Wybiła dwudziesta druga, gdy Draco przyspieszonym krokiem pokonywał ścieżkę, która dzieliła go od Hogwartu. Z okolicznego lasu można było usłyszeć wycie i odgłosy, jakie wydawały z siebie nocne stworzenia. Jeszcze była szansa, że Potter został w szatni po treningu – w końcu parę minut temu dopiero się skończył. Znając Gryfonów, którzy w ogóle nie szanowali szkolnego regulaminu, dopiero Filch wygoni ich do dormitoriów, bo będą hałasowali podczas ciszy nocnej. Całe szczęście Draco miał tę pelerynę-niewidkę, bo ludzie zaczęliby snuć jakieś chore teorie spiskowe na jego temat, na przykład co Draco Malfoy robił przy bramach Hogwartu? Och, podziwiał architekturę, oczywiście!
Szybko dotarł na miejsce, ściągając pelerynę-niewidkę. Po drodze sobie wszystko obmyślił. Najpierw na spokojnie porozmawia z Potterem. Jeśli wcześniej dobrze przeanalizował jego reakcje podczas spotkań, to Potter sam każe mu pogodzić się ze szlamą i tym rudym. Zero obrażania, zero wyśmiewania i kpin. Pokojowe nastawienie i uprzejmość, jak powiedziała matka. Szczerze to Draco i tak wątpił, czy Gryfoni w ogóle zechcą go wysłuchać. Po tym wszystkim sam nie chciałby widzieć siebie na oczy. I odwiedzić Malfoyów? Nawet Blaise się na to nie odważył, chociaż Ślizgoni w jakimś stopniu się przyjaźnili. Draco już stracił wiarę w Voldemorta. Pewnie byłoby inaczej, gdyby nie groził jego rodzinie i nie stawiał tak abstrakcyjnych warunków. I na cholerę on czeka? Obietnica, że zniknie na jeden wieczór. Po co? Nie lepiej po prostu od razu zabić Pottera i po kłopocie? Co on planuje? Chce dać upust swojej sadystycznej naturze i pobawić się w kotka i myszkę czy co?
Draco otworzył drzwi i od razu uderzył go w nos smród potu i zatęchłych skarpetek. Zakrył sobie pół twarzy rąbkiem peleryny od quidditcha, którą nadal miał na sobie, co pewnie musiało wyglądać idiotycznie, ale miał to gdzieś. To był akurat najmniejszy z jego problemów. Wyraźnie słyszał głośne rozmowy dochodzące z głębi pomieszczenia. Niechętnie tam poszedł, cicho śląc siarczyste przekleństwa pod adresem Gryfonów. Zapukał w uchylone drzwi i rozmowy ucichły. No, przynajmniej nie trafił do damskiego przedziału, bo nie miał siły słuchać wrzasku dziewczyn.
- Pomyliłeś godziny, Malfoy? – zapytał chłodno Dean Thomas, zakładając koszulkę. Draco milczał i rozejrzał się. Był tu tylko Thomas, Weasley i Finnigan, chociaż ten ostatni nie grał w drużynie. Pottera nie było, ale jego rzeczy leżały rozrzucone pod ławką. Łatwo było odróżnić jego ubrania, bo tylko on ma... taki styl. I na wierzchu otwartej torby leżało lusterko.
- Gdzie Bliznowaty?
Weasley prychnął pogardliwie i rzucił szybkie spojrzenie na łazienkę, ale to Finnigan się odezwał.
- W szkole nie ma żadnego ‟Bliznowatego".
To kiepski moment, pomyślał Draco i nabrał powietrza do płuc. Wypuścił je dopiero, gdy policzył do dziesięciu i przypomniał sobie, co się stanie, gdy nie uda mu się namówić Gryfonów na kolację.
- Harry Potter. Lepiej? Jest w łazience?
- Niby po co go szukasz? – Tym razem to Weasley się odezwał, przecierając twarz ręcznikiem. Ręcznikiem w kolorze swoich włosów. Doprawdy, oryginalność Gryfonów nie zna granic.
- Muszę mu coś oddać do rąk własnych, Weasley, a nie mam ochoty szwendać się po nocach, szczególnie w obecnej sytuacji...
Pokazał chłopakowi pelerynę-niewidkę, którą trzymał w ręce, a tamten wywrócił oczami i od niechcenia wskazał dłonią drzwi niedaleko siebie.
- Prysznice.
- Fantastycznie – mruknął Malfoy, krzywiąc się z obrzydzeniem.
Tym razem nie bawił się w kurtuazje i przeszedłszy obok Rona, wpadł do łazienki, z której korzystała męska część drużyny. Pomieszczenie nie było duże. Po obu stronach mieściły się zabudowane prysznice, a na końcu były kolejne drzwi, prowadzące do toalet i umywalek. Z jednej z kabin po prawej stronie wydobywała się para, a podłoga była cała zalana. Na wieszaku obok wisiał strój Pottera od quidditcha i czerwony ręcznik. Malfoy wpadł na szatański pomysł – może nie było to za bardzo... jakby to określić... grzeczne... ale mógł się pośmiać z reakcji Wybrańca. Zarzucił pelerynę-niewidkę na jego rzeczy.
CZYTASZ
Światło mroku || Drarry
FanfictionDraco Malfoy zamiast zabić Dumbledore'a, przyjął jego pomoc. Ale polecenia Czarnego Pana trzeba wykonywać. Draco odmawia kolejny raz. To oznacza srogą karę. Voldemort postanawia uderzyć w Hogwart od środka. Wysyła tam szpiega. Tylko niektórzy ś...