie myśl, że bardzo chętnie poczułabym jego dotyk też na innych częściach ciała.

☃️⛄☃️⛄☃️⛄☃️⛄☃️

Liczba słów: 987

Jeśli rzuci wam się jakiś błąd w oczy, dajcie znać w komentarzu.

Buziaki i do jutra 😘

All I Want For Christmas Is YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz