Rozdział 15 - Powrót Dumbledore'a

4.3K 366 1K
                                    

Tylko tutaj Harry mógł liczyć na odrobinę samotności. Nikt oprócz niego tu nie wejdzie i nikomu nie przyjdzie do głowy, by go tu szukać. Siedział na zimnej posadzce, patrząc na szkielet bazyliszka i słuchał szumu wody, próbując uporządkować myśli. U jego stóp spoczywała Błyskawica. Nawet jeśli któreś z jego przyjaciół zauważyłoby brak miotły, pomyśleliby, że poszedł polatać, by przewietrzyć umysł. I faktycznie, to była pierwsza myśl Harry'ego. Chciał użyć peleryny-niewidki, ale zrezygnował. Aurorzy i tak zobaczyliby otwierające się drzwi, a wszystkie tajne przejścia były obstawione. Po namyśle chciał iść do Pokoju Życzeń, ale odrzuciła go myśl, że Ginny mogłaby go tam znaleźć, bo wiedziała, że to tam najczęściej się chowa. Dopiero później zdecydował się na Komnatę Tajemnic. Tylko on zna mowę węży, nie licząc Voldemorta. Jeśli by się tu spotkali, Harry by z nim walczył. Tego był stuprocentowo pewny. Miał dosyć tych wszystkich wiadomości o kolejnych zabójstwach, porwaniach, niewyjaśnionych wypadkach i nagłych zniknięciach. Gdyby coś zrobił, można by było tego uniknąć. Ale to przecież nie tylko jego wina. Cholerny Dumbledore zachowuje wszystkie informacje dla siebie, a Harry'emu nic nie mówi. Gdzie on teraz jest? Powinien być w szkole, pomagać Harry'emu przygotowywać się do walki, dawać mu rady i wszystko wyjaśnić, a nie robić sobie wycieczki krajoznawcze! A Malfoy? Skoro nie może powiedzieć, niech napisze na kartce nazwisko szpiega. Niech pokaże fotografię. Niech, do diabła, przekaże jakoś aurorom, że w jego domu jest przeklęta kryjówka pieprzonego mordercy i jego ludzi! Ale nie, on woli te swoje przekręty, knucia i komplikacje. Bo po co żyć w spokoju, w prosty sposób? Zawsze tylko kombinuje, a potem narzeka, że zostaje ukarany. Ron i Hermiona też mogliby coś ułatwić, a nie tylko w kółko: ‟opanuj oklumencję, to będzie spoko". I Snape! On nie może powiedzieć po prostu o co chodzi w tym całym blokowaniu umysłu? I czemu nie wzywa go na kolejne lekcje? Malfoy raczej mu nie powiedział, że on teraz będzie pomagał Harry'emu, bo po co miałby to robić?

Harry zacisnął pięści na włosach i zaczął szlochać.

Dlaczego Hagrid? Przecież on w niczym nie zawinił.

Remus ma mieć dziecko! Tak się cieszył, uczynił Harry'ego ojcem chrzestnym. Tonks jest w ciąży, dlaczego Riddle ich porwał? Jeśli zależało mu na zranieniu i tak już kruchej psychiki Harry'ego, to osiągnął swój cel. Teraz może śmiało atakować. Zapomniał tylko, że Potter jest o wiele groźniejszy po stracie kogoś bliskiego. Jedyne czego pragnął, to zabić Voldemorta, zamordować go z zimną krwią, patrząc mu w te obrzydliwie czerwone ślepia, żeby już nigdy nikogo nie skrzywdził. Użyje nawet najczarniejszej magii, byle tylko ten potwór na własnej skórze doznał cierpienia swoich ofiar.

Potter poczuł na policzkach słone łzy i nie próbował ich powstrzymywać.

Skoro Voldemort chce go dobić, to odbierze mu też Hermionę, Rona, Ginny, Lunę i Neville'a. Prześle mu krwawe wizje, jak ich torturuje z tym paskudnym uśmiechem na ustach, a on, Harry, będzie bezsilny, będzie musiał na to patrzeć, bo będzie za słaby, by zamknąć umysł. Nie jest dostatecznie silny, by zwyciężyć tego parszywego węża. Zginie, a wtedy Voldemort stanie się potęgą, wymorduje wszystkich mugolaków, charłaków i mieszańców. Zagoni mugoli do niewolniczej pracy, śmiejąc się z nich, że nie potrafią czarować.

Hermiona... Ginny... Ron, Neville, Luna, Remus, Tonks, Hagrid, Moody... Ich martwe ciała, Voldemort brodzący w ich krwi, Nagini wijąca się pośród zwłok i złowieszczy śmiech śmierciożerców ze wszystkich stron.

Harry wrzasnął na całe gardło i opadł na plecy. Jego ciało dygotało, twarz miał we łzach i pocie. Nie powstrzymywał szlochu, miał ochotę wyć. I robił to, bo wiedział, że tylko tak trochę mu ulży, a i tak nie usłyszy go nikt, nawet szczury w kanalizacji.

Światło mroku || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz