- Stary, od początku. – Ron zamachał rękami, jakby uspokajał zawodników na boisku. Hermiona zgodziła się z nim kiwnięciem głowy, a Harry oparł brodę na pięści, zmęczony gadaniem. – Zgubiłem się na tym, że spałeś z Malfoyem.
- Boże, Ron – jęknęła Hermiona z obrzydzeniem. – W twoich ustach to brzmi tak ordynarnie. Harry go po prostu przenocował. Nawet nie spali w jednym łóżku, prawda?...
- Nie, jasne, że nie. – Harry szybko się wyprostował, ukrywając swoje zmieszanie. Hermiona i Ron odetchnęli. Harry zerknął na zegarek nad łóżkiem Rona, który wskazywał siedemnastą. – Ale Ron, to początek historii.
- Nie no, dobra. – Rudzielec wzruszył ramionami, kończąc swoje piwo kremowe. – Miałeś koszmar od Sam-Wiesz-Kogo, miał twoją różdżkę, obudziłeś się po południu i znalazłeś sowę w pokoju. Ale popieram cię za to, że przywaliłeś w końcu Fretce.
- I spaliłeś mu kubki smakowe – dodała Hermiona, biorąc od Rona butelkę. Przy okazji poprawiła kwiaty w wazonie, które kupili dla Malfoyów. Dziewczyna uznała, że jeśli już muszą tam iść, to nie z pustymi rękami. Ron się z tym zgodził i zaproponował pudełko czekoladek. Reszta na to przystała. Nie wspomniał jednak, że to Fred i George załatwili ten poczęstunek... – Sama bym na to nie wpadła. Ale mów, co dalej? Bo nawet nie odpisałeś mi na list.
- Wybacz, nie miałem do tego głowy – odparł z roztargnieniem Gryfon. – Przeczytałem o tej śmierci Slughorna, skradziono mi różdżkę i Mapę Huncwotów. Jeszcze to z Malfoyem. Wszystko się skumulowało i... Mniejsza z tym. – Harry machnął ręką i wyciągnął coś z wewnętrznej kieszeni szaty. – Odzyskałem ją.
Z uśmiechem na twarzy pokazał przyjaciołom swoją różdżkę z ostrokrzewu. Ron otworzył szerzej oczy, a Hermiona zakryła sobie usta dłonią.
- C-co? – wyszeptała dziewczyna. – Harry... jak? Przecież... Sam-Wiesz-Kto ją miał, sam widziałeś!
- Malfoy mi przysłał – wyjaśnił i z rozbawieniem zauważył szok na twarzach Rona i Hermiony. Wymienili spojrzenia i Harry'emu to się nie spodobało.
- Może to podstęp? – zapytał cicho Ron, a Hermiona kolejny raz się z nim zgodziła. Harry schował różdżkę i popatrzył wyczekująco na Rona. – No wiesz, w końcu dzisiaj do nich idziemy, nie? Co jeśli uznał, że przydałoby ci się coś do obrony?
- I Harry, skąd on ją wziął? – Hermiona nieufnie przyjrzała się wybrzuszeniu w marynarce Harry'ego. Chłopak dostrzegł na jej ręce gęsią skórkę. – Ukradł ją Sam-Wiesz-Komu?
- Nie wiem – przyznał Harry ponuro. Prawda jest taka, że przez ostatnie dni pisywał do Malfoya, ale on nie odpowiadał. Voldemort mógł go dość srogo ukarać, jeśli się zorientował, że to jego wina. – Może to jego ojciec? W końcu chcą załagodzić stosunki, nie?
Od tamtego dnia, kiedy odzyskał swoją różdżkę, zaczął się zastanawiać: dlaczego? I jak. Po co. Voldemort się z nią nie rozstawał, praktycznie ją wielbił. O ile wizja była prawdziwa, a nie jak ta z... z Syriuszem. Ale jeśli ją miał, to co stało się ze złodziejem? Według Malfoya on zabija zdrajców. Draco nie odpisał na żadną z wiadomości, a Harry nie miał ani jednego snu przez ten czas. Nie wiedział nawet, czy ta kolacja jest aktualna. To znaczy... Malfoy coś napisał w tym liściku, który był dołączony do paczki z różdżką: ‟Dostałeś?|Wszystko aktualne| Jesteś nim?". To było tak dziwnie zapisane, że Harry zaczął podejrzewać, że bardzo mu się spieszyło i zależało mu na tym, żeby przesyłka dotarła prosto do Pottera. Odpisał więc: ‟Tak. Okej. Jak tam odmrożenia?". W taki sposób, żeby Malfoy wiedział, kto to pisał. Ale jeśli sowa od Harry'ego doleciała na miejsce w złej chwili i to przez to Voldemort odkrył, kto jest złodziejem?
CZYTASZ
Światło mroku || Drarry
Fiksi PenggemarDraco Malfoy zamiast zabić Dumbledore'a, przyjął jego pomoc. Ale polecenia Czarnego Pana trzeba wykonywać. Draco odmawia kolejny raz. To oznacza srogą karę. Voldemort postanawia uderzyć w Hogwart od środka. Wysyła tam szpiega. Tylko niektórzy ś...