14

1.9K 96 10
                                    

Wyjmuję z opakowania marchewkę i wręczam ją puchatemu królikowi, który od razu zabiera się za jedzenie. Przyglądam się temu z uśmiechem, nie zauważając, że mam w sklepie gościa. Dopiero, gdy ten się odzywa, zwracam na niego uwagę.

- Cześć, Flo. - odwracam się i spoglądam na górującego nade mną mężczyznę, który uśmiecha się uroczo. Wystawia dłoń w moim kierunku, pomagając mi wstać, a gdy już to robię, nie puszcza mnie i mam wrażenie, że nawet nie przechodzi mu to przez myśl. - Miałem zadzwonić w wolnej chwili, ale pomyślałem, że to żałosne, więc przyjechałem. - śmieję się cicho, kręcąc głową na boki.

- A to nie żałosne? - dopytuję.

- Myślę, że trochę mniej niż dzwonienie. Zresztą, gdybym zadzwonił, to bym cię nie zobaczył, no i nie mógł pocałować. - Przenosi jedną dłoń na mój policzek, a drugą na biodro i przysuwa mnie do siebie. Po chwili łączy nasze usta w słodkim, cynamonowym pocałunku, który jednak przerywa chrząknięcie. Odrywam się gwałtownie od mężczyzny, jednocześnie potykając o ogrodzenie dla królików. Wpadłabym do niego, gdyby nie dłonie Nicka, który obejmuje mnie w pasie i ponownie przysuwa do siebie.

- No, no, no, co ja widzę? - Czuję jak ciepło wpływa na moje policzki. - Flo, dlaczego ja nie wiem kto to jest? - Spoglądam na Nicolasa, który ciągle mnie obejmuje i po prostu zasycha mi w ustach.

- Natalie, tak? - zaczyna, a ta potwierdza. - Jestem Nicolas Bousson. - wystawia dłoń w jej kierunku.

- No, dobra. Masz się ładnie opiekować moją przyjaciółką, a jeśli będzie przez ciebie beczeć, to cie znajdę i wykastruję, jasne? - celuje w niego palcem, a ja otwieram szeroko oczy.

- Nat, idiotko, on jest adwokatem, a tym mu grozisz! - syczę, co powoduje śmiech mężczyzny.

- Zapamiętam, Natalie. - odpowiada z powagą, po czym spogląda na mnie i cmoka mnie w czubek głowy. - Przecież nic jej nie zrobię. Za kogo ty masz masz? - pyta.

- Nie ważne. - mruczę. - Chcesz mnie odwieść do domu?

- Tak, tylko będziemy musieli zahaczyć o jeszcze jedno miejsce. - uśmiecha się.

- To ja idę się przebrać, a wy najlepiej pomilczcie. - wychodzę na zapleczę i jak najszybciej przebieram się w sweter i chwytam płaszcz. Wracam na sklep. - Jestem. Możemy iść. - pojawiam się koło nich. Cmokam dziewczynę w policzek. - Widzimy się wieczorem. Co chcesz na kolacje? - pytam jeszcze.

- Myślę, że jednak nie wrócisz na noc. - komentuje, szczerząc się jak głupia. Spoglądam na Nicolasa, który też się uśmiecha. - Idźcie już może, co?

- Ty sobie żartujesz w tym momencie? Ja jutro pracuje. - zaczynam, ignorując dłoń mężczyzny, wyciągniętą w moją stronę.

- Ale masz drugą zmianę. Do tej pory wrócisz. - wzdycha cicho, obejmując mnie w talii. Przyciąga mnie do siebie i przytula do boku.

- A mogę chociaż wiedzieć, gdzie ty mnie wywozisz?

- Muszę podjechać do mojego mieszkania odebrać klucze od Michelle. Wyprowadziła się wreszcie, więc wolę za długo nie czekać, bo jeszcze się rozmyśli. - cmoka mnie w skroń.

☃️⛄☃️⛄☃️⛄☃️⛄☃️⛄☃️

Wchodzę w głąb mieszkania, próbując się nie krzywić, ale wystrój w ogóle mi się nie podoba. Jest tak sztucznie i po prostu nieprzytulnie. Brakuje tu osobistych rzeczy. Nawet na komodzie pod ścianą stoi tylko doniczka ze sztucznym kwiatkiem.
Odwracam się, słysząc kroki. W przejściu z korytarza do salonu stoi Nicolas, ciągle w swoim garniturze, a ja niestety dostrzegam, że on tu pasuje idealnie. Zresztą to ja tu odstaję, a to Michelle pasuje do niego.

All I Want For Christmas Is YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz