Był kolejny dzień wstalam rano by zrobic moim panom śniadanie Yigit jak co rano idzie do pracy a Mert do szkoły. Przyszykowalam grzanki oraz jajecznice. Około godziny 7 zawolalam ich na dół Yigit zszedł pierwszy co byli nie podobne za to Merta jak nie ma tak nie ma, więc postanowiłam,że sprawdź w co się dzieje. Wchodząc do jego pokoju zobaczylam że jest cały rozpalony wiec nie byli mowy o szkole. Zeszlam na dol po śniadanie by zanieść mu do łóżka i by dac mu lekarstwa. Yigit powiedział że wróci tak szybko jak może. Cały dzień wiedziałam przy łóżku syna gorączka wogule nie spadała wiec postanowiłam ze zabiore go do lekarza ten stwierdził że Mert ma angine i dal antybiotyk oraz inne leki. Po powrocie do domy Yigit juz był wiec zabrał naszego synka do łóżka a ja przyszykowalam obiad oraz jego leki. Potem poszlam przeczytać mu bajkę cale szczęście zasnął. Yigit szykował jakieś dokumenty do pracy a ja postanowilam się zrelaksowac wiec przyszykowalam sobie gorąca kąpiel w wannie. Lezalam tak chyba godzinę puki nie wybawił mnie płacz syna. Szybko się wysuszylam i pobieglam do niego Yigit był tak zajęty ze nawet nie słyszał płaczu. Poszlam podać mu leki i do Yigita oczywiście nie obeszło się bez kłótni.