○ 20 ○

4.8K 315 49
                                    

Na małym, drewnianym stoliku do kawy, stojącym przede mną na jasnych panelach, leżała mapa świata. Oczywiście, nie było opcji, aby się na nim idealnie zmieściła, dlatego większość kontynentów znajdywała się na podłodze. Interesowała mnie tylko Europa. Konkretniej czerwone kropki zaznaczone markerem dwa dni wcześniej. Były to miejscowości, gdzie swoje miejsce miały siedziby Hydry. 

Hydra, hydra. Mitologiczny potwór, z którym mierzył się Herakles. Na miejscu ściętej głowy wyrastały dwie, a nawet trzy nowe. Heros w tym celu zaczął podpalać miejsca ściętych głów, uniemożliwiając im ponowne odrośnięcie. 

Ja nie miałam zamiaru podpalać każdej bazy osobno, ponieważ nie zdołałabym zrobić tego za swojego życia i jeszcze dłużej. Musiałam dostać się do serca potwora i zadać ostateczny cios. Jednak aby to zrobić, musiałam znać jego położenie. 

Z westchnieniem przetarłam dłońmi zmęczoną twarz. Podniosłam się z zielonej kanapy i podeszłam do aneksu kuchennego, chwytając zimny, biały kubek. Podeszłam do okna, popijając chłodną kawę z lekkim grymasem na twarzy. 

Mieszkanko, w którym się znajdowałam należało kiedyś do innego bezdomnego. Nie wiem jakim cudem nikt tu jeszcze nie zajrzał. Znajdowała się tu tylko minimalistycznych rozmiarów łazienka i równie mała kuchnia, połączona z salonem. Obok kanapy znajdował się zatęchły materac, który okazał się wygodniejszy od sofy. W kamiennicy było chłodno, jednak i tak było to lepsze w porównaniu z chłodem panującym na zewnątrz. 

Umyłam kubek w zimnej wodzie i podeszłam do wieszaka, z którego wzięłam czarną kurtkę. Znajdowałam się w Berlinie. W miejscu gdzie wszystko się zaczęło. Już wiedziałam, że głowa całego syfu, mieszka gdzieś w okolicy. Dowiem się tego wcześniej czy później. Na razie muszę kupić coś na obiad. 

Wsunęłam stopy w swoje czarne adidasy i z zapakowanym plecakiem na plecach, zamknęłam mieszkanie. Nigdy nie wiadomo, kiedy trzeba będzie uciekać. Policja na całym świecie zapewne już mnie szuka i jestem pod wrażeniem, że udaje mi się tak długo pozostać w ukryciu. 

Czasami mi odwala, jednak są też dobre strony. Na przykład część moich wspomnień powraca. Teraz wiem, że żyłam w czasach drugiej wojny światowej, podczas której pomagałam Amerykanom w walce z państwami Osi. Oczywiście teraz wiem, skąd moje teraźniejsze zainteresowanie bronią palną. Około sto lat temu byłam jednym z najlepszych snajperów. 

Podczas jednej z misji zostałam uprowadzona wraz z oddziałem. Większość została uwolniona (czyt. wyzwolona), jednak mnie i paru innym się to nie udało. Nie pamiętam szczegółów, co jest wkurzające. 

Przynajmniej przypomniałam sobie rodziców. Matka była opanowana, cierpliwa i bardzo zrównoważona. Ojciec był jej całkowitym przeciwieństwem — żywiołowy, porywczy i spontaniczny. Oboje byli przeciwni mojemu wstąpieniu do wojska. Ich śmierć tylko popędziła mnie do działania. Zostali zamordowani przez Hydrę. 

Szczegóły, szczegóły, szczegóły. 

Nie pamiętam szczegółów, a to one są najistotniejsze.

Co więcej, dalej nie znam swojego imienia i nazwiska.

Weszłam do sklepu, gdzie od razu uderzył mnie zapach pieczywa. Wzięłam cztery bułki, butelkę wody, jabłka i mleko. Z całym arsenałem, podeszłam do sprzedawczyni w podeszłym wieku. Twarz miała okrągłą, o miłym wyrazie twarzy. Spoglądała na mnie ciepłymi, czekoladowymi oczami. Siwiejące włosy miała związane w ciasnego koka. 

— Dzień dobry, Mario — przywitałam się grzecznie, wykładając rzeczy na ladę. 

— Dzień dobry — odpowiedziała.

𝐇𝐀𝐈𝐋 𝐇𝐘𝐃𝐑𝐀?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz