Ostatni papieros

83 14 4
                                    

Piątek okazał się być dla Sehuna wybawieniem. Ostatni tydzień przyniósł ze sobą dużo stresu, ciężkiej pracy i nadgodzin. Jedyną pocieszającą go rzeczą były codzienne, długie rozmowy z Jonginem. Telefoniczne, bo telefoniczne, ale zawsze coś. Był to dla niego sposób na choć chwilowy relaks i oderwanie myśli od wszystkiego co go otaczało. Przez cztery dni dzwonił w późnych godzinach, nadal siedząc w biurze i nie rozłączał się, dopóki młodszy nie usnął.

No, może tylko zdarzyło się, że przez kilka kolejnych minut wsłuchiwał się w spokojny oddech Kima i cieszył, bo chociaż on mógł odpocząć. Ale było tak tylko raz, może dwa, ewentualnie cztery, ale co w tym dziwnego? 

Dochodziła godzina osiemnasta. Właśnie wychodzili w kina, po obejrzeniu jakiejś komedii. Wstępnie mieli w planach iść na coś innego, ale Jongin stwierdził, że z twarzy starszego musi zniknąć ten smutny grymas, a horror raczej niezbyt by w tym pomógł. 

Nadal śmiali się z zakończenia i komentowali ostatnie sceny filmu. Trzymali się za ręce i wdychali świeże, rześkie, wieczorne powietrze. Młodszy patrzył na ich splecione palce, uśmiechając się na ten widok. To było bardzo miłe.

Po chwili jednak ręka Oh została mu zabrana. On nadal patrzył się w to samo miejsce, czekając, aż wróci ona do jego uścisku. 

Nagle kaszlnął, czując, jak do jego płuc dostaje się nieprzyjemny dym. Spojrzał na Sehuna i ujrzał między jego wargami, odpalonego przed chwilą papierosa. Jongin zatrzymał się, powodując zdziwione spojrzenie starszego. Wbił wzrok w jego twarz i patrzył w nią wręcz agresywnie. Blondyn zdziwił się jeszcze bardziej i chwycił dłoń chłopaka, ale i to nic nie dało.

–  Co się stało, Nini? – zapytał z przejęciem. W odpowiedzi Kim jedynie przygryzł wargę. Zabrał papierosa z jego ust i upuścił na ziemię. Przygniótł go butem i założył ręce na piersi. 

I choć Sehun nie do końca wiedział co się dzieje, musiał stwierdzić, że młodszy wyglądał po prostu uroczo. Wydął wargę i patrzył wyzywająco w górę, w oczy Oh. 

–   Palenie jest niezdrowe –  rzucił pod nosem naburmuszony. –  A ja nie chcę, żebyś był niezdrowy.

Blondyn uśmiechnął się na niewinność swojego chłopaka. 

–   Ale nic mi nie jest, prawda? Nie musisz się martwić, to tylko papieros.

–   Yhym, a płuca to tylko narząd - burknął Jongin. –  Jako twój chłopak chcę o ciebie dbać, tak samo jak ty o mnie. Skoro ty możesz to ja też. I proszę, żebyś przestał palić.

–   To nie jest takie łatwe, słońce – zaśmiał się.

–  To oznacza, że jesteś uzależniony, więc tym bardziej mam rację – odparł oskarżycielskim tonem. –  I albo to zrobisz, albo koniec buziaków. Po paleniu buzia ohydnie pachnie. 

Skrzywiona mina niższego i jego determinacja poniekąd zmusiły Sehuna do zgody. Może nawet wyjdzie mu to na dobre? 

To czego był pewien, to, że kiedy złożył Jonginowi tę obietnicę, chłopak posłał mu jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.

A Kim cieszył się, że zrobił coś dobrego dla swojego chłopaka.

Bo on jest dla niego bardzo ważny i nie może zniknąć przez własną głupotę i niszczenie płuc. Nie może go stracić, jeśli dopiero go zyskał. To by było nie fair, prawda?

love as sweet as his smileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz