Rozdział 1

412 47 53
                                    

— Kate, poczekaj! Nie dam rady iść tak szybko, jak ty. — Westchnęłam, patrząc z wyrzutem na przyjaciółkę, która była kilka kroków przede mną. Szłyśmy akurat deptakiem nad Tamizą. Niebo było pokryte chmurami i zapowiadało się na to, że niedługo spadnie śnieg. Zimne powietrze dawało o sobie znać, w sumie co się dziwić. W końcu grudzień. Obie miałyśmy zaczerwienione policzki i nosy.

— Nie moja wina, że masz metr sześćdziesiąt i twoje nogi są krótkie — powiedziała Kate, śmiejąc się ze mnie. Zatrzymała się na moją prośbę i poczekała, aż zrównamy ze sobą kroki.

— Odczep się od moich nóg, dobra? — Zachichotałam, doganiając i szturchając koleżankę łokciem. Poprawiłam czapkę i szalik. Było mi coraz zimniej, a do mieszkania miałyśmy jeszcze spory kawałek. — Nie bez powodu mówi się, że małe jest piękne — dodałam po chwili namysłu, pokazując język.

Minęłyśmy kawiarnię, wdychając zapach ciasta drożdżowego, które dzisiaj było polecane jako wypiek dnia. W środku siedziało sporo osób, ale było też kilka miejsc wolnych. Zerknęłam na Kate pytającym spojrzeniem i po minie blondynki, która utkwiła wzrok na ladzie z babeczkami czekoladowymi, od razu było wiadome, że wchodzimy coś zjeść.

 Kate uwielbiała wszystko, co było czekoladowe. Niby to tylko czekolada, a może sprawić taką radość. W przypadku Kate ta radość była przeogromna. Uśmiechnęłam się do przyjaciółki i pociągnęłam ją do ciepłego wnętrza.


W środku było bardzo przytulnie. Dominowały barwy ciepłe, ściany pomalowane były na beżowo, obicia na krzesłach były koloru żółtego, a na kwadratowych stolikach ustawiono małe bukieciki kwiatów, które dodawały uroku całemu pomieszczeniu. 

Usadowiłam się przy oknie i czekałam na przyjaciółkę, która poszła złożyć zamówienie. Przy okazji rozejrzałam się po osobach, które również zdecydowały się przyjść do kawiarni. Większość była bardzo młoda. Wyglądali na jakieś osiemnaście lat, góra dwadzieścia. Kobiet było stosunkowo więcej niż mężczyzn. Grupa siedziała po lewej stronie, natomiast ta trochę starsza zajęła prawą stronę, żwawo gestykulując rękoma i śmiejąc się co chwilę z czegoś, co opowiadał jakiś mężczyzna w średnim wieku.

Zanim zauważyłam coś więcej, moja przyjaciółka wróciła z szerokim uśmiechem na ustach i usiadła naprzeciwko mnie.


— Zamówiłam nam ciasto drożdżowe i oczywiście musiałam wziąć też jedną z tych babeczek, na które tak się patrzyłam przed wejściem — wyjaśniła z rozmarzonym wyrazem twarzy, zerkając to na mnie, to na ladę z pachnącymi wypiekami. 

Ta dziewczyna jest niemożliwa, pomyślałam.

— I do tego wszystkiego herbatę z cytryną, żebyśmy się rozgrzały — dodała, zdejmując kurtkę i wieszając ją na wieszak.


 — Okej łasuchu. — Wyszczerzyłam się na widok miny, jaką zrobiła moja towarzyszka. Catherine zmrużyła oczy i powiedziała coś niezrozumiałego. Po chwili obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

Kilka minut później przyniesiono nam ciasta i zaczęłyśmy je jeść ze smakiem. Co jakiś czas Kate chwaliła babeczkę, którą zamówiła i namawiała mnie, żebym poszła i sobie też domówiła.

— Nie chcę, ale jak chcesz, to mogę iść po jeszcze jedną dla ciebie — zaproponowałam i już miałam wstać, ale koleżanka pociągnęła mnie z powrotem na swoje miejsce. Zdezorientowana zachowaniem Kate, spojrzałam na nią pytająco. — Stało się coś?

— Nie. Po prostu od dzisiaj przechodzę na dietę, a ty mi wcale nie pomagasz — mruknęła i zaczęła się śmiać, kończąc swoje zamówienie.

— Jeśli to nazywasz dietą, to ja czuję, że zostanę baletnicą — odgryzłam się, poprawiając się na krześle i biorąc w ręce filiżankę z herbatą.

— No dobra, od jutra dieta. Warzywka, owoce, ćwiczenia. Obiecuję, tylko błagam, nie wchodźmy już do żadnej cukierni i kawiarni, bo wszystko szlag trafi. — Blondynka popatrzyła na mnie prosząco.

Zmiana planówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz